StoryEditorProsto z gospodarstwa

Robot zamiast hali udojowej. Rolnik z Podlasia nie żałuje decyzji

03.10.2025., 16:00h

To żona i syn przekonali Krzysztofa Kosińskiego do robotów udojowych, on sam był zwolennikiem hali udojowej, ale dziś nie żałuje, że zmienił decyzję, a właściwie jest bardzo zadowolony i nie wróciłby już do doju tradycyjnego.

Roboty udojowe zamiast hali – decyzja, która zmieniła życie rodziny Kosińskich

Co więcej, za kilka miesięcy w oborze zacznie doić kolejny robot Fullwood Packo Merlin M2, po drugiej stronie stołu paszowego urządzonej na zasadzie lustrzanego odbicia.

– Chciałem halę udojową, która byłaby znacznie tańsza od robotów, tym bardziej, że trochę obawiałem się tak wielu zmian na raz. Bowiem nowa obora oznaczała zmianę systemu utrzymania z uwięzi na wolnostanowiskowy. Z kolei roboty to kolejna duża zmiana z doju tradycyjnego na automatyczny. Dziś po roku doju automatycznego nie chcemy innego systemu. Dzięki robotom większą motywację do pracy w gospodarstwie ma syn Szymon, który jest potencjalnym następcą i to on powiedział, że jeśli mamy budować nową oborę, to tylko z robotami. Z kolei żona też nie chciała hali udojowej, gdyż obowiązek dojenia spoczywał głównie na niej. Dziś dzięki robotom udojowym oraz dużej pomocy dzieci, bo w gospodarstwie pomaga nie tylko syn, ale też córki, wreszcie możemy pojechać na wczasy, byliśmy już w Zakopanem oraz w Kazimierzu Dolnym, wcześniej nigdzie nie wyjeżdżaliśmy. Oczywiście roboty nie zwalniają od pracy, ale można sobie zorganizować tę pracę w bardziej dogodny sposób – podkreślił Krzysztof Kosiński, dodając, że dzięki robotom żona ma więcej wolnego czasu i już poczyniła konkretne kroki w kierunku działalności agroturystycznej.

image
Gdy rolnicy przeprowadzili 50 krów z obory uwięziowej do wolnostanowiskowej obory rusztowej z dojem automatycznym, to musieli wybrakować tylko 1 krowę
FOTO: Andrzej Rutkowski

"Młodzi rolnicy powinni inwestować w automatyzację"

Co ważne, zalety doju automatycznego dostrzega też najstarsze pokolenie rodziny Kosińskich, Cecylia i Roman – rodzice Krzysztofa, którzy również pomagają w gospodarstwie.

– Tyle lat pracuję na wsi przy bydle, a nie wiedziałem, że krowy są tak inteligentne, że same potrafią chodzić do doju. Młodzi rolnicy powinni inwestować w automatyzację, bo ona jest dla nich przyszłością i szansą na pracę i rozwijanie się na wsi. Dzięki automatyzacji można zatrzymać młodych na wsi i utrzymać produkcję, dzięki temu wieś nie zamiera, a rozwija się – podkreślił senior Roman Kosiński.

– Syn nie widzi siebie, gdzie indziej niż na wsi i w pracy poza rolnictwem, jednak dojenie było dla niego utrapieniem. Teraz wpadnie rano i wieczorem do obory, zobaczy, które sztuki trzeba podgonić, a nie jest ich tak wiele, zazwyczaj są to 2–3 krowy. Przejrzy raporty i na tym kończy się jego praca związana z dojem – stwierdziła Iwona Kosińska.
 

Drugi robot udojowy już w drodze

W oborze z 2024 roku o wymiarach 50 x 36 m i wysokiej na 9,5 m już niebawem zostanie zamontowany drugi robot udojowy. Inwestycja została rozłożona na etapy głównie z powodów finansowych. Ponadto od razu rolnicy nie byli przygotowani, aby zapewnić pełną obsadę krów na dwa roboty. Obecnie mają już tyle własnych jałowic cielnych, że montaż drugiego robota po drugiej stronie stołu paszowego szerokiego na 5 m jest w pełni uzasadniony ekonomicznie.

Pozostało 62% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 12:46