
Lata liberalizacji handlu z Ukrainą doprowadziły europejską produkcję zbóż do granicy wytrzymałości
Cédric Benoist to francuski rolnik, który jest jednocześnie przewodniczącym grupy roboczej "Zboża" w Copa-Cogeca - stąd jego list został opublikowany na stronie internetowej tych organizacji. Benoist skierował swój list 24 kwietnia br. imiennie do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen oraz wiceprzewodniczącego KE, komisarza UE ds. handlu Maroša Šefčoviča.
List jest przepełniony konkretnymi danymi – kosztami produkcji, cenami zbóż, wolumenami importu z Ukrainy. Te dane pokazują, trzy lata liberalizacji handlu z Ukrainą doprowadziły europejską produkcję zbóż do granicy wytrzymałości: wojna na Ukrainie spowodowała wzrost kosztów a import spowodował nadpodaż i załamanie cen na unijnym rynku. Cédric Benoist przestrzega, że kolejnych lat importu bez ochrony rynku rolnicy w Unii Europejskiej nie wytrzymają.
Koszty rosną, a ceny wręcz przeciwnie
Wojna w Ukrainie i kryzys po pandemii COVID-19 spowodowały gwałtowny wzrost kosztów produkcji. Kluczowy wpływ miały ceny nawozów.
– W 2020 roku średni koszt produkcji hektara pszenicy we Francji wynosił około 1414 euro. W 2023 roku wzrósł do 2065 euro. Podobny poziom przewiduje się na 2024 rok. Wzrost o 46% nie jest drobiazgiem – wskazuje Benoist.
Koszty wzrosły również w innych państwach członkowskich – o 36% w Rumunii, o 24% w Belgii i aż o 68% w Irlandii.
– Gdyby rynek zdołał wchłonąć te koszty, nie podnosilibyśmy alarmu. Problem w tym, że ceny zbóż w Europie nie rosną – zwłaszcza tych, które są obecnie masowo importowane z Ukrainy – ocenia.
Liberalizacja handlu po 2022 roku miała dramatyczny wpływ na rynek. Benoist wskazuje na konkretny przykład:
– We Francji cena pszenicy zwyczajnej na koniec 2023 roku wynosiła około 209 euro za tonę, podczas gdy w 2020 roku było to średnio 304 euro. Nawet jeśli ktoś uzna rok 2020 za wyjątkowy, to w 2018 roku cena wynosiła 195 euro. To było siedem lat temu, w zupełnie innym kontekście gospodarczym – pisze.
Dla porównania wskazuje ceny pszenicy durum – zboża, które nie jest masowo importowane z Ukrainy:
– Cena pszenicy durum to dziś 315 euro za tonę. To więcej niż w 2020 roku i znacznie więcej niż w 2018, kiedy wynosiła 230 euro. Różnica jest uderzająca i prowadzi do prostego wniosku: to ukraiński import zbóż stworzył nadpodaż, co zaniżyło ceny kluczowych upraw w UE.
UE zmaga się z nadpodażą
Benoist przypomina, że przed liberalizacją handlu import pszenicy zwyczajnej z Ukrainy do UE był ograniczony kontyngentem taryfowym – 0,5–1 mln ton rocznie. Po zniesieniu tego ograniczenia skok był gigantyczny:
– Obecnie import wynosi 6,5–7 mln ton rocznie. Nie zastąpił innych źródeł – całkowity import pszenicy do UE wzrósł z 2–3 mln ton do ponad 9 mln ton. Nie wyparł też unijnej produkcji, która spadła tylko o milion ton. Co więcej, spożycie pszenicy i podobnych zbóż w UE zmalało – wylicza.
Odrzuca też sugestie, że pszenica zwyczajna mogłaby zastępować inne zboża:
– Całkowity import zbóż w UE wzrósł z 22 mln ton w 2020 roku do 33 mln ton w 2023 – o 50%. Jednocześnie eksport spadł z 52 do 50 mln ton. Matematyka jest prosta: rynek UE zmaga się dziś z nadpodażą co najmniej 5 mln ton pszenicy zwyczajnej, z podobną nierównowagą w przypadku jęczmienia. Nie trzeba być ekonomistą, by wiedzieć, że gdy podaż rośnie, a popyt nie, ceny muszą spaść. I to pomimo faktu, że produkcja zbóż w UE w ostatnich latach była niższa niż zwykle.
"Nie ma oznak zakłóceń rynkowych, jedynie normalne wahania"
Benoist krytycznie odnosi się do wcześniejszych decyzji Komisji, która wyłączyła pszenicę i jęczmień z mechanizmu ochronnego w ramach autonomicznych tymczasowych środków handlowych.
– Gdy wprowadzano obecny system ATM, pszenica zwyczajna i jęczmień zostały wyłączone spod mechanizmu ochronnego w założeniu, że liberalizacja handlu tymi produktami nie niesie ryzyka. Wtedy jako przewodniczący grupy roboczej ds. zbóż w Copa-Cogeca, pojechałem do Brukseli, by spotkać się z urzędnikami Komisji, przedstawicielami państw członkowskich i każdym, kto chciał słuchać. Nalegałem, by objąć pszenicę zwyczajną i jęczmień mechanizmem ochronnym. Odpowiedź zawsze była ta sama: nie ma oznak zakłóceń rynkowych, jedynie normalne wahania – mówi gorzko Benoist, i dodaje:
– Po trzech kolejnych latach strat nie mogę już zaakceptować twierdzenia, że „nie ma zakłóceń rynku”. Nie mogę zaakceptować, że pszenica zwyczajna i jęczmień mogą znów zostać wyłączone spod ochrony. Nie mogę też zaakceptować, że instytucje UE ignorują podstawowe zasady ekonomii.
Pomoc jest konieczna, ale nie kosztem rolników
Na koniec Benoist deklaruje jednoznaczne poparcie dla wsparcia Ukrainy, ale podkreśla, że potrzebna jest strategia, która nie będzie uderzać w rolników w UE. Jego zdaniem najrozsądniejsze byłoby wsparcie Ukrainy w odbudowie dostępu do jej tradycyjnych rynków, obecnie atakowanych przez Rosję.
– Próba zastąpienia utraconych rynków Ukrainy rynkiem unijnym tylko zaostrzy napięcia wewnętrzne i wzmocni wpływy Rosji w globalnej grze o zboże – ostrzega.
Dlatego, wspierając Ukrainę, należy chronić rynek UE, przywracając kontyngenty taryfowe (TRQ) dla pszenicy zwyczajnej i jęczmienia, podobne do tych sprzed wojny.
– Pani Przewodnicząca von der Leyen, Panie Komisarzu Šefčovič - apelujemy o rozsądek i szybkie działania na rzecz ochrony sektora zbóż w UE, zanim będzie za późno – pisze francuski rolnik Cédric Benoist.
Albert Katana
fot. Justyna Czupryniak/Canva