Dlaczego Niemcy muszą trzymać obornik pod dachem?Tpr
StoryEditorkomentarz naczelnego

Rolnikom skisło mleko w schładzalnikach

24.05.2025., 17:30h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Sytuacja z Hiszpanii pokazuje, że z tym OZE to wale nie jest tak kolorowo i przyjemnie, jak się wszystkim wydawało.

OZE nie takie niezawodne

Jeden z krajów Europy był całkiem niedawno niemal zeroemisyjny. Chodzi o Hiszpanię, w której 28 kwietnia po prostu wyłączył się prąd. W tej słonecznej krainie (w Madrycie słońce świeci przez 300 dni w roku, w Warszawie o połowę krócej) panują doskonałe warunki do rozwoju odnawialnych źródeł energii ze słońca i wiatru. Choć Hiszpanie mają pięć elektrowni jądrowych, lewicowy rząd premiera Pedro Sancheza, postanowił przyspieszyć przechodzenie na prąd ze źródeł odnawialnych i 28 kwietnia przeszedł na nie niemal całkowicie. Niestety, OZE są niestabilne. Nie chcę się wdawać w rozważania na temat częstotliwości prądu zmiennego i problemów, które powodują jej zakłócenia. Zdaniem mądrzejszych ode mnie, to właśnie kłopoty z częstotliwością prądu produkowanego przez wiatraki i elektrownie słoneczne, sprawiły, że ostatecznie cała sieć musiała się wyłączyć. Stracili nie tylko rolnicy, którym skisło mleko w schładzalnikach, zakłady mleczarskie i mięsne. Pociągi stały godzinami w polu, w sklepach przyjmowano tylko gotówkę, nie działały telefony. To skutek oparcia się wyłącznie na prądzie ze źródeł odnawialnych.

image
Kongres rolniczy

II Dzień Europejskiego Kongresu Odnowy i Rozwoju Wsi [RELACJA NA ŻYWO]

A teraz przenieśmy się na drugi koniec kontynentu. Jedna z największych firm budujących i eksploatujących farmy wiatrowe na Morzu Północnym (duńska Ørsted) zrezygnowała z budowy kolejnej gigantycznej farmy (180 turbin), bo gwarantowana przez brytyjski rząd cena prądu nie pokryłaby kosztów budowy. Duńczykom opłacałoby się, gdyby mogli sprzedawać prąd znacznie drożej, ale już teraz Brytyjczyków nie stać na prąd, który kradną na potęgę. Na Wyspach każdy odbiorca dostaje do rachunku 50 funtów (250 zł) rocznie na pokrycie strat spowodowanych przez złodziei.

A zatem sytuacja jest następująca – odnawialne źródła energii, które mają w ciągu najbliższych 15 lat zastąpić elektrownie węglowe i gazowe są nie tylko niestabilne, ale i niesłychanie drogie. Jak już cała Europa przejdzie na prąd z OZE, to nawet, jeśli akurat będzie on w sieci, i tak nie będzie nas na niego stać.

Rozwodzę się nad tym, bo koszty energii są zmorą zarówno rolników, szczególnie producentów mleka, jak i przemysłu spożywczego, a mleczarskiego w szczególności. Z tego powodu polska żywność staje się coraz droższa, a jej produkcja także na polu, w oborze i chlewni jest coraz mniej konkurencyjna w Europie i poza nią. Staramy się rozwijać bardziej stabilne odnawialne źródła, takie jak biogazownie, ale jednocześnie Unia Europejska niszczy produkcję zwierzęcą, która dostarcza jedynego w zasadzie darmowego substratu do nich – obornika i gnojowicy.

Absurdalne przepisy

Dochodzi do takich absurdów jak w Niemczech, gdzie opierając się na unijnych dyrektywach, wprowadzono przepisy, zgodnie z którymi zbiorniki na gnojowicę powinny być wyposażone w gazoszczelne pokrywy, a nad płytami obornikowymi trzeba zainstalować dachy. W zasadzie wszystkie betonowe szamba trzeba byłoby wymienić na hermetyczne zbiorniki, najlepiej z tworzywa. Gnój natomiast trzeba tam będzie ładować na rozrzutnik widłami. Ile będzie kosztował dach pozwalający ciągnikowi z ładowaczem czołowym swobodnie opróżnić płytę obornikową?

No, muszę przyznać, że nasi ustawodawcy, jak do tej pory, utrzymują nieco bliższy kontakt z rzeczywistością w porównaniu do tych zza Odry. Jeśli nowy niemiecki rząd nie otrzeźwieje w tej kwestii, to kolejne chlewnie i obory będą zamykane. Widać tam jak na dłoni, że zieloni, wtrącając się w kolejne dziedziny rolnictwa, po prostu je niszczą. Przykład pierwszy z brzegu: producenci ekologicznego drobiu mają zapewnić pisklętom dostęp do wybiegów od pierwszego dnia życia. Nieważna jest ptasia grypa i to, że niska temperatura otoczenia zabije pisklęta. Dostęp ma być i już, bo jest ekologia. Wróble i sikorki trzymają pisklęta w gniazdach, gdzie je karmią i chronią przez dwa, a sroki przez trzy tygodnie. Ale dzikie ptaki nie są dla zielonych ekologiczne. Nie mają przecież certyfikatów.

image
BYKI

Z gospodarstwa uciekło 15 byków. "Na wybory się wybrały"

Zwykle w tej rubryce krytykuję zielonych. Ale dziś powiem inaczej: powinniśmy im kibicować. Im więcej ich durnych pomysłów wejdzie w życie, tym szybciej wykończą niemieckich rolników robiąc miejsce na europejskim rynku także dla nas. Nasz rząd i organizacje rolnicze powinny wspierać fundacje, które nakręcają antyrolniczą histerię w Niemczech. Mamy doskonałe źródło finansowania: fundusze promocji żywności, to łącznie około 100 mln zł rocznie. Byłyby to najlepiej wydane pieniądze w historii tych funduszy.

Paweł Kuroczycki

fot.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. grudzień 2025 01:54