Brexit i nowe umowy handlowe, czyli brytyjskie mleczarstwo na rozdrożu
Dziś jednak branża stoi przed poważnym zagrożeniem. Wielka Brytania, odkąd opuściła Unię Europejską, samodzielnie negocjuje umowy handlowe. Z jednej strony daje to możliwość otwarcia nowych rynków zbytu i szansę na zwiększenie eksportu, z drugiej – rodzi ryzyko niekontrolowanego napływu tańszych produktów z krajów, w których standardy produkcji znacząco różnią się od brytyjskich. Trwające rozmowy handlowe z USA są tego najlepszym przykładem. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że umowy handlowe zawarte już wcześniej z Nową Zelandią, Australią czy Indiami otworzyły rynek brytyjski na produkty mleczarskie z tych krajów.
Amerykańskie mleko na brytyjskim stole? Eksperci biją na alarm
Organizacje reprezentujące hodowców i przetwórców mleka, w tym National Farmers Union i Dairy UK, ostrzegają, że zwiększenie dostępu amerykańskich produktów do brytyjskiego rynku może poważnie zdestabilizować sektor, który już teraz zmaga się z wieloma trudnościami. Paul Tompkins, przewodniczący sekcji hodowli bydła mlecznego w NFU, wprost wskazuje na zagrożenia. Tym, co odróżnia brytyjskich producentów od konkurentów z innych części świata, jest przywiązanie do surowych norm dotyczących dobrostanu zwierząt, ścisłej identyfikowalności produktów oraz odpowiedzialności środowiskowej. To właśnie dzięki temu Brytyjczycy obdarzają swoją żywność tak dużym zaufaniem. W Stanach Zjednoczonych sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Produkcja odbywa się tam na znacznie większą skalę i w ramach systemu, który pozwala na stosowanie praktyk niedopuszczalnych w Wielkiej Brytanii.
USA kontra Wielka Brytania: zupełnie inne standardy produkcji
Amerykańscy producenci funkcjonują w otoczeniu prawnym, które daje im swobodę stosowania antybiotyków w sposób profilaktyczny, podczas gdy w Wielkiej Brytanii takie praktyki są systematycznie ograniczane. W Stanach Zjednoczonych prawo dotyczące dobrostanu zwierząt jest znacznie bardziej liberalne. Stosowanie hormonów wzrostu, zakazane na Wyspach, jest w Stanach praktyką powszechną.
Niższe koszty produkcji mleka w USA uderzają w brytyjskich rolników
Wszystko to powoduje, że koszty produkcji mleka w USA są znacznie niższe niż w Wielkiej Brytanii, co w połączeniu z dużą skalą gospodarstw i wysoką wydajnością krów stawia brytyjskich rolników w nierównej pozycji konkurencyjnej. Tompkins wskazuje na przykład z innego sektora: niedawno zamknięto jedną z największych brytyjskich wytwórni bioetanolu, przetwarzającą rocznie ponad milion ton zboża, ponieważ amerykańskim producentom zapewniono pełną swobodę działania. To pokazuje, jak szybko nieprzemyślana polityka handlowa może doprowadzić do upadku krajowych zakładów i całych łańcuchów dostaw.
Mleko to coś więcej niż produkt
Nie można zapominać, że mleczarstwo w Wielkiej Brytanii to nie tylko biznes, lecz także istotny element życia społecznego i ekologicznego. Hodowla bydła mlecznego stanowi podstawę funkcjonowania wielu obszarów wiejskich, kształtuje krajobraz i wpływa na zachowanie bioróżnorodności. Rolnicy inwestują w technologie przyjazne środowisku, ograniczają emisję gazów cieplarnianych, wdrażają rozwiązania oszczędzające wodę i dbają o dobrostan zwierząt. Wpuszczenie na rynek produktów, które powstają w warunkach niepodlegających tym samym rygorom, może zniweczyć lata pracy na rzecz zrównoważonego rozwoju i sprawić, że wysiłki te staną się bezwartościowe w konfrontacji z tańszym importem.
Walka o przyszłość brytyjskiego mleka
Przyszłość brytyjskiego mleczarstwa stoi dziś pod znakiem zapytania. Decyzje, które zapadną w najbliższych miesiącach, mogą zaważyć na kształcie sektora na wiele lat. Jeśli rynek zostanie otwarty na niekontrolowany napływ amerykańskich produktów, brytyjscy rolnicy mogą znaleźć się w sytuacji, w której utrzymanie konkurencyjności stanie się niemożliwe.
Jarosław Malczewski
