StoryEditorWiadomości

Agnieszka i Mirek, rolnicy z Podlasia pilenie potrzebują pomocy

17.05.2021., 16:05h
W numerze 40 TPR z ubiegłego roku w artykule „Trzydzieści krów za milion złotych” opisywaliśmy trudną sytuację Agnieszki i Mirosława Trusiaków, którzy chcąc kupić 50 krów ostatecznie stali się posiadaczami zaledwie 30 sztuk. Transakcja ta łącznie z zaliczką i z podpisanymi zobowiązaniami opiewała na blisko milion zł. Hodowcy znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Ich gospodarstwo chwilowo obroniło się przed bankructwem, ale aby w najbliższym czasie uchronić się przed komornikiem, potrzebuje wsparcia finansowego.

Jak doszło do zadłużenia?

Problem opisywanych hodowców zaczął się kilka lat temu. Wówczas państwo Trusiakowie przeprowadzili remont oraz modernizację obory i postanowili wymienić oraz powiększyć stado krów mlecznych. Chcieli sprzedać posiadane 25 sztuk, a kupić 50 krów mlecznych. Mieli już zobowiązania bankowe w związku z przeprowadzoną inwestycją w oborze oraz z zakupem maszyn rolniczych i nie mieli zdolności kredytowej niezbędnej do zaciągnięcia w banku kredytu na zakup zwierząt. Hodowcy relacjonują, że pomoc w załatwieniu pieniędzy na zakup stada zaoferował im pośrednik zajmujący się obrotem bydła, który od jakiegoś czasu współpracował z ich gospodarstwem. Miał on sprowadzić z Łotwy stado krów liczące 88 sztuk, z których 50 miało zostać u państwa Trusiaków, a pozostałe miał wziąć on. Państwo Trusiakowie podpisali zabezpieczenie umowy pożyczki na około 420 tys. zł. Później zostali poinformowani, że ta pożyczka nie będzie zrealizowana i że dokumenty zostały zniszczone, a pośrednik załatwił inną pożyczkę. Podpisali więc weksle zarówno na zabezpieczenie pierwszej, rzekomo zniszczonej umowy, jak i drugiej rzeczywiście zrealizowanej.
Pośrednik współpracujący z gospodarstwem w rozliczeniu wziął stare krowy i młodzież państwa Trusiaków. Ich wartość ustalono na około 50 tys. zł. Ponadto hodowcy wpłacili jeszcze zaliczkę w wysokości 80 tys. na krowy. Hodowcy wyjaśniają, że potem okazało się, iż krowy będą droższe niż się umawiali. Według pierwszych ustaleń powinni zapłacić za nie około 250 tys. zł, a okazało się, że mają do spłaty 417 tys. zł. Rolnicy zaczęli więc spłacać drugą i jak się wtedy wydawało jedyną pożyczkę zaciągniętą na zakup krów, myśląc, że pośrednik, który sprowadził krowy zgodnie z ustaleniami zajmie się spłatą swojej części.

Spłata ciągle się oddalała

W pierwszym miesiącu spłaciłem 110 tys. zł i umówiliśmy się, że później każdego miesiąca będę wpłacał po 10 tys. zł do sumy 140 tys. zł. Zamiast 140 wpłaciłem łącznie 160 tys. i zaprzestałem spłaty. Wtedy przedstawiciel firmy udzielającej pożyczki wysłał do mnie komornika. Miesiąc po zakupie krów udzielający pożyczki miał już nakaz sądowy, zgodnie z którym musimy zwrócić wszystkie pieniądze. Okazało się, że pośrednik w ogóle nie reguluje swojej części należności. Komornik zaczął zabierać nam całą wypłatę za mleko. Z zakupu zostało niespełna 30 krów. Miało do nas trafić 50 sztuk, ale 3 zwróciliśmy od razu, bo się do niczego nie nadawały. Z 47 sztuk, które pozostawiłem w niedługim czasie kilkanaście krów padło – mówi Mirosław Trusiak.

Już po wzięciu drugiej pożyczki państwo Trusiakowie dowiedzieli się, że dokumenty na tę pierwszą wcale nie zostały zniszczone. Powstało więc realne zagrożenie upadku ich gospodarstwa.

