Nieczęsto się zdarza, żeby minister rolnictwa wsiadł na kombajn i sam kosił rzepak. A jeszcze rzadziej zdarza się, żeby podczas młócenia była okazja do konkretnej rozmowy.
W sobotę, 26 lipca, minister Stefan Krajewski odwiedził gospodarstwo Huberta Ojdany, niedaleko Hajnówki, na Podlasiu. Mimo że była to bardziej wizyta robocza niż konferencja prasowa, nie zabrakło tematów ważnych dla rolników. Rolnik bez owijania w bawełnę wskazał ministrowi, co dziś najbardziej boli wieś.
Rolnik narzeka na biurokrację i trudne wymogi
Pierwszy temat, który wybrzmiał jeszcze zanim kombajn zdążył się rozpędzić, to biurokracja.
– Przepisów mamy za dużo. Papier goni papier, a gospodarstwo samo się nie zrobi – mówił Ojdana. Szczególnie dużo kontrowersji wśród rolników budzą przepisy dotyczące dostosowania gospodarstw do unijnych norm, np. obowiązkowych płyt obornikowych i zbiorników na gnojowicę.
– Niestety duża część wynika z europejskich przepisów. No i to jest problem. A o płytach się mówi od 20 lat się o tym mówi, ale są tacy, co nie zdążyli. I teraz trzeba im pomóc – przyznał minister Krajewski, zapowiadając, że dla małych gospodarstw resort planuje wydłużyć termin dostosowania do końca 2027 roku, a dla większych gospodarstw do końca 2025 roku.
ASF i żubry rujnują rolnika
Drugim tematem była trzoda chlewna i choroby, zwłaszcza ASF.
– Z dzikami mają dramat. ASF nie odpuszcza, dzików przybywa, a my jesteśmy między młotem a kowadłem – mówił gospodarz. Wskazał też na różnicę zdań pomiędzy resortem rolnictwa a ministerstwem klimatu.
Minister przyznał, że problem jest znany i trudny, bo chodzi o szkody wyrządzane przez dzikie zwierzęta – w tym także żubry.
– Panie ministrze, tu gdzie jedziemy jest pole zdeptane przez żubry. Dostałem za nie 15 proc. – relacjonował Ojdana.
Za dużo zboża, za mało świń
– Mieliśmy kiedyś więcej świń, to zboże się przerabiało w kraju. Dziś mamy problem ze zbytem – podniósł kolejny temat rolnik. Podkreślił, że odbudowa hodowli trzody powinna być jednym z priorytetów, bo bez niej rynek zbożowy nie będzie stabilny.
– Dziś pogłowie wynosi 9 mln sztuk. Gdybyśmy mieli choćby 15-18 mln świń, jak kiedyś, to nawet zboże z Ukrainy by nam nie przeszkadzało. Bo przetworzylibyśmy je u siebie, w polskich chlewniach – mówił Ojdana.
Minister się z tym zgodził. – Potrzebne są mechanizmy, które wzmocnią produkcję zwierzęcą. Trzeba na to znaleźć środki – powiedział Krajewski.
Ojdana: staramy się wszystko sprzedawać lokalnie
W rozmowie nie zabrakło też odniesień do lokalnego rynku. Rzepak z gospodarstwa trafia do lokalnych firm, tak samo jak trzoda chlewna. – Staramy się wszystko sprzedawać lokalnie, do firm, które znamy. Nie mamy ciśnienia na eksport – powiedział Ojdana.
"Wierzę, że razem możemy więcej"
W mediach społecznościowych rolnik poinformował, że rozmowy dotyczyły także ubezpieczeń upraw, umowy Mercosur, współpracy z Ukrainą.
- Liczę na to, że ta kadencja będzie obfita w konkrety. Nowemu Ministrowi Rolnictwa życzę owocnej pracy i współpracy z rolnikami. Wierzę, że razem możemy więcej - napisał Ojdana.
Rozmowa z ministrem odbywała się na bieżąco, podczas koszenia rzepaku kombajnem. Minister sam prowadził maszynę.
– Dobry z niego kombajnista. Mało omijaków porobił, jak na pierwszy raz. Jakby się zgodził, to bym go na żniwa zatrudnił. Tańszy niż operator - mówi Ojdana.
Kamila Szałaj
