StoryEditorWiadomości rolnicze

Retrołowiczanka – czar ciągnikom wraca

03.08.2017., 17:08h
Niejeden maluch chciał wsiąść na Ursusa C-325 czy też C-328. Ursus C-451 robił szczególne wrażenie na dorosłych, zwłaszcza po odpaleniu silnika, co dostarczyło u najbardziej sędziwych więcej wspomnień niż dymu i warkotu wydobywało się z rury wydechowej. Część młodych miała okazję pierwszy raz podziwiać ciągniki znacznie starsze od siebie.
Wszystko dzięki Retrołowiczance czyli stowarzyszeniu, które po raz pierwszy wystawiło zabytkowe ciągniki oraz motocykle w skansenie w Maurzycach podczas imprezy „Łowickie Żniwa” w dniu 23 lipca. Zaś oficjalnie zostało powołane do życia niewiele wcześniej, bo 14 lipca br. z inicjatywy Piotra Politowicza (prezesa stowarzyszenia) oraz innych miłośników starych ciągników, maszyn rolniczych, samochodów, a także motocykli z terenu powiatu łowickiego oraz ościennych. Póki co zrzesza 10 członków i jest na etapie dopinania spraw organizacyjnych, w których swą pomoc zaoferowała Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Łowiczu. Z kolei stowarzyszenie ma zapis w statucie, że podczas wystaw zabytkowego sprzętu będzie promować rodzimych przedsiębiorców i tak też właśnie było, bo w Maurzycach nad ciągnikami powiewały flagi największej firmy z Łowicza jaką jest tutejsza mleczarnia.



Stoisko ze starymi ciągnikami pod flagami OSM Łowicz było oblegane przez zwiedzających


Sagan na gumowych kołach


Wiceprezesem Retrołowiczanki został Janusz Pełka, który na „Łowickich Żniwach” zaprezentował dwa ciągniki: C-325 z 1961 roku oraz niezwykle rzadko spotykanego niemieckiego Guldnera z 1942 roku (tylko 1500 wyprodukowanych egz.). Stawkę ciągników wyremontowanych będących w stanie kolekcjonerskim uzupełnił Ursus C-328 z 1963 roku należący do Piotra Politowicza. Zaś Ursus C-451, będący własnością Dariusza Tadeusiaka, był przykładem jak wygląda stary traktor jeszcze przed remontem. Pomimo że nie restaurowany to odpalał, a silnik pracował bardzo równo i głośno jak przystało na ten model.



Jednocylindrowy silnik średnioprężny o mocy 45 KM zastosowany w Ursusie C-451 był prosty w budowie, miał dużą tolerancję na paliwa słabej jakości i był wytrzymały. Wadą silnika była jego masa, hałaśliwość, paliwożerność i kłopotliwa obsługa



Jak wyjaśnił Piotr Politowicz, Ursus C-451 powstał w wyniku modernizacji starzejącego się modelu C-45. Był produkowany w latach 1954–1959 przez zakłady Ursus w Warszawie, a następnie w latach 1960–1965 przez Zakłady Mechaniczne w Gorzowie Wielkopolskim. Ten prezentowany pochodzi z drugiego okresu produkcji. W ciągniku zwanym „saganem na gumowych kołach” wprowadzono szereg unowocześnień m.in. podnośnik hydrauliczny umożliwiający pracę z narzędziami podwieszanymi, tylne błotniki, rozruch benzynowy, wtryskiwacz paliwa o zamkniętej budowie, wentylator o zwiększonej wydajności w układzie chłodzenia, wzmocniony wspornik osi przedniej oraz wał korbowy hartowany powierzchniowo. Wprowadzenie rozruchu benzynowego wymusiło zmiany w budowie zbiornika paliwa. Liczący 100 litrów zbiornik paliwa został podzielony na dwie części przegrodą. Część na benzynę miała 5 l objętości, zaś pozostałe 95 l przeznaczone było na olej napędowy. Po odpaleniu silnika na benzynie i jego rozgrzaniu, następowało przełączenie na olej napędowy. Ważący 3680 kg Ursus C-451 został przystosowany do ruchu drogowego. Zastosowano tzw. przyspieszacz ruchu szosowego, stanowiący odwrócony reduktor. Spowodowało to podwojenie liczby biegów w porównaniu do Ursusa C-45 z 3+1 do 6+2, a także zwiększyło prędkość maksymalną do 16,7 km/h.



