StoryEditorInterwencja

Pieniądze znikają o świcie

08.08.2016., 13:08h
Dzikie ptaki niszczą coraz więcej upraw, ale rolnicy za te straty nie dostają odszkodowań. Rekompensata należy się jedynie za szkody w uprawach rolnych wyrządzone przez zwierzynę łowną. Od blisko 10 lat nie dziki czy jelenie, lecz żurawie stały się wielką zmorą rolników z gminy Warta (powiat sieradzki). Setki tych, do niedawna niezwykle rzadkich na tamtym terenie ptaków, w tym roku zniszczyło pola obsiane zbożami jarymi i kukurydzą.

Problem rolników z wygłodniałymi żurawiami nasilił się wraz z wiosennymi zasiewami kukurydzy. Zwabione świeżym ziarnem ptaki setkami zaczęły zlatywać na pola w okolicy wsi Lubola, Brodnia, Jadwichnia, Brzeg i Glinno. Dotyczy to nie tylko wsi położonych na wschodniej części zbiornika wodnego Jeziorsko, który jest rezerwatem przyrody, objętym programem Natura 2000, ale również tych położonych po drugiej jego stronie.

Mniejsze lub większe straty
wyrządzone przez żurawie i dzikie gęsi ponoszę od blisko 10 lat. W bieżącym roku największe szkody ptactwo wyrządziło mi w uprawach zbóż jarych. Nieco mniejsze odnotowałem w uprawach kukurydzy ponieważ zaprawiam nasiona, a żurawie są mniej zainteresowane takimi nasionami czy młodymi roślinami. Bardzo częstym widokiem wówczas są wyciągnięte i pozostawione na polu nasiona lub młode rośliny. W uprawie zbóż jarych tegoroczne straty oszacowałem na co najmniej 30 proc. Jeśli przeliczymy to na pieniądze, to straty z 2 ha wyniosły ok. 5 tys. zł, jeśli doliczymy straty w uprawie kukurydzy, sięgną one łącznie blisko 10 tys. zł a teraz pomnóżmy to przez 10 lat to uzbiera się ładna kwota– wylicza Radosław Rymarz.

Pan Radosław we wsi Glinno, gm. Warta, prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni ponad 60 ha (łącznie z dzierżawami). Na posiadanym areale uprawia 10 ha kukurydzy, 15 ha zbóż jarych, 20 ha żyta, pozostały areał zajmują łąki. W gospodarstwie prowadzona jest hodowla bydła mlecznego i produkcja mleka oraz, by zwiększyć dochodowość gospodarstwa, chów opasów. Stado liczy blisko 70 sztuk, w tym 28 krów dojnych. Roczna produkcja mleka, ok. 130 tys. l, dostarczana jest do OSM w Kole.

Podobnej wielkości straty poniósł Krzysztof Rymarz, który we wsi Brzeg, gm. Warta, prowadzi gospodarstwo rolne o pow. 22 ha (w tym 6 ha dzierżaw). Głównym kierunkiem produkcji w jego gospodarstwie jest produkcja mleka oraz chów opasów. Całość stada liczy 38 sztuk, wyprodukowane mleko w całości sprzedawane jest również do OSM w Kole.

– W moim gospodarstwie straty będą podobne. Na terenie okolicznych wsi ponad 200 rolników ponosi straty wyrządzone przez żurawie i dzikie gęsi. Mówię tu o wsiach położonych od wschodniej części zalewu, do tego trzeba dodać wsie położone po drugiej, stronie tam liczba gospodarstw jest większa i wynosi ok. 300. Straty są zatem olbrzymie. Kilka lat temu widywaliśmy pojedyncze sztuki. Obecnie codziennie od rana na gruntach obsianych kukurydzą jest mnóstwo żurawi. Któregoś ranka naliczyłem kilkadziesiąt sztuk na moim polu. By uchronić uprawy przed intruzami, jak tylko zaczyna robić się widno jeżdżę na pola i pilnuje zasiewów – mówi Krzysztof Rymarz.

Żurawie bytują na bagnach
i torfowiskach w okolicach Chorążki, Miłobędzia i Brzegu, ale od świtu przylatują na żer wybierając ziarno z okolicznych pól. Tak samo czynią wieczorem, w ciągu dnia chroniąc się na bagnach.

Niektórzy rolnicy z miejscowości położonych w okolicy zalewu Jeziersko w tym roku z powodu żurawi już dwu-, trzykrotnie przesiewali kukurydzę. Mimo to, na polach często nie zostało praktycznie nic.

