lubelskie
Zofia Grochowska w swoim drewnianym domu w Jakuszach w gminie Trzebieszów mieszkała wspólnie z synem, którego podczas pożaru nie było w domu.
– Usłyszałam trzask w drugiej części domu i chciałam zobaczyć, co się dzieje. Kiedy wyszłam do sieni, dopływ powietrza sprawił, że całość błyskawicznie stanęła w ogniu. W jednym momencie straciliśmy wszystko. Na szczęście nie pozostawieni samym sobie. Otrzymaliśmy pomoc z wielu stron. Począwszy od pani Ani Grochowskiej (zbieżność nazwisk przypadkowa), która nas przygarnęła, praktycznie wszyscy wokół nam pomagają. Pomogła między innymi Caritas diecezji siedleckiej, mieszkańcy naszej i sąsiednich wsi oraz wiele osób z dalej położonych miejscowości, którym za wszystko bardzo dziękujemy – mówi ze wzruszeniem Zofia Grochowska.
– Jak zobaczyłam panią Zofię patrzącą na dopalający się dom, zrobiło mi się jej bardzo żal. Od razu wiedziałam, że nie można zostawić jej samej bez pomocy. Zaoferowałam jej nocleg w moim drugim domu, który nie był zamieszkały. Razem z synem pozostanie tam aż do momentu przeprowadzki do swojego nowego domu – mówi Anna Grochowska, sołtyska wsi Jakusze....