Restrukturyzacja w toku

Obecnie prowadzona jest restrukturyzacja zadłużenia, która jest szansą na uchronienie gospodarstwa Agnieszki i Mirosława Trusiaków przed upadłością. Aby sprostać zobowiązaniom, muszą zwiększyć produkcję, a do tego potrzebują dodatkowych krów, na które nie mają pieniędzy. Jednak hodowcy tłumaczą, że pieniądze na powiększenie stada są sprawą drugoplanową. Najważniejsze jest zdobycie środków na przeprowadzenie niezbędnych prac polowych.

Apelujemy więc do ludzi dobrej woli, których w naszym kraju nie brakuje o wsparcie dla poszkodowanych hodowców. Nawet niewielka pomoc zaoferowana przez wiele osób może przyczynić się do uratowania gospodarstwa, z którego oprócz pani Agnieszki i pana Mirosława utrzymują się także ich trzej mali synowie.

Najgorsze jest to, że nie mamy z czym ruszyć w pole. Chcemy prosić o pomoc okolicznych rolników, którym może zbywa nasion zbóż lub kukurydzy. Nie mamy kosiarki, więc może ktoś kto zmieniał sprzęt na nowy mógłby nas wspomóc. Mamy restrukturyzację zadłużenia i teraz potrzebujemy pieniędzy na zakup kolejnych krów, żebyśmy mogli ruszyć z miejsca i mogli zacząć realizować plan restrukturyzacyjny. Jeżeli nie wykażemy zdolności kredytowej i nie udowodnimy, że jesteśmy w stanie swoje zobowiązania spłacać, to żaden bank nie zgodzi się na współpracę z nami. Chcielibyśmy dokupić około 30 krów, żeby realizować założenia restrukturyzacji zadłużenia, ale najpierw musimy wyprodukować paszę dla tych zwierząt – mówi Agnieszka Trusiak.

  • Agnieszka i Mirosław Trusiakowie z synkiem Antonim

Potrzebne rozwiązania systemowe

Sprawą państwa Trusiaków zainteresowała się także AgroUnia z Michałem Kołodziejczakiem na czele.

Obserwujemy bardzo dużo przypadków wykorzystywania rolników. W całej Polsce uczciwe podejście rolnika do kontrahentów jest wykorzystywane przeciwko niemu. W przypadku państwa Trusiaków mamy do czynienia z czymś co doprowadziło do bardzo dużego zachwiania równowagi gospodarstwa i w dalszej konsekwencji może doprowadzić do jego upadku. Jeżeli teraz im nie pomożemy, to gospodarstwo młodych ludzi z małymi dziećmi nie będzie mogło dalej funkcjonować. Już teraz poszkodowani rolnicy mówią, że nie będą mieli za co rozpocząć produkcji w nadchodzącym sezonie. Ustalamy więc szczegóły, w jaki sposób możemy państwu Trusiakom pomóc. Będziemy chcieli pomóc zebrać pieniądze, które pozwolą rolnikom stanąć na nogi – mówi Michał Kołodziejczak.

Lider AgroUnii uważa, że w przyszłości potrzebne są regulacje prawne, dzięki którym poszkodowani rolnicy nie będą pozostawieni sami sobie.

W przyszłości należałoby rozwiązać takie problemy w całej Polsce systemowo. Jako AgroUnia będziemy dążyć do zmiany przepisów w tej kwestii. Jeżeli będziemy mogli, to będziemy angażować się w pomoc jednostkom co chcemy uczynić w przypadku dostawców Mlekovity. Rozmawiałem z redaktorem naczelnym TPR Krzysztofem Wróblewskim, który powiedział, że tych ludzi nie można pozostawić samym sobie i trzeba w pomoc zaangażować jak najwięcej osób. Myślę jednak, że możliwości TPR i AgroUnii są ograniczone i bez pomocy innych nie będziemy mogli skutecznie pomóc tym ludziom. Zbierając jednak pomoc z różnych stron w jedną całość jesteśmy w stanie przenosić góry. Tutaj potrzeba przenieść taką górę i pomóc rodzinie Trusiaków – mówi Michał Kołodziejczak.

Przypomnijmy, że Agnieszka i Mirosław Trusiakowie prowadzą w miejscowości Granne w gminie Perlejewo, gospodarstwo o powierzchni około 35 ha. Na 20 ha wysiewają kukurydzę, a pozostałą część stanowią użytki zielone. Hodowcy posiadają 26 krów i kilka jałówek. Surowiec dostarczany jest do SM Mlekovita.

Józef Nuckowski
Zdjęcia: Józef Nuckowski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 09:21