StoryEditorInterwencja

W SHiUZ Francuzi górą

22.02.2016., 10:02h
Na pierwszy rzut oka prywatyzacja Stacji Hodowców i Unasienniania Zwierząt w Bydgoszczy może wydawać się wzorem prywatyzacji skierowanej do pracowników i klientów firmy. Niestety, to tylko pozory. Wiele wskazuje na to, że polscy hodowcy faktycznie utracili kontrolę nad największą firmą genetyczną w kraju. W przyszłości może ona dbać przede wszystkim o interesy francuskich farmerów. Przedstawiciele polskich rolników w radzie nadzorczej spółki nie uczynili nic, aby temu zapobiec.

O kulisach sprzedaży bydgoskiej SHiUZ pisaliśmy dwukrotnie w drugiej połowie 2014 r. Przedstawione przez nas wówczas fakty pokazywały, że już wtedy pojawiły się spore wątpliwości dotyczące prywatyzacji. Okazało się bowiem, że właścicielami udziałów stali się nie tylko pracownicy i rolnicy korzystający z usług Stacji. Dużą część udziałów skupiły dwie obce spółki, które nie reprezentowały interesów ani producentów bydła i mleka, ani zatrudnionych. 

Zgodnie z założeniami prywatyzacji spółek genetycznych w naszym kraju, ich udziały miały trafić tylko do pracowników i hodowców. Niestety, rząd zastosował bardzo słabe zabezpieczenia przed przejęciem udziałów przez osoby lub spółki, które nie były do tego uprawnione.

Bezpłatne dla każdego

W 2014 r. pisaliśmy, że Skarb Państwa odpłatne udziały w SHiUZ sprzedawał z zastrzeżeniem, że inwestor zewnętrzny będzie mógł je kupić dopiero po 10 latach. Sprzedaż mogła się odbywać tylko w gronie osób, które były uprawnione do udziału w prywatyzacji. Zabezpieczenie niewiele było warte. Do pracowników i rolników trafiło bowiem po 15% udziałów przekazanych nieodpłatnie. Wynikało to z ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw. Ministerstwo Skarbu Państwa wspaniałomyślnie zdecydowało, że udziały nieodpłatne (o wartości 50 zł) można sprzedać już po 2 latach i to komukolwiek, bez żadnych ograniczeń. Pozostałe, płatne udziały (wycenione na 135 zł) przez 10 lat można sprzedać tylko obecnym udziałowcom. Każdy spekulant, fundusz inwestycyjny i konkurencyjna branżowa firma mogły więc kupić udziały w Stacji pochodzące z puli bezpłatnej. Uzyskiwała w ten sposób status udziałowca, a tym samym – prawo do kupowania pozostałych udziałów bez żadnych ograniczeń. 

Okazało się też, że wpływ na zarządzanie Stacją uzyskały osoby związane z francuską firmą genetyczną Genes Diffusion, mającą w naszym kraju swoją spółkę zależną. Genes Diffusion Polska to firma zarejestrowana w Bydgoszczy. Jej większościowym udziałowcem jest Genes Diffusion Immobiliere Et Financiere SA. Ten podmiot udzielał między innymi w Polsce pożyczek na zakup udziałów w SHiUZ niektórym pracownikom i hodowcom bydła. Wiadomo o tym między innymi z oświadczeń majątkowych kilku radnych różnego szczebla, w tym Ryszarda Bobera, który zasiada w sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego oraz jest członkiem rady nadzorczej Stacji, reprezentującym w niej Polską Federację Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Bober pożyczył 135 tys. zł na zakup udziałów w SHiUZ. Należy dodać, że po naszych publikacjach spłacił zaciągnięty u Francuzów kredyt. W 2014 r. zadeklarował, że posiada 1027 udziałów. 

Wspólnikiem w spółce Genes Diffusion Polska jest także Adam Gałgański, który ma w tej firmie 17% udziałów. Na uwagę zasługuje także fakt, że na początku grudnia 2012 r. rada nadzorcza Stacji powołała go na stanowisko wiceprezesa. Czy to było związane z uruchomieniem systemu pożyczek, jakich udzielano pracownikom na zakup udziałów Stacji? W tamtym czasie w radzie zasiadała ekonomistka reprezentująca Skarb Państwa Krystyna Futyma oraz hodowcy Ryszard Bober i Krzysztof Banach, czyli wysocy przedstawiciele władz Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Skład rady uzupełniał Krzysztof Łączkowski – prawnik, którego nazwisko pojawia się w dokumentach związanych z Genes Diffusion Polska.

