Rolnik znów nagrał pociąg z odkrytą kukurydzą
Nagrania przedstawiające transport kukurydzy w odkrytych wagonach wywołują coraz większe emocje wśród rolników. Rolnik po raz kolejny nagłośnił sprawę, publikując 25 listopada kolejny film, tym razem z bocznicy kolejowej w Nowinach (powiat kielecki). Na nagraniu widać wagony wypełnione ziarnem, jadące w deszczu i śniegu, bez żadnego zabezpieczenia.
Rolnik nie kryje oburzenia i mówi o bezradności państwa wobec tego, co dzieje się na jego oczach.
„Nasze państwo nie działa. Gnój wiozą, nie kukurydzę”
– Cały dzień na deszczu. Gdzie sanepid? Gdzie inspekcja weterynaryjna? To nie jest tak, że ziarno się tylko wysuszy. Ziarno żyje. Jak zmoknie, ruszają procesy kiełkowania, a w głębi mokrej hałdy zaczyna się gnicie. Najpierw rośnie temperatura, potem rozpoczynają się procesy gnilne. Przy dzisiejszych cenach energii ten, kto to kupił, musiał nabyć to za bezcen, skoro stać go na suszenie tego gnoju. Gnój wiozą, nie kukurydzę – relacjonuje autor nagrania.
Jak podkreśla, cała sytuacja budzi jego ogromny niepokój, zwłaszcza że rolnicy są rozliczani z najmniejszych uchybień przy przechowywaniu pasz, podczas gdy taki transport odbywa się jawnie i bez zabezpieczeń.
Skąd pochodzi ziarno i dokąd jedzie?
Po publikacji filmu do rolnika zaczęły spływać informacje od internautów. Zgłosiła się m.in. osoba podająca się za właściciela kukurydzy, która twierdziła, że ziarno zakupiono od polskich rolników, a transport zmierza do woj. opolskiego. Wypowiedzi te zostały jednak szybko usunięte.
Dodatkowo uwagę zwraca fakt, że do Buska, skąd miał pochodzić transport, dochodzi kolej szerokotorowa, co rodzi kolejne pytania o rzeczywiste źródło ziarna.
Redakcja wyjaśnia sprawę. Czy to zboże z Ukrainy?
Jako redakcja od kilku dni próbujemy ustalić, skąd pochodzą transporty ujawnione przez rolnika i dokąd faktycznie zmierzają. Pytamy instytucje odpowiedzialne za kontrolę, czy może to być kukurydza z Ukrainy, która mimo embarga trafia na polski rynek lub jest czasowo składowana na bocznicach. Sprawdzamy też, czy może to być tranzyt i dlaczego ładunek jest kompletnie niezabezpieczony przed deszczem i szkodnikami.
Skierowaliśmy zapytania do Ministerstwa Rolnictwa, Krajowej Administracji Skarbowej oraz IJHARS. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi ani z resortu rolnictwa, ani od KAS w zakresie jednoznacznego wskazania pochodzenia i celu transportu.
KAS: możliwy transport krajowy, ale bez pewności
Krajowa Administracja Skarbowa przekazała nam jedynie ogólne wyjaśnienia, z których wynika, że poprzedni film (pisaliśmy o nim TUTAJ) jest słabej jakości i trudno jednoznacznie ocenić, jaki towar jest przewożony. KAS potwierdziła, że nagranie zostało wykonane na linii kolejowej w Wolicy, która jest linią normalnotorową, co „może oznaczać, że zagadnienie dotyczy transportu krajowego lub wewnątrzwspólnotowego”. Jednocześnie nie potwierdzono jednoznacznie, skąd pochodzi ziarno ani dokąd jedzie.
Co istotne, KAS przypomina, że w przypadku transportu towarów rolnych objętych tranzytem, kukurydza powinna być przewożona w wagonach zabezpieczonych plandeką, tak aby możliwe było nałożenie zamknięć urzędowych, w tym plomb elektronicznych i ołowianych.
Jak czytamy w odpowiedzi KAS, przewóz powinien odbywać się pod ścisłym dozorem celnym, a wszystkie operacje są monitorowane w systemie NCTS2 Plus. To jednak nie wyjaśnia, dlaczego wagony z widocznym ziarnem poruszają się bez żadnego zabezpieczenia, w deszczu i śniegu.
KAS wyjaśnia też, że w przypadku niektórych towarów rolnych z Ukrainy możliwe jest czasowe składowanie i przeładunek w trakcie tranzytu, jednak takie operacje muszą odbywać się wyłącznie pod ścisłym dozorem celnym i za zgodą organów Krajowej Administracji Skarbowej. Towary objęte szczególnym nadzorem powinny być zabezpieczone urzędowymi plombami, a ich tranzyt musi kończyć się poza terytorium Polski lub w wyznaczonych portach morskich.
Natomiast IJHARS poinformowała nas, że artykuły rolne powinny być transportowane w sposób zapewniający utrzymanie ich właściwej jakości handlowej. Czyli ziarno nie powinno jechać bez przykrycia. A jedzie i może się okazać, że jest krajowe i trafi na przykład do polskiego przetwórcy na paszę dla zwierząt.
Minister zapowiadał wyjaśnienia. Na razie cisza
Do sprawy odnosił się wcześniej minister rolnictwa Stefan Krajewski, który zapowiedział, że zostanie sprawdzone, skąd i dokąd zmierza feralny transport oraz czy nie dochodzi do naruszenia przepisów.
Do dziś jednak nie przedstawiono żadnych konkretnych ustaleń ani oficjalnego stanowiska, a kolejne nagrania tylko podsycają emocje w środowisku rolniczym. Rolnicy podkreślają, że dopóki nie będzie jasnych informacji, domysły i podejrzenia będą się mnożyć.
„Rolników ściga się o wszystko, a tu takie rzeczy dzieją się bezkarnie”
– Rolników, hodowców ściga się o każdą pierdołę, a tu takie coś w biały dzień i bezkarnie. Nasze państwo nie działa – podsumowuje gorzko autor nagrania.
Sprawa wciąż pozostaje niewyjaśniona. Będziemy ją monitorować i wracać do tematu.
AKTUALIZACJA 26.11.2025, godz. 17.10:
Stanowisko ministerstwa rolnictwa: to polska kukurydza
Już po publikacji artykułu ministerstwo rolnictwa zamieściło w mediach społecznościowych informacje odnośnie wagonów z kukurydzą w Nowinach.
Resort zapewnia, że wagony stojące na bocznicy w Sitkówce-Nowinach nie przewożą ziarna z Ukrainy. Jak ustalił Inspektorat Weterynarii w Kielcach, jest to polska kukurydza zakupiona od krajowych rolników, która w 20 wagonach oczekuje na wykorzystanie przy produkcji bioetanolu. Podkreślono również, że transport nie jest objęty żadną procedurą celną.
Resort rolnictwa informuje też, że minister Stefan Krajewski polecił sprawdzanie każdej informacji dotyczącej transportu kukurydzy.
- Naszym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa łańcucha dostaw i rynku żywności. Będziemy działać zgodnie z prawem, weryfikując każdy sygnał, który może mieć znaczenie dla bezpieczeństwa konsumentów oraz transparentności obrotu żywnością – przekazało ministerstwo.
Niestety, nadal nie doczekaliśmy się odpowiedzi w sprawie kukurydzy w Wolicy.
Kamila Szałaj
