Polowe show technologii: jak firmy prezentują odmiany roślin?
Na terenach demonstracyjnych zwykle znajduje się wiele niewielkich poletek. Do ich założenia potrzebny jest odpowiedni sprzęt. Wykorzystywane są seryjne maszyny, jak i urządzenia specjalnie zbudowane do pracy na niewielkich areałach, często wynoszących tylko kilkanaście m².
Poletka doświadczalne prowadzone przez firmę Agrolok w Golubiu-Dobrzyniu zajmują 11 ha. W tym roku kolekcja liczy 250 odmian różnych roślin uprawnych. Zmagały się one z trudnymi warunkami pogodowymi. Wzrost roślin był utrudniony ze względu na niewielkie zasoby wody oraz niskie temperatury, jakie występowały niemal do końca maja.
250 odmian roślin i niesprzyjające warunki pogodowe – tak wyglądał sezon
– Poletka prowadzimy w systemie czteropolowym, czyli taka sama roślina jest uprawiana dopiero po czterech latach. Bardzo utrudniony wzrost miały w tym roku rzepaki. Średnia temperatur w maju wyniosła tylko 10 ℃. W zeszłym roku było to 17 ℃. Rośliny miały mało wody w okresie intensywnych wzrostów, czyli od kwietnia do połowy mają. W drugiej połowie miesiąca spadło na poletkach 53 mm deszczu, podczas kiedy od stycznia do połowy mają opady wystąpiły w ilości 130 mm – informuje Waldemar Orzechowski technolog ds. poletek pokazowych z firmy Agrolok.
Na kolekcji odmiany są prowadzone w rożnych systemach uprawy. Wykorzystywana jest klasyczna orka, jak i stosowane różne uproszczenia. W tym sezonie testowana jest także uprawa pasowa, ale tylko w odmianach rzepaku. Siew prowadzony był w ramach zamawianej usługi u jednej z firm. Są również odmiany siane w systemach uprawy mieszanej oraz no-till.
– Uproszczenia stosujemy, ponieważ interesują one klientów. Chcą sprawdzić jak poszczególne odmiany sprawdzają się w tych wariantach uprawy i dowiedzieć się o wadach, jak i zaletach takich rozwiązań – informuje Waldemar Orzechowski.
Jak wygląda siew odmianowy? Odliczone nasiona i precyzja co do sztuki
W przypadku siewu tradycyjnego wykonywany jest jesienią zabieg orki pługiem obracalnym. Słoma nie jest zbierana. Jest mulczowana. Następny zabieg odbywa się agregatem talerzowym, który ma za zadanie wymieszanie resztek z glebą. Na takich gruntach jest później wykonywany siew. W przypadku trudnych warunków, kiedy ziemia jest mokra lub zbita, używana jest także glebogryzarka. Sporządzana jest również mapa poletek, według której wysiewane są odmiany poszczególnych roślin. Wykorzystywane są tradycyjne narzędzia.
– Nie stosuję urządzenia wykorzystującego sygnał GPS. Używam sznurka, miary oraz taśmy. Sianie odmian zbóż nie jest skomplikowane. Posiadamy ciekawy siewnik poletkowy, do którego wrzuca się wcześniej precyzyjnie odważoną dawkę nasion. Ich ilość zależna jest od tego czy poletka będą miały 10, 12 czy może 20 m². Siewnik jest ciągniony przez Ursusa C-330. Nie zatrzymuje się, a gdy kończą się nasiona, wrzucana do siewnika jest kolejna porcja odważonych nasion następnej odmiany. Wysiew odbywa się poprzez napędzaną mechanicznie karuzelę. Zawsze wysianych zostaje 100% nasion. Siewnik ma dwanaście rzędów wysiewających – wymienia Waldemar Orzechowski.
Jak siewnik odmierza każdą sztukę nasiona?
Maszyna wyposażona jest w talerzowo-komórkowy system wysiewu. Do komory wrzucana jest odliczona liczba nasion. W przypadku pszenicy i pszenżyta obsada wynosi 280 szt. na m² a jęczmienia 200 szt. m². Zakładanie poletek o długości 12 m wiąże się z bardzo precyzyjnym przygotowaniem ilości nasion. Są one często odmierzane w poszczególnych sztukach.
– Nasiona trafiają do specjalnych przegródek potem są wrzucane do kosza siewnika, a z niego do wszystkich redlic wysiewających. Potrzeba 360 obrotów młynka, aby zasiać poletko o długości 12 m. Po wysianiu jednej odmiany jest wrzucana odmierzona ilość kolejnych nasion. Za transport nasion z przegródek do redlic odpowiada elektryczny silnik szczotkowy który rozdziela materiał. Siewnik ma możliwość zmiany obrotów aparatu wysiewającego co pozwala na wysiew nasion grubonasiennych. Zasianie 200 odmian zbóż zajmuje około 2 – 2,5 h. Muszą być przygotowane odpowiednie dawki odmian nasion. Pod uwagę bierzemy masę tysiąca nasion oraz silę kiełkowania. Zdarza się, że zachodzi konieczność liczenia na szt. Podczas siewu poszczególne odmian są kodowane, – opowiada Waldemar Orzechowski.
