StoryEditorWiadomości rolnicze

W czwartek rozmowy rolników z rządem. „Albo konkrety, albo idziemy na Warszawę"

14.03.2023., 16:03h
W najbliższy czwartek minister rolnictwa Henryk Kowalczyk spotka się z rolnikami. Rozmowy będą dotyczyć nierealizowanych przez rząd postulatów i wynikającej z tego dramatycznej sytuacji na rynkach rolnych. - Albo usłyszymy konkrety, albo idziemy na Warszawę - mówią rolnicy. Czego dokładnie będą się domagać?

Rolnicy, mocno dotknięci wzrostem cen energii, nawozów i paliw musieli stanąć przed jeszcze większym wyzwaniem: presją tanich zbóż z Ukrainy. Od wielu miesięcy ziarno to zalewa nasz rynek, zamiast trafiać do krajów docelowych poza UE. I choć minister rolnictwa Henryk Kowalczyk wielokrotnie obiecywał ograniczenie importu, sytuacja nie ulega poprawie – zboża tanieją w rekordowym tempie. Cena pszenicy spadła do 1000 zł/t, a lokalnie na Lubelszczyźnie stawki nie przekraczają 850 zł/t.

W czwartek rozmowy ostatniej szansy rolników z rządem 

Dlatego 16 marca w czwartek rano NSZZ RI “Solidarność”, Stowarzyszenie „Oszukana Wieś”, ZZR Samoobrona, ZZR Ojczyzna i ZZR Korona po raz kolejny spotkają się z ministrem Kowalczykiem, by rozmawiać o dramatycznej sytuacji w polskim rolnictwie i wyegzekwować obiecaną pomoc.
 
- Niestety, postulaty, które przedstawiliśmy na poprzednich spotkaniach nie są realizowane. Sytuacja rynkowa pogarsza się natomiast z tygodnia na tydzień. Ceny zbóż i rzepaku sukcesywnie spadają. Nie ma też obiecanych dopłat do pszenicy i kukurydzy. Kolejnym punktem, do którego zobowiązał się rząd, a nadal go nie zrealizował są niższe ceny nawozów. Owszem, azotowe staniały na początku lutego, ale od tamtej pory, mimo gazu na poziomie sprzed wojny, presji podażowej i taniejących w całej Europie nawozów, nasi producenci trzymają sztywne ceny - mówi Adrian Wawrzyniak, rzecznik prasowy NSZZ RI “Solidarność”.

Związkowcy zaznaczają też, że mimo obietnic, nie wprowadzono wyższej stawki zwrotu akcyzy za paliwo rolnicze. Nie podobają im się także propozycje dotyczące kredytów preferencyjnych. Owszem, państwowy bank PKO BP uruchomił specjalną linię kredytową dla gospodarstw rolnych, ale oprocentowanie jest na poziomie komercyjnych pożyczek – sam WIBOR 3M wynosi prawie 7 proc., a do tego dochodzi jeszcze stała marża banku, której wysokość jest uzależniona od wyniku oceny zdolności kredytowej rolnika.
 
Rolnicy po raz kolejny będą się domagać także wakacji kredytowych.

„Oszukana wieś”: Chcemy konkretnej deklaracji na temat dopłat do zbóż

Ostatnią szansę ministrowi Kowalczykowi daje też Stowarzyszenie „Oszukana Wieś”, którego przedstawiciele przyjadą na rozmowy.
 
- W związku z tym, że nie ma żadnych zmian w napływie zboża z Ukrainy, musimy podjąć drastyczne kroki i znów zaprotestować. Ale 16 marca damy ministrowi jeszcze ostatnią szansę na wprowadzenie prawdziwych, a nie pozorowanych zmian. Chcemy konkretnej deklaracji, kiedy będą uruchomione dopłaty do zbóż. Przecież my o nie walczymy od trzech miesięcy i nadal nie wiemy, jak ta pomoc ostatecznie będzie wyglądać – mówi nam Wiesław Gryn, rolnik z Zamojszczyzny ze Stowarzyszenia „Oszukana Wieś”. 

Skup zbóż wstrzymany. Dopłaty do pszenicy i kukurydzy zagrożone?

Gryn zaznacza, że w tej w chwili są bardzo duże problemy ze sprzedażą zboża. A rolnicy, żeby otrzymać dopłaty, muszą je sprzedać do 31 maja, czyli mają na to tylko 2,5 miesiąca.
 
