StoryEditorSpółdzielnia mleczarska

Branża mleczarska wyszła obronną ręką z kryzysu wywołanego koronawirusem

21.07.2020., 15:07h
W Polsce Międzynarodowy Dzień Spółdzielczości obchodzony jest od roku 1925, w ostatnich latach przypada on na 1 lipca. Jedyna branża związana z rolnictwem, która zachowała swój spółdzielczy charakter, to mleczarstwo. Ok. 100 spółdzielni mleczarskich skupuje ponad 70  mleka krajowego, a ich dostawcy podkreślają, że bycie członkiem, a więc współwłaścicielem ma swoje zalety, ale i obowiązki. Co obecnie daje rolnikom przynależność do spółdzielni?

Spółdzielnia zawsze odbierze od rolnika mleko, a to daje poczucie bezpieczeństwa

Michał Kocemba gospodaruje na 60 ha w Łyszkowicach (pow. łowicki). Utrzymuje 50 sztuk bydła, w tym 25 krów. Mleko dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu.

Spółdzielnia ma obowiązek odebrać od nas mleko . Nie powiedzą, że mamy za dużo mleka i róbcie sobie z mlekiem co chcecie. To daje poczucie bezpieczeństwa. Z ceny mleka mamy potrącenia na udziały, co niektórzy przedstawiają jako duży minus, ale przecież to swojego rodzaju lokata kapitału, który przy zakończeniu produkcji jest rolnikowi wypłacany. Co do obecnej sytuacji na rynku mleczarskim to nie jest tak źle. Nasza branża wyszła obronną ręką z kryzysu wywołanego koronawirusem. Wielu spodziewało się, że będzie gorzej. Są branże, które bardzo dostały po kieszeni, a u nas interes jakoś się kręci. Nasza OSM Łowicz nawet w ostatnim czasie wypłaciła rolnikom kilkugroszową premię do każdego litra sprzedanego mleka. Co do przyszłości, to z roku na rok będzie mniej producentów mleka, aż wreszcie społeczeństwo i rządzący docenią naszą pracę i wysiłki. Bo jak na razie, to bardziej jesteśmy gnojeni niż doceniani, przykładów jest wiele jak np. obarczanie krów emisją gazów cieplarnianych czy stereotyp rolnika, który nie dba o zwierzęta. Nie wspomnę o uskarżaniu się letników lub sąsiadów, którzy sprowadzili się z miasta, na hałas czy brzydki zapach towarzyszący produkcji zwierzęcej, czy kampaniach promujących mleko sojowe jako zdrowe, a nikt nie zająknie się jak ogromne ilości chemikaliów, w tym głównie Roundupu, są zużywane w uprawie soi oczywiście modyfikowanej genetycznie  – mówi Michał Kocemba.
 

Rolnikom zostaje coraz mniej w kieszeni z każdego sprzedanego litra mleka

Marcin Grzegrzułka gospodaruje z żoną Dianą na 98 ha we wsi Nowy Zglechów (pow. miński, gm. Siennica). Utrzymuje 150 sztuk bydła, w tym 85 krów o średniej wydajności 9300 kg mleka. Biały surowiec dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Garwolinie, w której pełni funkcję delegata na walne.
 
W spółdzielni mamy potrącenia na udział, ale to nam przecież nie przepada. Mamy za to gwarancję odbioru mleka. Kasa zawsze na koncie jest do 10. dnia każdego miesiąca. Był u mnie przedstawiciel prywatnej mleczarni i mówił, że jego firma dobrze prosperuje, ale obniża cenę za mleko, bo inni w terenie też obniżają.  Zaś spółdzielni nie dąży się do dużego zysku, bo  najważniejsza jest cena skupu mleka. Jednak nie sama cena jest najważniejsza, ale bardzo wysokie koszty produkcji. Nam producentom zostaje coraz mniej z każdego sprzedanego litra mleka. Dlatego zadłużamy się w bankach i budujemy kolejne obory, aby mniejszą opłacalność nadrobić skalą produkcji. To trochę takie błędne koło. Większa produkcja to też często wymóg zatrudnienia pracownika, który przecież za darmo nie będzie pracował. Jeszcze nie tak dawno mówiło się, że 40 krów to takie gospodarstwo, z którego można dobrze żyć i inwestować, a dziś te 40 krów już jest za mało, wystarcza tylko na przeżycie. Sceptycznie patrzę na ogromne zadłużanie się gospodarstw zwłaszcza tych, które inwestują w roboty udojowe, gdzie kredyty i koszty produkcji są jednymi z najwyższych – mówi Marcin Grzegrzułka.
 

Najbardziej ucierpiał rynek serów żółtych

Paweł Sudoł gospodaruje z żoną Iwoną na 45 ha własnych i 16 ha dzierżawy we wsi Zwierzno (pow. elbląski, gm. Markusy). Utrzymuje 110 sztuk bydła, w tym 65 krów. Rocznie dostarcza prawie 550 tys. l mleka do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Maluta w Nowym Dworze Gdańskim.
 
W naszej  spółdzielni zawsze zdanie rolników brane jest pod uwagę.. Oczywiście są też obowiązki, jak np. potrącenia na udziały, ale ja traktuję to jako lokatę kapitału na przyszłość. Sytuacja na rynku mleka pomimo koronawirusa wydaje się być w miarę stabilna. Najbardziej popsuł się rynek serów żółtych, ze względu na utrudniony eksport. Dobrze, że nasza spółdzielnia produkuje też znaczną ilość galanterii mleczarskiej, bo tu jest coraz lepiej i słyszymy głosy, że będą podwyżki cen mleka w skupie. Oczywiście jak ktoś ma dużo kredytów, to i cena 2 zł za litr go nie zadowoli. Dla mnie cena 1,40 zł za litr przy rozsądnym gospodarowaniu nie jest zła. Pewne jest, że będzie mniej gospodarstw produkujących mleko, bo w wielu nie ma następców. Dzisiaj spotkałem kolegę, w którego wiosce 3 mleczarzy rezygnuje z produkcji z racji wieku, a on choć młody, to jest sam i z powodu braku chętnych do pracy przy bydle nie daje rady z obowiązkami. Z powyższych względów też chce kończyć produkcję. Zatem najważniejsze jest zdrowie, chęci do pracy i aby nie przeinwestować, bo w dobie kryzysu może być bardzo ciężko – mówi Paweł Sudoł.

Andrzej Rutkowski
Józef Nuckowski
Zdjęcie: Archiwum

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 03:33