StoryEditorInterwencja

Rozumek ustrzelił Cyrankę!

19.09.2016., 15:09h
Przez 2 lata relacjonowaliśmy na naszych łamach przebieg zmagań Andrzeja Rozumka ze wsi Suchowola w gminie Rząśnia, który walczył z miejscowym kołem łowieckim o odszkodowanie za szkody w uprawie rzepaku. Jak się okazuje, jego perypetie śledziło i dopingowało mu wielu naszych Czytelników. Wreszcie możemy zadośćuczynić ich prośbom i opisać finał tej sprawy.

Nim to uczynimy, z racji czasu, jaki upłynął od pierwszej publikacji na ten temat, wypada nam przypomnieć okoliczności, w jakich doszło do tego konfliktu. Andrzej Rozumek wraz z bratem Piotrem prowadzi 70-hektarowe gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji roślinnej. W marcu 2013 r. sąsiad zauważył na jego polu żerujące stado saren, liczące około 20 zwierząt. Zaalarmowany gospodarz stwierdził na miejscu, że zwierzęta pozgryzały stożki wschodzącego rzepaku na znacznym obszarze jego plantacji. Poinformowani telefonicznie o fakcie myśliwi z Koła Łowieckiego „Cyranka” odmówili jednak przyjazdu i oszacowania szkód. Orzekli, iż rolnik odszkodowania i tak nie dostanie. Gdy Andrzej Rozumek poskarżył się na nich w powiatowej izbie rolniczej i urzędzie gminy, koło poinformowało, że oględzin uprawy jednak dokonało. Mimo to szkód, które mogą wpłynąć na zmniejszenie plonów nie stwierdziło.

Myśliwi powątpiewali również, by uprawę rzeczywiście spustoszyło tak duże stado. Biegły powołany przez KM „Cyranka” stwierdził w swojej opinii, że sarny za rzepakiem nie przepadają, więc nie mogły spowodować strat, o jakich donosił rolnik. Poszkodowany gospodarz stracił wreszcie cierpliwość i w maju 2014 r. skierował sprawę do sądu. Przed Sądem Rejonowym w Pajęcznie domagał się od koła łowieckiego rekompensaty w wysokości 4 tys. zł, bo na tyle oszacował swe straty. Przedstawiciele koła pofatygowali się do gospodarstwa rolnika, gdy pozew był już w sądzie. Rolnik stwierdził wówczas, że rzetelne oszacowanie strat w tej fazie wzrostu roślin nie jest już przecież możliwe i nie podpisał protokołu, który podsuwali my myśliwi.

Sądowa batalia
O batalii rolnika z Suchowoli napisaliśmy po raz pierwszy w artykule pt. „Myśliwi zamiast odszkodowania zapraszają na kawę” we wrześniu 2014 r. Trzeba jednak było jeszcze 2 lat, by zapadł w niej ostateczny werdykt. Przed Sądem Rejonowym w Pajęcznie Andrzej Rozumek wykazał, że biegły myśliwych nie mógł rzetelnie oszacować szkód w terminie podanym w protokole, bo w tym czasie na polach leżała kilkunastocentymetrowa warstwa śniegu, po nagłym nawrocie zimy. Zdjęcia dokumentujące stan uprawy przedstawiane przez myśliwych były więc mistyfikacją. Rolnik pokazał własne fotografie wykonane na swoim polu w tym samym czasie, a ich autentyczność co do terminu wykonania potwierdził ekspert. Jego racje potwierdziła również opinia Państwowego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Gospodarz zważył przy świadkach zebrany z tej samej działki rzepak zarówno w 2013, jak i w 2014 r., dowodząc fakturami w sądzie wysokości poniesionych strat. Tym samym poddał w wątpliwość szacunki biegłego występującego z ramienia koła łowieckiego. Warto tu zauważyć, że rolnik każdorazowo zapraszał myśliwych do obserwowania zbioru rzepaku i jego ważenia, lecz oni z możliwości tej nie skorzystali. Gdy z kolei biegły usiłował różnicę w zebranym rok do roku plonie zrzucić na karb złych warunków pogodowych, rolnik znów posiłkował się opinią Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Stwierdzała zaś ona jasno, że rośliny miały dużo lepsze warunki wegetacji właśnie w 2013 r., a więc i plony winny być wówczas wyższe. Tymczasem były niższe o ponad 4 tony.

