StoryEditorWiadomości rolnicze

Przymiarka do TMR-u

13.06.2016., 15:06h
Rozbudowa obory to był pierwszy krok do produkcji mlecznej z prawdziwego zdarzenia, zaraz potem przyszedł czas na wprowadzenie oceny użytkowości mlecznej, poprawę genetyki powiązaną z selekcją cieliczek i zmianą w żywieniu. Takie działania Barbara i Dariusz Jurgowie podjęli przed ponad 10 laty, kiedy to wyspecjalizowali się w produkcji mleka. Dziś rolnicy przymierzają się do zakupu wozu paszowego.

W 2004 roku zastanawiali się nad budową nowej obory, ale mając na względzie cięcie kosztów, postanowili rozbudować tę, którą posiadali. W efekcie powstał obiekt o wymiarach 16 x 27 m z przejazdowym stołem paszowym o szerokości 3,6 m. Wyposażony w dojarkę przewodową doprowadzoną do 35 legowisk uwięziowych.

Cena i jakość

– Przez lata pasze dowoziliśmy na stół paszowy za pomocą ciągnika wyposażonego w ładowacz czołowy. Dziś mając na względzie usprawnienie pracy oraz jak najlepsze żywienie krów, chcemy na stałe wprowadzić dawkę TMR. Rozeznając się na rynku wozów paszowych postanowiliśmy, aby była to maszyna polskiej produkcji, bo te zachodnie niestety są znacznie droższe. Jednak zależy nam nie tylko na cenie, ale i jakości, a pod tym względem dobrze prezentują się maszyny z A-Limy-Bis. Oglądałem intensywnie pracujące kilkuletnie wozy paszowe różnych polskich producentów i to właśnie niebieskie wozy wyglądają najlepiej. Dlatego taka maszyna znalazła się u nas na testach – przyznał Dariusz Jurga.

Testowana maszyna to wóz paszowy Alimamix Evolution 8V, a więc pionowy, jednoślimakowy, o pojemności 8 m3, posiadający dwustopniową przekładnię planetarną, dzięki czemu zapotrzebowanie mocy nie jest zbyt wysokie, co zdaniem Dariusza Jurgi, jest dużą zaletą w dobie, gdy przede wszystkim liczy się cięcie kosztów produkcji mleka. Inna cecha, na którą zwrócił uwagę to zwrotność i łatwość manewrowania.

– Mały pobór mocy to nieduży ciągnik współpracujący oraz małe zużycie paliwa, a to znów drożeje. U nas z wozem świetnie daje sobie radę wysłużony MF 255, ale słyszałem o przypadkach, że i Ursusy C-330 też nie wymiękają – powiedział hodowca.

Dopasowany do obory

Jak twierdzą gospodarze, model przez nich testowany jest wręcz skrojony pod posiadaną oborę i coraz bardziej skłaniają się ku temu, aby został w gospodarstwie na stałe. Jest to wersja oznaczona symbolem V, a więc wyższa i węższa od standardowego modelu o pojemności 8 m3. Jej wysokość to 2,4 m, szerokość 2,25 m, a długość 5,2 m. Posiada siedem noży tnących na ślimaku. W tym konkretnym egzemplarzu zastosowano dwa wysypy – prawy i lewy, umieszczone z tyłu maszyny, otwierane i zamykane hydraulicznie i właśnie to rozwiązanie bardzo przypadło do gustu rolnikom. Dzięki takiemu rozwiązaniu pasza rozdawana jest za jednym przejazdem, nie jest rozrzucana poza stół paszowy, ani nie trzeba ręcznie jej podrzucać. Podsumowując, zastosowany wysyp pasuje do tej obory, jak i cały wóz swoimi wymiarami.

W pierwszej kolejności do wozu trafia słoma, tak aby w miarę możliwości była jak najlepiej pocięta, potem sianokiszonka, a na końcu kiszonka z kukurydzy. Póki co, hodowcy uczą się nowego systemu żywienia i na początku etapu przejściowego wolą podawać z wozu tylko pasze objętościowe, a więc jest to tzw. PMR, czyli odmiana TMR-u bez pasz treściwych, które zadawane są z ręki każdej krowie indywidualnie. Jak przyznają, już na początku zauważyli, że zwiększyło się pobranie pasz i produkcja mleka nic nie spadła, a nawet lekko wzrosła. Ponadto krowy świeżo wycielone szybciej odzyskują apetyt. PMR rozdawany jest krowom dojnym, część trafia też do jałówek, które dodatkowo dokarmiane są słomą do woli.

Funkcjonalny szynowy

W oborze pracują dwa tzw. szynowo-linowe zgarniacze obornika, które zdaniem rolników charakteryzują się wysoką skutecznością i bezawaryjnym trybem pracy, co odczuwalne jest zwłaszcza zimą podczas przymrozków.

Usuwanie obornika odbywa się poprzez przesuwanie w kanale gnojowym wideł prowadzonych przez wózek poruszający się po szynach przymocowanych do stropu, a środkiem przeniesienia napędu z silnika na wózek jest linka stalowa. Operację należy przeprowadzać etapami, z uwagi na dopuszczalne obciążenie wideł. W czasie ruchu zwrotnego wózka widły odchylają się i ślizgają po oborniku, a w czasie ruchu posuwistego (do przodu) obornik stawia opór i jest wygarniany na zewnątrz. Główne zalety urządzenia, jak przyznał Dariusz Jurga, to małe zużycie linki, szybkość opróżniania kanału gnojowego i możliwość w razie potrzeby zastosowania dłuższego odstępu czasowego przed następnym usuwaniem obornika, gdyż na raz nie trzeba zgarniać całej masy, tylko można w porcjach.

Wizytówka gospodarstwa

Barbara i Dariusz Jurgowie, mający trójkę dzieci: dorosłych Joannę i Emila oraz Michała będącego w wieku szkolnym, gospodarują na 17 ha własnych i 12 ha dzierżawy w Skaratkach (pow. łowicki, gm. Domaniewice). W gospodarstwie pomagają rodzice gospodarza Janina i Tadeusz. Rolnicy uprawiają 6,5 ha kukurydzy na kiszonkę, 10 ha użytków zielonych i ok. 12 ha zbóż. Utrzymują 45 sztuk bydła, w tym 30 krów. Mleko dostarczają do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu w ilości 240 tys. l rocznie. Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a średnia wydajność laktacyjna to 8 tys. kg mleka.

 

Andrzej Rutkowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. grudzień 2024 07:41