- To bardzo mało czasu, biorąc pod uwagę, że zboże jest w tej chwili niesprzedawalne. Duże firmy skupowe biorą zboże jedynie na wymianę z nawozami, bo ugrzęzły z drogim towarem i chcą się go w ten sposób pozbyć. Nawet Elewarr jest zasypany po zęby i nie kupuje zbóż już od dwóch miesięcy. Mało tego, także duża firma skupująca Agri Plus przyjmuje zapisy na kontrakty z dostawą w czerwcu, czyli po terminie wymaganym do dopłat. No to jak my mamy zdążyć ze sprzedażą do 31 maja? Wszystko jest spóźnione o parę miesięcy, a minister nie reaguje – oburza się Gryn.

Dopłaty do eksportu zamiast do zbóż

Przedstawiciel Stowarzyszenia „Oszukana Wieś” wyjaśnia, że na spotkaniu z ministrem zostanie poruszona kwestia eksportu ziarna z Polski. Rolnicy już poprzednim razem apelowali, by dopłaty do zbóż zostały przekierowane na dopłaty do eksportu.
 
- Chcieliśmy, by resort dołożył pieniądze do eksportu. Dzięki temu wypchnęlibyśmy nadwyżki i opróżnili magazyny Elewarr-u, który mógłby wtedy skupić pozostałe zboże od rolników. I w żniwa wchodzilibyśmy bez dużych zapasów. Ale minister rozłożył ręce i powiedział, że bez zgody UE nie może uruchomić takiego wsparcia eksportu. A przecież gdyby chciał, to mógłby znaleźć furtkę i ruszyć eksport – mówi Gryn.

Gryn: Węgry i Rumunia wpuszczają zboże z Ukrainy tylko w tranzycie

Rolnik z Zamojszczyzny zaznacza też, że nie ma żadnych nowych przepisów, które ograniczałyby wjazd zbóż z Ukrainy.
 
- Byłem wczoraj na granicy na Podkarpaciu. Pociągi wjeżdżają tam, jak dotychczas. To samo dzieje się w Hrubieszowie, mimo zapowiedzi ukraińskich kolei, że wstrzymują przywóz zboża – mówi Gryn.
 
Dodaje, że Węgry i Rumunia mocno ograniczyły zakupy ukraińskiego zboża.
 
- Węgry i Rumunia wpuszczają praktycznie tylko tranzyt do innych krajów. Zrobiły to, by chronić swoich rolników i nie dopuścić do zanieczyszczenia swojego materiału siewnego genetycznie modyfikowanymi odmianami. A u nas? Pełen cynizm. Produkować GMO nie wolno, ale przez granicę ukraińską wwieźć można. To absurd przecież – oburza się przedstawiciel „Oszukanej wsi”.

„Ukraińskie zboże bije się z polskim, o to, które pierwsze wypłynie”

Zapowiada więc, że rolnicy ze Stowarzyszenia będą się domagać ograniczenia importu tylko do tranzytu. Zaapelują do ministra także o wydzielenie nabrzeża tylko dla ukraińskiego zboża.
 
- Nasze porty mają przepustowość 700 tys. ton miesięcznie. To akurat tyle, by zaspokoić wywóz polskiego zboża. Ale jest ono wypierane przez ziarno ukraińskie. Dajmy więc Ukrainie osobne, wydzielone nabrzeża i niech sobie je za pieniądze UE i USA rozbudowuje i pod swoim szyldem samodzielnie sprzedaje tam towary. Bo teraz zboże polskie i ukraińskie zostało w portach zwalone razem na kupę. I ukraińskie bije się z polskim, o to, które pierwsze wypłynie. A na tej walce traci rolnik, bo przez to właśnie spadają ceny skupu – zaznacza Gryn.

„Albo konkrety, albo idziemy na Warszawę”. Protest rolników

Rolnicy zapowiadają, że jeśli rząd szybko nie spełni najpilniejszych postulatów, zorganizują ogólnopolski protest w Warszawie.
 
- Traktujemy to spotkanie jako rozmowy naprawdę ostatniej szansy. Tu już nie ma miejsca na obietnice bez pokrycia. Albo konkrety, albo idziemy na Warszawę – mówi Wawrzyniak.

Co z protestem zachodniopomorskich rolników 23 marca?

W rozmowach z ministrem wezmą udział także członkowie Zachodniopomorskiej Solidarności Rolników Indywidualnych, którzy na 23 marca już zapowiedzieli protest w regionie. Rzecznik prasowy wyjaśnia nam jednak, że losy planowanego strajku zależą od wyników rozmów w ministerstwie rolnictwa.
 
- Jeśli nie będzie porozumienia z rządem, prawdopodobnie strajki, które miały się odbyć lokalnie zostaną przeniesione do Warszawy – mówi Wawrzyniak.

 
Kamila Szałaj, fot. arch.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
17. kwiecień 2024 14:38