Zaprezentowane przez Andrzeja Rozumka w sądzie wyniki badań polskich naukowców obaliły też tezę myśliwych, że sarny rzepaku nie jedzą. Okazało się bowiem, że za nowymi odmianami rzepaku zwierzęta te wprost przepadają, bo są słodkie. Naukowcy badali również rozmiary szkód, jakie zwierzęta mogą spowodować w uprawach. Świadkowie zaś potwierdzili przed sądem, że widzieli duże stado saren na polu rzepaku. Koło usiłowało też uniknąć roszczeń twierdząc, że rolnik nie zgodził się wcześniej na ustawienie ambony na swojej działce, a tym samym, uniemożliwił myśliwym ochronę swoich pól przed zwierzętami. Andrzej Rozumek wykazał, że na ambonę się zgadzał, tyle że wskazał dla niej inne miejsce, tak by mógł bez przeszkód poruszać się po polu ciągnikiem i maszynami. W dodatku propozycja ustawienia ambony dotyczyła zupełnie innej działki. Rolnik poddał też w wątpliwość wiarygodność biegłego powołanego przez sąd, który nie dość że sam okazał się myśliwym, to opierał się na opinii biegłego z KM „Cyranka”, bo faktycznych szkód po zbiorach nie mógł już oszacować na polu.

Ostateczne rozstrzygnięcie
W listopadzie 2015 r. wróciliśmy do tematu i donosiliśmy na naszych łamach o wygranej rolnika w artykule pt. „Wygrałem z myśliwymi!”. Sąd Rejonowy w Pajęcznie nakazał Kołu Łowieckiemu „Cyranka” wypłatę gospodarzowi z Suchowoli odszkodowania w żądanej kwocie powiększonej o ustawowe odsetki. Orzeczenie stało się prawomocne 28 października ub.r. Andrzej Rozumek czekał już tylko na klauzulę wykonalności wyroku z sądu, a do myśliwych wysłał wezwanie do zapłaty orzeczonej kwoty. Koło Łowieckie „Cyranka” nie zamierzało się jednak poddawać. Choć nie wniosło zażalenia od wyroku w przewidzianym terminie, wystąpiło z wnioskiem o przywrócenie terminu apelacji i zarzuciło sądowi I instancji uchybienia procesowe.

Ku zaskoczeniu naszego bohatera, Sąd Okręgowy w Sieradzu pozytywnie rozpatrzył ten wniosek i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Gospodarz z Suchowoli złożył protest do tej decyzji, lecz został on odrzucony. Rolnik był załamany i tracił już nadzieję na sprawiedliwe rozstrzygnięcie sporu. Jak się jednak okazało, martwił się niepotrzebnie.

29 czerwca 2016 r. Sąd Okręgowy w Sieradzu oddalił apelację myśliwych i utrzymał wyrok sądu w Pajęcznie. Dodatkowo, zasądził zwrot kosztów sądowych, jakie w związku ze sprawą poniósł Andrzej Rozumek. Sędziowie w Sieradzu orzekli, iż: „Wyrok Sądu pierwszej instancji odpowiada prawu, zaś ustalenia Sądu i ich ocena, dokonane w oparciu o zgromadzony w sprawie materiał dowodowy są właściwe, stąd też Sąd Okręgowy przyjmuje je za własne”. W uzasadnieniu orzeczenia czytamy m.in. że pozwany, pomimo nałożonych na niego obowiązków, nie wywiązał się w sposób należyty z dokonania oględzin uprawy, co do której zgłaszane były roszczenia odszkodowawcze, ani też nie udokumentował właściwie ówczesnego stanu uprawy. Fakt zaś wadliwego działania koła łowieckiego w zakresie obowiązków związanych z szacowaniem szkody łowieckiej nie może obciążać rolnika. Równocześnie sędziowie poddali w wątpliwość materiał dowodowy przedstawiony przez myśliwych, w tym wspomniane wcześniej zdjęcia uprawy. Sąd uznał również racje gospodarza, że powołany przez sąd w Pajęcznie biegły nie mógł już należycie dokonać oceny uprawy i ewentualnych szkód, skoro rzepak został zebrany.

P.S. Rolnik informuje, iż udało mu się już wyegzekwować orzeczone odszkodowanie. Z tym jednak, że nie obyło się bez udziału komornika.

Grzegorz Tomczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 06:54