Problem z pomiarem wilgotności kukurydzy. „Ta sama partia, a każdemu wychodzi co innego”
Do Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego od kilku tygodni napływają skargi na sposób ustalania wilgotności kukurydzy w skupach. Rolnicy twierdzą, że ta sama partia ziarna w różnych punktach daje zupełnie inne wyniki, a rozbieżności potrafią dochodzić nawet do 6 procent. To oznacza spore różnice w cenie, bo są przypadki, gdzie rolnik w jednym skupie ma 30 proc. wilgotności, a w drugim 35 czy 36 proc., choć ziarno pochodzi z tej samej przyczepy.
Apel o inną metodę mierzenia wilgotności kukurydzy
Dlatego prezes Izby Bronisław Węglewski, skierował pismo do prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych z wnioskiem o działania na rzecz ujednolicenia metod badania wilgotności. Izba postuluje, aby w skupach obowiązkowo stosowano mierniki oparte na metodzie mielenia i odparowywania, które są najbardziej dokładne i pozwalają uzyskać powtarzalny wynik. Dodatkowo urządzenia miałyby podlegać nadzorowi Urzędu Miar i Wag.
Trudno się z tym nie zgodzić, bo jeżeli od wilgotności zależą potrącenia, a tym samym ostateczna cena, to rolnik musi być pewny, że wynik jest rzetelny.
Wilgotność rekordowa, ceny słabe
A w tym roku kukurydza w wielu regionach Polski ma wyjątkowo wysoką wilgotność. Na przykład w Wielkopolsce jest to ok. 35 proc.. Zbiory się przeciągają, część pól stoi w wodzie, a rolnicy czekają na suche dni, bo każdy procent mniej oznacza mniej potrąceń.
W Wielkopolsce cena wyjściowa przy 30 proc. wilgotności wynosi około 410 zł za tonę, ale po uwzględnieniu potrąceń rolnicy dostają realnie 370–380 zł. Jak mówią nam przedstawiciele izb rolniczych, przy obecnych kosztach produkcji większość gospodarstw wychodzi na zero albo na minus. Na Dolnym Śląsku system potrąceń bywa jeszcze bardziej dotkliwy- nawet minus 18 zł za każdy tonoprocent powyżej 30 proc. Pisaliśmy o tym w artykule: Kukurydza 2025: jak idą żniwa? Wilgotność wysoka, cena lokalnie do 500 zł/t [RAPORT Z PÓL]
Kamila Szałaj
