– Z zakupem bywa różnie. Wraz z bydłem można wnieść do stada wiele groźnych chorób, więc woleliśmy nie ryzykować – wyjaśnia Joanna Tomczak. – Czasami było ciężko, bo w starym budynku brakowało miejsca i trzymaliśmy bydło, gdzie się dało i w oborze, i w stodole. Ale cieszę się, że przetrwaliśmy i dziś mamy spore stadko i nową oborę zasiedlamy tylko własnymi sztukami.
Joanna i Mariusz Tomczakowie w starej oborze wszystkie prace wykonywali ręcznie i – jak podkreślają – praktycznie cały dzień zajmował dój, żywienie i porządkowanie. Myśląc o dalszym rozwoju i o produkcji mleka nie było innego wyjścia – inwestycja musiała powstać. Hodowcy zdecydowali się na współpracę z lokalnym znanym i sprawdzonym wykonawcą Przedsiębiorstwem Budowlanym Szczuka, gdzie właściciel pan Jacek, sam czuwa nad każdym kolejnym etapem budowy, która rozpoczęła się w listopadzie 2018 roku. W wolnostanowiskowej oborze (o wymiarach 26 x 39 m) na zgarniaczach zaplanowano 50 legowisk dla krów. Po drugiej stronie korytarza paszowego może przebywać tyleż samo młodzieży. Legowiska ścielone są słomą, bo – zdaniem hodowców – tak jest najzdrowiej i wygodniej dla krów, które leżą na miękk...
W sierpniu br. Joanna i Mariusz Tomczakowie spełnili jedno z największych swoich marzeń – przeprowadzili zwierzęta do nowej obory. Rolnicy cieszą się, że stworzyli zwierzętom „lepszy świat”, a sobie komfort pracy. Kilka lat temu zaplanowali odchów jak największej ilości jałowic, by nową oborę zapełnić własnym bydłem, wiadomego pochodzenia.