– Tylko na samo ziarno i wykonane opryski wydajemy po kilka tysięcy złotych – szacuje Radosław Rymarz. – Kosztów dodatkowej pracy już nie liczę. Ale co z tego, że jeszcze raz wysiewamy kukurydzę. Żurawie tylko na to czekają. Często nie wybierają ziarna zaraz po siewie, tylko po wschodach wyciągają spęczniałe ziarno, które widocznie bardziej im smakuje.
Moi rozmówcy, podobnie jak inni rolnicy, sami próbują odstraszać niszczące uprawy żurawie. Ale jedynym dopuszczalnym sposobem na przepłoszenie ptaków są poustawiane na polu strachy. Tylko że tak naprawdę to one niewiele dają. Żurawie szybko oswajają się z widokiem strachów i się ich nie boją. Przez ostatnie lata zupełnie zmieniły swoje nawyki. Kiedyś były to bardzo płochliwe ptaki. Teraz na dziesięć metrów można się do nich zbliżyć.

Utrapieniem
moich rozmówców, jak i pozostałych mieszkańców gminy Warta jest ptactwo – wspomniane żurawie, ale też dzikie gęsi i kruki. Co roku niszczą one zasiewy, a z roku na rok straty są coraz większe, za które nie odpowiada ani Skarb Państwa, ani koła łowieckie. Dlatego coraz częściej rolnicy zabiegają o to, żeby państwo wypłacało odszkodowania za straty spowodowane przez ptactwo – tak jak ma to miejsce w przypadku szkód spowodowanych przez zwierzynę będącą pod całoroczną ochroną, np. łosie. 

– Jak wspominaliśmy wcześniej, 10 lat temu na terenie naszej gminy pojawiły się pierwsze żurawie, początkowo było ich niewiele, kilka sztuk. Dziś ich populację szacujemy na ok. 400 na obszarze ok. 20 km2 - mówi pan Krzysztof. – Wiosną, po obsianiu pól owsem czy mieszankami zbożowymi, tuż po wschodach, kiedy rośliny znajdują się w fazie szpilkowania, są one zjadane przez ptaki. W pierwszej kolejności przez pola przechodzą żurawie, następnie dzikie gęsi, choć często zdarza się, że przechodzą razem. Następnie na początku maja siejemy kukurydzę i tu znów po wschodach przechodzą ptaki i zjadają młode rośliny. W przypadku kukurydzy pewnym ratunkiem dla upraw jest zaprawianie nasion, te im nie smakują, ale wyrywają i pozostawiają na ziemi. Takie działania ptactwa powoduje, że jesteśmy zmuszeni przesiewać uprawy dwu- czy trzykrotnie. Dzikie ptaki niszczą nie tylko zboża, czynią duże straty w trwałych użytkach zielonych. Olbrzymie stada dzikich gęsi bardzo często siadają na łąkach i wygniatają trawę, której praktycznie nie się już zebrać i sporządzić z niej sianokiszonek czy też siana. Populacja dzikich gęsi na naszym terenie w bieżącym roku wynosi ok. 5 tys. sztuk – mówi pan Radek.

– Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy do kogo zgłosić się po pomoc – mówi pan Radosław. – Nie ma bowiem podstaw prawnych, aby Skarb Państwa wypłacił odszkodowanie za szkody wyrządzone przez żurawie czy dzikie gęsi ponieważ ustawa o ochronie przyrody nie przewiduje wypłaty odszkodowania za szkody wyrządzone przez te gatunki. Gdyby szkody wyrządziły żubry, niedźwiedzie, dziki, wilki, rysie lub bobry otrzymalibyśmy odszkodowanie, a tak nie otrzymaliśmy ani złotówki. Cały czas czekamy na zmianę w ustawie, która rozszerzy listę gatunków, za które będzie możliwa wypłata odszkodowania za dzikie ptactwo. Dziś możemy jedynie występować do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi o zgodę na płoszenie żurawi. Chociaż ptaki tak przywykły do odgłosów wsi, że żadne hałasy ich szczególnie nie odstraszają.

O ocenę sytuacji poprosiłem Krzysztofa Żubrowskiego z Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej, Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Urzędzie Gminy i Miasta Warta.