Takich Gulgdnerów jak ten z 1942 roku wyprodukowano tylko 1500 egzemplarzy

Starsi bracia trzydziestki

Zupełnie na drugim biegunie znajdują się znacznie lżejsze (ważące po 1460 kg i 1910 kg z obciążnikami) oraz słabsze modele, które były przydatne w małych gospodarstwach. To Ursusy C-325 i C-328, czyli poprzedniki popularnej trzydziestki, zaletą których jest na pewno stosunkowo niskie zużycie paliwa. Oba odrestaurowane cieszyły oko zwiedzających. W niektórych gospodarstwach, zwłaszcza młodszy model o mocy 28 KM, można jeszcze spotkać przy lekkich pracach polowych czy też jako ciągnik oborowy. W sumie w latach 1963-68 wyprodukowano 75 086 egzemplarzy, a ten prezentowany przez Piotra Politowicza był jednym z pierwszych, który zszedł z taśmy produkcyjnej. W gospodarstwie nie pracuje, bo rolnik posiada najmłodszego brata z serii lekkich Ursusów jakim jest ostatnia edycja trzydziestki czyli Ursus C-330M. To on wykonuje najlżejsze prace w gospodarstwie, w którym pracują jeszcze 4 Zetory o mocy do 120 KM. Z racji, że rolnik z wykształcenia jest mechanikiem maszyn rolniczych, większość napraw wykonuje we własnym zakresie.

Pół roku zbierania części

W swojej kolekcji ciągników zabytkowych Piotr Politowicz oprócz Ursusa C-328 posiada jeszcze Deutz-Fahra F1M414 z 1939 roku, Zetora Super 50 z 1964 r., sadowniczego Zetora 25 Bocian z 1957 r. oraz jednoosiowego Ursusa C-308 z 1963 roku.



Zabytkowe ciągniki z Retrołowiczanki można było oglądać podczas „Łowickich Żniw”, których głównym punktem była inscenizacja obrzędu żniw w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Boczki Chełmońskie”


– Tymi starymi ciągnikami wyjeżdżam w pole, ale nie do pracy, a dla przyjemności. Równie wiele satysfakcji sprawia mi ich prezentowanie na wystawach. Mój C-328 jest o tyle ciekawy, że to właściwie przejściówka, gdyż fabrycznie założono mu już mocniejszy silnik właściwy dla modelu C-328, a reszta była jeszcze od C-325. Mam go od 6 lat, a od 5 lat jest wyremontowany. Udało mi się zrobić go na oryginalnych częściach, przy czym pół roku zbierałem części, a pół roku trwał remont. Z kolei Deutz-Fahr, zakupiony w Zakopanem, był zrobiony dla niemieckiego wojska i najprawdopodobniej przyciągnął do Polski jakieś działo i został. Jest to wersja typowo wojskowa, a ja przy odrestaurowaniu postaram się go przerobić na rolniczą. Zetorem Super 50 zakupionym w odległości 100 km przyjechałem na kołach i wymagał tylko malowania, zaś Zetora 25 wygrzebałem w pokrzywach, gdzie stał 20 lat i prawie już dokończyłem jego restaurację – powiedział Piotr Politowicz, który nie ukrywa, że żyje z hodowli krów i mleka, bo to się najlepiej opłaca na takich typowo rodzinnych gospodarstwach jak jego, natomiast życiową pasją rolnika jest majsterkowanie przy starych sprzętach i dawanie im drugiego życia już nie jako robocze, a kolekcjonersko-wystawowe egzemplarze.



Piotr Politowicz z Rząśna (gm. Zduny) gospodaruje wraz z żoną Moniką (mają córkę Julię) na 30 ha. Uprawia kukurydzę, zboża, lucernę i trawy. Utrzymuje 60 sztuk bydła, w tym 30 krów. Rocznie dostarcza ok. 150 tys. litrów mleka do OSM w Łowiczu


Zabytkowe sprzęty wystawiane przez Retrołowiczankę będzie można podziwiać po raz kolejny już 15 sierpnia w Bąkowie w powiecie łowickim. Jak podkreślił Piotr Politowicz jest to jedyne tego typu zrzeszenie działające na terenie Polski centralnej, a wystawiane sprzęty cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. W Bąkowie uda się najprawdopodobniej zaprezentować kilkanaście ciągników, w tym kilka samochodów i motocykli.

Andrzej Rutkowski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 00:12