
Skrócony tydzień pracy – czy dla rolnika też?
Resort rodziny, pracy i polityki społecznej dąży do skrócenia tygodniowego czasu pracy. Zdaniem szefowej resortu Agnieszki Dziemianowicz-Bąk umożliwienie pracownikom etatowym pracy w skróconym wymiarze ma szansę na powodzenie przy jednoczesnym zachowaniu wynagrodzenia takiego samego jak dotychczas.
Wraz z końcem kwietnia br. minister Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała pilotaż skróconego czasu pracy dla różnych pracodawców. Jak wyjaśnia infor.pl, program ma być skierowany do m.in. przedsiębiorstw, jednostek samorządowych, fundacji i związków zawodowych.
Planowana kwota do przeznaczenia na pilotaż w pierwszym roku jego realizacji o 10 mln zł. Środki mają pochodzić z Funduszu Pracy, a w przypadku dużego zainteresowania programem, w kolejnych latach kwota ma wzrosnąć.
To, w jakim stopniu skrócenie tygodnia pracy przyczyni się do polepszenia lub pogorszenia sytuacji finansowej polskich przedsiębiorstw, pozostaje kwestią sporną. Z jednej strony uważa się, że przyniesie to pozytywne skutki, bo zwiększy wydajność pracowników, jednocześnie zmniejszając liczbę ich nieobecności w pracy, a z drugiej strony mówi się o pogorszeniu sytuacji finansowej przedsiębiorstw i istnieniu grup zawodowych, w których skrócenie tygodnia pracy nawet za tę samą stawkę, może się okazać niemożliwe.
Wśród zawodów, których wykonywanie uniemożliwia krótszy tydzień pracy, z pewnością znajduje się rolnik.
Krótszy tydzień pracy nie dla rolnika?
W trakcie debaty sejmowej z początku maja dotyczącej rozpatrzenia uruchomienia programu pilotażowego celem, którego ma być wdrażanie skróconego czasu pracy, głos zabrał poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzeciej Drogi Marek Sawicki, który zapytał o to, czy ktoś opracowuje instruktaż dla rolników w ramach planu wprowadzenia tego typu działania.
– Bez pracy nie ma kołaczy. Ja jestem wychowany w kulcie pracy w gospodarstwie rolnym, gdzie nikt czasu pracy nigdy nie mierzył. Praca po prostu musiała być wykonana. Ponieważ jest to pilotaż, to zasugerowałbym pani minister, żeby pani rozpoczęła ten pilotaż od swojego resortu, od administracji centralnej, i zobaczymy, jak to wyjdzie. Chcę też zapytać, czy w ramach tych szkoleń, w ramach tego pilotażu przygotowujecie też jakiś instruktaż dla sektora rolnego, żeby wytłumaczyć, że 3 dni krówka jeść nie dostanie, konik nie zostanie napojony, bo to też jest ważne. Więc dobrze byłoby, żebyście jeszcze raz zastanowili się nad tym, czy rzeczywiście ten program ma jakiś sens – stwierdził Sawicki.
Praca w rolnictwie trafi pod lupę?
Na pytanie posła Sawickiego odpowiedziała minister Dziemianowicz-Bąk, która jednoznacznie stwierdziła, że praca w rolnictwie i warunki tej pracy, wymagają jej zdaniem, gruntownego sprawdzenia. Szefowa resortu zapewniła również, że będzie się upominać o los osób pracujących w rolnictwie.
– Pojawiły się pytania dotyczące rolników. Tak, to jest bardzo specyficzna grupa zawodowa, ale szczerze powiedziawszy, ja uważam, że w obszarze rolnictwa należałoby się w ogóle przyjrzeć i czasowi pracy, i jakości pracy, i warunkom pracy, w szczególności w odniesieniu do ustawy o pomocy przy zbiorach, bo tam niektóre warunki pracy wołają o pomstę do nieba. A więc oczywiście także będziemy się upominać o los pracowników pracujących w rolnictwie – przyznała Dziemianowicz-Bąk.
Co ze skróconym tygodniem pracy dla rolników?
Świadomi specyfiki swojego zawodu rolnicy nie oczekują, że proponowana nowelizacja prawa pracy obejmie również ich zawód. Nie rozumieją jednak, dlaczego inne branże są traktowane w sposób priorytetowy, podczas gdy rolnikom nie da się zagwarantować ani minimalnych cen skupu, ani świętego spokoju, żeby tę pacę mogli wykonywać.
Do sejmowej debaty odniósł się Janusz Terka, hodowca trzody chlewnej, przedstawiciel Krajowej Rady Wieprzowiny oraz członek PTR, który przyznał, że rolnicy nie mogą domagać się skróconego czasu pracy, bo uniemożliwia im to specyfika zawodu.
Zdaniem Terki, rolnikom można byłoby jednak pomóc w inny sposób, ale nikt tego nie robi i nawet do tego nie dąży, a wszystkie działania kończą się na rozmowach i obietnicach, jak miało to miejsce w przypadku Szymona Kluki, który został ukarany przez sąd za zapachy wydobywające się z jego chlewni, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
– Nam nie przysługuje ani urlop, ani ośmiogodzinny dzień pracy i do tego, żeśmy się już przyzwyczaili. Nikt w Polsce nie zastanawia się, jak długo rolnik pracuje i jak mu ten okres skrócić. Z tym się już pogodziliśmy. Skoro nie możemy domagać się skróconego tygodnia pracy, bo taka jest specyfika pracy rolnika, to możemy i domagamy się cen minimalnych/gwarantowanych. Jak nie można się domagać, żebyśmy my mogli pracować krócej, to można się domagać, żeby rolnicy mogli pracować spokojnie i nie obawiać się takich rzeczy, jakie spotkały Szymona Klukę – mówił rolnik, dodając, że ze składanych pokrzywdzonemu rolnikowi obietnic wsparcia, nic nie wyszło.
Zdaniem Terki, wniosek z całej sytuacji jest jeden:
– Nie ma możliwości skrócenia naszego czasu pracy, nie ma możliwości ustalenia cen minimalnych na produkty rolne, tak jak są płace minimalne i nie ma też ochrony od instytucji państwowych – stwierdził Terka.
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. Facebook/NSZZ Solidarność Rolników Piotrków, sejm.gov.pl, infor.pl