Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny TPR, komentujeTpr
StoryEditorkomentarz naczelnego

Generał ostrzega: pasza i nawozy będą, ale nikt ich nie dowiezie

29.06.2025., 18:00h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Pytania stawiane przez pewnego niemieckiego generała, można także stawiać polskim urzędnikom. Temat palący, bo konfliktów zbrojny nie brakuje, a bezpieczeństwo żywnościowe to priorytet.

Kilka lat zawieruchy i w Rosji zabrakło ziemniaków

A przecież kartoszka to podstawa menu przeciętnego Rosjanina, najpopularniejszy produkt spożywczy oprócz chleba. Przyczyn jest wiele. Problemy stwarzane przez pogodę, spadek plonów i areału uprawy, kłopoty z sadzeniakami spowodowane sankcjami nałożonymi na Rosję oraz nakazem stosowania miejscowych odmian, które ani nie są tak odporne na choroby, ani tak wydajne jak pochodzące z importu.

W ciągu ostatniego roku ziemniaki w Rosji potroiły swoją cenę i w zależności od regionu kosztują od 4 do 8 zł/kg. Nic dziwnego, skoro trzeba je przywieźć z Mongolii, Egiptu, Chin, Izraela a nawet z Pakistanu. Doszło do tego, że w niektórych regionach ziemniaki stały się droższe niż ananasy. Problem dostrzegł nawet Putin i zadzwonił do Łukaszenki, wszak Białoruś kartoszką stoi. Niestety, Białoruś wszystkie ziemniaki już do Rosji sprzedała.

Rosja ma więc potężny problem, którego nie da się przykryć komunikatami urzędu statystycznego, jak z czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Żeby pocieszyć stojący w kolejkach po mięso, buty i masło lud roboczy w „Dzienniku Telewizyjnym”, głównym programie informacyjnym w telewizji informowano, że choć spadła produkcja żywca wieprzowego, to gospodarka odnosi sukcesy, bo wzrosła produkcja lokomotyw.

Ile to już razy w tej rubryce poruszany był problem bezpieczeństwa żywnościowego, tego, jak złudny jest spokój wynikający z przeświadczenia, że mamy nadwyżki żywności, które musimy eksportować i tak będzie zawsze. Rosja, rok wcześniej też nie miała problemu z ziemniakami, choć rolnictwo alarmowało, że brakuje importowanych sadzeniaków.

Kto zajmie się dystrybucją, jak zabraknie żywności?

Całkiem niedawno, generał dowodzący obroną terytorialną w Niemczech, podczas jednej z konferencji rolniczych zadał kilka prostych pytań. Które ministerstwo odpowiada za dostawy żywności, kto za pasze, a kto za produkcję nawozów? Jak będą współpracować, gdy pojawi się jakieś zagrożenie? Te same pytania można zadać w Polsce. Generał pytał też, co będzie z kierowcami ciężarówek, gdy wybuchnie konflikt, skoro trzy czwarte pochodzi z zagranicy? A ilu kierowców ciężarówek w Polsce ma zagraniczne paszporty? Można mieć żywność w magazynach, ale jeśli nie będziemy w stanie jej dowieźć, bo kierowcy uciekną, to będzie głód. Generał wskazując na kryzys związany z koronawirusem i wojną na Ukrainie podkreślił, że łańcuchy dostaw okazały się bardzo wrażliwe na zakłócenia. Cały łańcuch żywnościowy od wideł do widelca musi być przygotowany na problemy spowodowane wojną i atakami hybrydowymi. Dziś to wszystko stało się realne, to może się wydarzyć.

image
umowa Mercosur

Rolnicy zdradzeni w Brukseli? "Zostali wykluczeni z rozmowy"

Sprzeciw zaczyna słabnąć

Z bezpieczeństwem żywnościowym ściśle związane są umowy o wolnym handlu, a w przypadku tej z krajami Mercosur, dzieją się rzeczy dziwne. Emmanuel Macron, prezydent Francji, spotkał się z prezydentem Brazylii Lulą da Silvą i wyraził chęć zawarcia umowy, a Annie Genevard, minister rolnictwa we francuskim rządzie, wraz z ministrami z Węgier i Austrii, publikowała oświadczenie w sprawie utworzenia grupy krajów członkowskich UE, które umowę mają zablokować. Wydaje się jednak, że opór Francuzów, najsilniejszych przeciwników Mercosur w Europie, słabnie. Chrisophe Hansen, komisarz UE ds. rolnictwa uważa, że w umowie jest szereg zabezpieczeń, które mają chronić przed importem produktów o niższych standardach. A mnie się przypomina likwidacja systemu kwot mlecznych 10 lat temu. Irlandczyk Phil Hogan, ówczesny komisarz ds. rolnictwa, obiecywał mleczarzom miękkie lądowanie, a wyszła z tego potężna katastrofa.

Tragiczne dla rolników gradobicia uaktywniły obrońców klimatu

Koalicja Klimatyczna, zrzeszająca kilkanaście organizacji, przekonuje, że są one skutkiem zmiany klimatu. Zbigniew Karaczun, prof. SGGW, twierdzi, że polscy rolnicy są niemal zupełnie osamotnieni i bezradni wobec skutków tej zmiany, a spowodowała to bezczynność kolejnych rządów. Jego zdaniem, nie działają także ubezpieczenia od gradu, bo grad z reguły pada w czasie, gdy obowiązuje karencja w polisie, a wtedy ubezpieczenie jeszcze nie działa.

Profesor Karaczun nie zapoznał się z pracą „Burze i grady w Polsce” dr hab. Zuzanny Bielec-Bąkowskiej, profesor Uniwersytetu Śląskiego, która w ramach projektu Ministerstwa Środowiska w 2013 r. przeanalizowała „zróżnicowanie przestrzenne i zmienność czasową pojawiania się burz i opadów gradu w Polsce”. W przypadku burz badano okresy: 1949–2006 i 1885–2008, jeśli chodzi o grad – 1966–2006. W podsumowaniu czytamy: „Otrzymane wyniki nie pozwalają stwierdzić powszechnie występującego wzrostu ani liczby dni burzowych, ani liczby dni z opadem gradu w ostatnich dziesięcioleciach”.

Paweł Kuroczycki

fot. arch. red.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. grudzień 2025 06:31