Renata i Janusz Chęciowie przez długie lata produkcję mleka prowadzili w oborze uwięziowej z 51 stanowiskami. 9 lat temu gospodarstwo zmieniło się jednak nie do poznania. To za sprawą syna Kamila i jego żony Ewy, którzy nie zastanawiali się nad wyborem życiowej drogi. Widzieli się tylko na wsi i tylko z bydłem mlecznym, ale w nowoczesnej wersji chowu i hodowli.
Jakże ogromne było zadowolenie rodziców, gdy okazało się, że gospodarstwo ma nie tylko godnych następców, ale jeszcze z pasją i głową pełną pomysłów. Bez wahania – jak wspominali Renata i Janusz Chęciowie – wsparli i pomogli młodym w inwestycji, jaką była budowa nowej obory. Dziś, oficjalnie seniorzy i młodzi prowadzą odrębne gospodarstwa i produkcję mleka, jednak w praktyce – wszyscy wspólnie, zgodnie i z zaangażowaniem opiekują się całym stadem. A to małe nie jest, liczy bowiem już ok. 300 sztuk bydła, w tym 110 krów mlecznych. I właśnie z myślą o zwiększeniu pogłowia, poprawą dobrostanu zwierząt i możliwością korzystania z nowoczesnych technologii, w 2011 roku w gospodarstwie oddano do użytkowania oborę wolnostanowiskową.
– Zakładaliśmy, że w nowym obiekcie, pod jednym dachem będziemy utrzymywali całe stado. Okazało się jednak, że szybko się ono rozrastało i dziś w oborze bezuwięziowej przebywają tylko krowy mleczne – wyjaśniała Ewa Chęć.
Wysłużoną, uwięziową oborę hodowcy zaadaptowali na cielętnik. Wygospodarowano tam również miejsce dla krów, które mają problemy z przystosowaniem się do poruszania na...