Pracownicy KOWR, Podlaska Izba Rolnicza, Stowarzyszenie Dla Powiatu, a także wiele innych pomocnych osób, a wśród nich zwłaszcza posłanka Małgorzata Gromadzka. To dzięki ich interwencji i determinacji rolnik z Podlasia dziś nadal pracuje na swojej - nie swojej ziemi, którą mógł stracić bezpowrotnie.
Banki odmówiły kredytu. Rolnik był o krok od ruiny
Jeszcze niedawno sytuacja rolnika wyglądała beznadziejnie. Przez lata prowadził hodowlę trzody chlewnej. Zdecydował się zmienić profil produkcji na krowy mleczne. I tu nastąpił tzw. krach. Zainwestował w sprzęt, oborę, pasze i zaczął się zadłużać. Do tego bank odmówił rolnikowi kredytu.
– Wziąłem leasing, kupiłem maszynę, ale jak chciałem kredyt, to bank powiedział nie. I weszło to wszystko w długi. Po prostu chyba ze złej strony musiałem zaczynać – opowiada naszej redakcji.
Dzierżawa uratowała ziemię i gospodarstwo przed komornikiem
W akcie ratowania dorobku życia rolnik z Podlasia zwrócił się do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o przejęcie długów.
– Zwróciłem się do KOWR. Wszyscy mi bardzo pomogli – przyznaje. I dodaje: – To dzięki nim udało się dojść też do porozumienia z bankami. Wszystkie się zgodziły na spłatę... oprócz dwóch. Tam była najtrudniejsza sytuacja.
KOWR zaproponował przejęcie części zadłużonej nieruchomości i oddanie jej rolnikowi w dzierżawę. Dzięki temu ziemia nie została wystawiona przez komornika na licytację, a rolnik będzie mógł nadal ją użytkować – tym razem już jako dzierżawca.
– W tym tygodniu podpisuję akt. A potem, jak wszystko pójdzie dobrze, będę mógł odkupić ziemię. Po 10 latach latach. Dzierżawa jest na 20 lat.
Spokój zamiast licytacji
Choć rolnik w praktyce musiał pogodzić się z utratą własności ziemi, to zyskał na pewno spokój i względną stabilność. Umowa dzierżawy pozwala mu planować nadal przyszłość i inwestować. Taka forma, choć formalnie wymagająca i nie zawsze oczywista, okazuje się jednak szansą dla zadłużonych rolników.
Mechanizm ratunkowy dla zadłużonych rolników
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, KOWR może, w wyjątkowych sytuacjach, przejąć od zadłużonego rolnika nieruchomość, która trafia do Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa. Rolnik ma prawo ją wydzierżawić, a po określonym czasie wykupić.
To forma restrukturyzacji, która pozwala uniknąć komornika i utraty dorobku życia. Nie każdemu udaje się z niej skorzystać, bo w przypadku KOWR każda sprawa oceniana jest indywidualnie, brane są pod uwagę m.in. skala zadłużenia, dotychczasowa działalność gospodarcza, możliwość dalszego prowadzenia produkcji rolnej oraz perspektywy spłaty zobowiązań. Procedura restrukturyzacyjna nie jest ani prosta, ani też krótka. Na wielu jej etapach konieczna jest współpraca pomiędzy wierzycielami i dłużnikami. I niestety w przypadku rolnika z Podlasia właśnie ten element zawiódł.
Posłanka walczy o rolnika skazanego na komorniczą egzekucję
O zdanie w sprawie rolnika, któremu groziła egzekucja gospodarstwa, zapytaliśmy dziś poseł Małgorzatę Gromadzką. Dodajmy, że udało się w całej tej przykrej historii skorzystać z ustawy oddłużeniowej z 2018 roku, która dała szansę na redukcję zadłużenia. Ale nie obyło się bez problemów.
- Tak, rolnikowi groziła licytacja komornicza. Ustawa restrukturyzacyjna jeszcze nie weszła w życie ze zmianami, bo czeka na podpis prezydenta. Ale pojawił się kolejny problem z zaświadczeniami o wierzytelnościach z instytucji, które są wierzycielami.
Tak było w przypadku dwóch banków.
- Prawo nie przewiduje bowiem, jak wyjaśnia nam posłanka Gromadzka, - że wierzyciel powinien takie zaświadczenie o wierzytelności w określonym czasie rolnikowi dać na jego wniosek. I tu jest ogromny problem, więc to jest kolejna pilna zmiana do obowiązujących przepisów prawa - zaznacza posłanka.
Wobec braku niezbędnych zaświadczeń trzeba było szybko interweniować u dyrektora generalnego KOWR, by zgodził się wydłużyć termin bądź wydać decyzję przejęcia zadłużenia rolnika "pod warunkiem". Nie było to jednak możliwe, więc podjęto wielopłaszczyznowe działania, aby pozyskać kluczowe dla ratowania gospodarstwa zaświadczenia o wierzytelności. Tylko ich w całej sprawie brakowało. Decyzja KOWR była już pozytywna. Finalnie, wspólnym wysiłkiem posłanki Gromadzkiej i instytucji, udało się pomóc rolnikowi i uratować jego majątek. Po prostu mu pomóc!
Utrata własności? Rolnik zostaje na ziemi
– Mam 20–30 hektarów swojego, a dzierżawy też kilkadziesiąt będzie. KOWR nie wszystko przejął, tylko tę część, co była zadłużona. Teraz będę płacił czynsz i mogę nareszcie spać spokojnie – mówi nam rolnik.
Choć sytuacja finansowa rolnika nadal jest mocno napięta, przynajmniej nie grozi mu już egzekucja.
– Spłacam jeszcze. Ale jakoś to idzie. Sprzedałem kukurydzę, zboże. Krów mam teraz 25, są na odcieleniu. Planuję mieć 50 - opowiada rolnik.
Największym wsparciem była dla niego lokalna struktura KOWR i osoby, które, jak sam podkreśla, - walczyły za niego w urzędach. – Gdyby nie pani Gromadzka, nie wiem, co by było. Oni do banku wystąpili, pomogli załatwić, żeby mi ciągnika nie zabrali. A bank chciał go sprzedać - żali się rolnik.
Rodzinne gospodarstwo ocalone
Dla rolnika z Podlasia to nie była tylko walka o ziemię, ale o spuściznę.
– To gospodarstwo po ojcu. Nie mogłem go tak po prostu oddać. Zmiana profilu produkcji na mleko wiązała się z kosztami, ale dziś nie żałuję. – Teraz już jest dobrze. Krowy stoją, pracuję. Może kiedyś jeszcze będzie lepiej. Najważniejsze, że ziemię mam.
Historii takiej, jak rolnika z Podlasia, jest w Polsce dużo więcej. Nie wszystkie niestety kończą się dobrze. Ale, jak pokazuje ten przypadek, warto próbować i warto też przede wszystkim pomagać. A, co istotne, zamiast czekać na licytację, koniecznie działać zawczasu. A przepisy? Kolejne do pilnej zmiany.
Agnieszka Sawicka