  • Ustawa Prawo łowieckie wymienia jedynie dziki, jelenie, daniele, sarny i łosie, z tym że akurat za ten ostatni gatunek odszkodowanie wypłaca Skarb Państwa. W pozostałych przypadkach płacą koła łowieckie z własnych pieniędzy. Zarząd województwa łódzkiego dysponuje pieniędzmi z puli Skarbu Państwa, wypłaca też odszkodowania za straty, które zwierzyna łowna wyrządziła poza obwodem poszczególnych kół łowieckich. Z roku na rok liczba wypłacanych ekwiwalentów właścicielom zniszczonych upraw stale rośnie. Tylko w tym roku wypłacono już w Łódzkiem blisko 68 tys. zł, podczas gdy w całym 2015 r. było 111 tys. zł, a w 2014 r. niespełna 53 tys. zł. Do 2013 r. kwoty nie przekraczały 20 tys. zł. W 2009 r. było to zaledwie 769,47 złotych. Wyraźną tendencję wzrostową w wypłacanych kwotach odszkodowań notują też koła łowieckie w regionie. Z danych Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Łodzi wynika, że za zeszły rok trzeba było wypłacić ponad 491 tys. zł rekompensat za straty wyrządzone przez zwierzynę łowną. Podobnie jest na terenie podległym Zarządowi Okręgowemu Polskiego Związku Łowieckiego w Sieradzu. Jednak nie tylko gruba zwierzyna powoduje straty w gospodarstwach rolnych.


Żurawie i dzikie gęsi
czynią olbrzymie straty w uprawach na terenie naszej gminy. Problem staje się coraz poważniejszy ponieważ z roku na rok systematycznie rośnie populacja tych ptaków. Ptaki te należą do Skarbu Państwa i niestety nie wchodzą do szkód łowieckich. Sezon polowań na gęsi funkcjonuje i koła łowieckie zajmują się odstrzałem, choć na pewno nie w takich ilościach, by zdecydowanie zmniejszyć ich populację. Inna sytuacja ma miejsce, jeśli mówimy o żurawiach, które są pod ścisłą ochroną i nie ma możliwości ich odstrzału lub nawet ich straszenia. Żurawie objęte są bowiem ochroną gatunkową – zamierzone płoszenie żurawi, np. przy użyciu armatek hukowych – możliwe jest jedynie po uprzednim uzyskaniu stosownego zezwolenia. Wydającym zgodę na odstępstwa od zakazów w stosunku do gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną, na terenie województwa łódzkiego jest Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Łodzi. Rolnicy chcąc zminimalizować straty powinni zaprawiać nasiona – to jeden ze sposobów walki z żurawiami, drugim jest stawianie strachów, choć żurawie szybko się do nich przyzwyczajają i na nie nie reagują.

Szukając informacji zwróciłem się do ministerstwa środowiska z dwoma pytaniami: Czy przewiduje się wydanie rozporządzenia przez Radę Ministrów rozszerzającego odpowiedzialność Skarbu Państwa na inne gatunki zwierząt niż wymienione w Art. 126 (Odpowiedzialność za szkody) Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody? Co mogą zrobić rolnicy walcząc ze znajdującymi się pod ochroną żurawiami, których populacja systematycznie rośnie i wyrządza coraz większe straty?

W odpowiedzi otrzymałem pismo, w którym czytamy:
Szanowny Panie,
Szacowanie szkód wyrządzonych przez ptaki byłoby trudne, ponieważ powstają one w bardzo krótkim czasie, a przypisanie ich konkretnemu gatunkowi, bez stałego monitoringu miejsca, jest właściwie niemożliwe. W przypadku zniszczeń zalecane jest odpowiednie zabezpieczenie upraw. Możliwe jest także zamierzone płoszenie żurawi, np. przy użyciu armatek hukowych. Zgodę na odstępstwo od tego zakazu w stosunku do gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną (w tym żurawia), na terenie danego województwa może wydać właściwy miejscowo regionalny dyrektor ochrony środowiska.
Z poważaniem,
Joanna Józefiak
Departament Edukacji i Komunikacji,
Ministerstwo Środowiska

Niestety rolnicy z gminy Warta, jak i innych miejsc w Polsce, którzy na co dzień borykają się ze stratami, jakie wyrządza dzikie ptactwo, w myśl obecnie obowiązujących przepisów, skazani są na porażkę. Mogą odstraszać dzikie ptactwo strachami, czy po uzyskaniu zgody wystrzałami z armatek hukowych, ale niestety na niewiele się do zdaje. Ptaki przenoszą się na inne, spokojne miejsce i żerują dalej. Pewnego rodzaju rozwiązaniem problemu może być zmiana przepisów, dzięki którym państwo przejmie odpowiedzialność za dzikie ptaki, a rolnicy przynajmniej w części, będą mogli sobie zrekompensować wyrządzone przez nie straty. Ale czy i kiedy nasi parlamentarzyści znajdą czas na to by zmienić prawo?

Ireneusz Oleszczyński

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
30. kwiecień 2024 07:20