Nowoczesny opryskiwacz iXter 10B – precyzja w każdej kropli
Na poletkach pokazowych, podobnie jak na tradycyjnych plantacjach produkcyjnych, rośliny muszą być chronione. Wykorzystanie kontroli sekcji i sygnału GPS pozwala na precyzyjny oprysk w różnych dawkach. W Golubiu-Dobrzyniu wykorzystywany jest zawieszany opryskiwacz iXter 10B ze zbiornikiem o pojemności 1 tys. l. Podczas sezonu odpowiada on za opryski 900 stanowisk, na których testowane są różne odmiany roślin rolniczych. Jest to maszyna bardzo bogato wyposażona i wykonuje zabiegi, w których wykorzystywana jest niewielka ilość cieczy roboczej.
Opryski tylko tam, gdzie trzeba – technologia SpotSpray w praktyce
Opryskiwacz posiada dwa elektrozawory. Jeden decyduje o tym skąd czerpana jest ciecz, czyli ze zbiornika głównego z cieczą roboczą, zbiornika z czystą wodą lub też woda jest zasysana z zewnątrz. Drugi elektrozawór odpowiada za to co się później z wodą dzieje. To on powoduje, że używany jest rozwadniacz, prowadzone mycie opryskiwacza lub intensywne mieszanie bądź też wykonywany sam oprysk. Maszyna posiada intensywne mieszadło, które w przypadku rozpoczynania pracy po pokonaniu długiego odcinka na pole pozwala na ponowne wymieszanie substancji przed rozpoczęciem zabiegu. Można go też tankować poprzez zasysanie cieczy, co pozwala operatorowi na zaprogramowanie ilości cieczy, jaka ma znaleźć się w układzie. Rozwiązanie to pozwala na przygotowanie tylko kilkudziesięciu litrów na oprysk.
Opryskiwacz ma także funkcję samoczynnego mycia, co jest niezwykle przydatne przy wykonywaniu w sezonie wielu zabiegów różnymi środkami. Opryskiwacz może być wyposażony w aplikację SpotSpray, która opiera się na mapach aplikacyjnych z zerową dawką oprysku. Rozwiązanie to pozwala na oprysk tylko wyznaczonych miejsc, co jest szczególnie pomocne przy ukierunkowaniu na plamy chwastów, obszarów mokrych, obszarów niekiełkujących i obszarów z problemami glebowymi. Możliwe jest to także dzięki indywidualnie zamykanym dyszom.
– Z takich mapek będziemy korzystać, póki co mamy własny sposób na oprysk miejscowy bez konieczności ich wgrywania. Przed rozpoczęciem zabiegu herbicydowego jedziemy opryskiwaczem z czystą wodą. Podajemy ją tylko w miejsca, gdzie znajdują się kontrole. System sterujący zapamiętuje je i potem podczas następnego przejazdu już z cieczą roboczą nie jest ona podawana. Opryskiwacz nie pryska drugi raz w te same miejsca – informuje Waldemar Orzechowski.
Rowerowy opryskiwacz DIY – domowa innowacja w ochronie roślin
Maszyna posiada belkę o szerokości roboczej 18 m. Szersza nie była potrzebna ze względu na pracę na poletkach doświadczalnych. Nowoczesny iXter 10B wykorzystywany jest od tego sezonu. Wcześniej do wykonywania oprysków było używane urządzenie autorskiej konstrukcji.
– To jest opryskiwacz zbudowany na rowerowym kole. Stworzyliśmy go na specjalnej ramie, do której jest przymocowany zbiornik ze sprężonym powietrzem. Napędzamy go siłą mięśni, bo opryskiwacz dysponuje dwoma rączkami, dzięki którym można go pchać po polu. Do zbiorników podajemy odpowiednią ilość cieczy użytkowej. Jest to od razu gotowa ciecz robocza przygotowana wcześniej w laboratorium. Są dwie komory, do których ciecz jest wlewana. Do układu wprowadzane jest sprężone powietrze. Mamy informację o ciśnieniu, ponieważ opryskiwacz posiada manometr – tłumaczy Waldemar Orzechowski.
Zbiór jak w laboratorium – jak mierzy się plon z poletek?
Opryskiwacz posiada także belkę polową jednostronną, na której zamontowane są cztery dysze opryskowe. W układzie utrzymywane jest odpowiednie ciśnienie przez co można regulować wydatek cieczy. Do każdego ze zbiorników mieści się ilość cieczy roboczej pozwalająca na oprysk 18 m² z uwzględnieniem przerw między poletkami i dystansu związanego z wjazdem na powierzchnię.
W Golubiu-Dobrzyniu prowadzone są pełne testy polowe. To dlatego odbywa się zbiór plonów z poletek. Służy do tego specjalny kombajn napędzany czterocylindrowym silnikiem o mocy 60 KM. Dla wyeliminowania błędów ziarno nie trafia do zbiornika. Jest go zbyt mało i dlatego sypane jest bezpośrednio do worków. To rozwiązanie pozwala na precyzyjne zmierzenie plonu i obliczenie wydajności z 1 ha.
Tomasz Ślęzak