Na walne w zwartym szyku

Ostatnie walne zebranie wspólników Stacji odbyło się w czerwcu minionego roku. Kapitał spółki liczy ponad 362 tys. udziałów. Właścicielem sporej ich części jest firma Agrokultura Nowa – najbardziej tajemniczy gracz biorący udział w walce o kontrolę nad największą polską spółką genetyczną. Posiada ponad 90 tys. udziałów. 

Spółka jest zarejestrowana w Warszawie. Kieruje nią Andrzej Musiał, rolnik z województwa kujawsko-pomorskiego. Swoją siedzibę ma na 21. piętrze wieżowca przy rondzie ONZ w Warszawie. Znajduje się tam siedziba Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Co ciekawe, Agrokultura Nowa działa od 2011 r., czyli mniej więcej od momentu, kiedy sprzedaż udziałów w SHiUZ zaczynała nabierać tempa. W zarządzie i radzie nadzorczej spółki zasiadają prawnicy ze wspomnianej kancelarii, którzy reklamują się m.in. jako specjaliści od przejęć i fuzji kapitałowych.

Jednak to nie wpływy Agrokultury są największe w Stacji. Drugim największym nominalnym udziałowcem jest Genes Diffusion Polska. Na ostatnim walnym zebraniu firma dysponowała ponad 36 tys. udziałów SHiUZ. Jak weszła w posiadanie tak znaczącego kapitału – tego dokładnie nie wiadomo. Można się domyślać, że kupiła je od pracowników, którzy otrzymali je nieodpłatnie od Skarbu Państwa. Skupował je m.in. Andrzej Zdanowicz, dyrektor oddziału Stacji Hodowli i Unasienniania w Szczecinku. Umowa sprzedaży, której kopię posiadamy, zawarta z dyrektorem Zdanowiczem dotyczyła udziałów pracowniczych przekazanych nieodpłatnie. 

Nadal znaczącym właścicielem SHiUZ jest Skarb Państwa. Na ostatnim walnym zebraniu wspólników miał ponad 35 tys. udziałów. Ma także prawo do powoływania własnego przedstawiciela w radzie nadzorczej.

Stacja formalnie ma ponad 4700 udziałowców. Jednak na ostatnim zebraniu wspólników było tylko kilkadziesiąt osób, które reprezentowały ponad 90% udziałów. Jak to możliwe?

Najbardziej wpływowe na walnym zebraniu postaci to Wojciech Wachowicz i Adam Budzyński. Panowie reprezentowali niemal 360 udziałowców, głównie pracowników Stacji, posiadających łącznie ponad 138 tys. udziałów. Wachowicz i Budzyński to członkowie zarządu spółki Bio-Sem i pracownicy SHiUZ. Spółkę powołali w 2011 r. Jej udziałowcami są przede wszystkim pracownicy SHiUZ. Spółka miała znaleźć pieniądze na sfinansowanie zakupu udziałów Stacji podczas prywatyzacji. Obecnie prezesem Bio-Semu jest Andrzej Zdanowicz, który skupował m.in. udziały od pracowników na zlecenie Genes Diffusion. 

Jak Bio-Sem szukał pieniędzy

Bio-Sem w drugiej połowie 2010 r., jak informuje jego ówczesny zarząd, skupił swoje działania na poszukiwaniu pieniędzy dla udziałowców na zakup udziałów w Stacji. Rozmowy w sprawie kredytów prowadził z PKO BP, Pekao SA, BGŻ i Bankiem Spółdzielczym w Brodnicy. Instytucje uzależniły udzielenie kredytów od zabezpieczenia ich majątkiem własnym kredytobiorców lub majątkiem SHiUZ, wkładem własnym wynoszącym minimum 30% oraz wykupieniem kapitału Stacji na poziomie co najmniej 51%. Dodatkowo banki zażądały przygotowania studium wykonalności, opracowania biznes-
planu na 10 lat, przeprowadzenia audytu prawnego i księgowego oraz wyceny majątku ruchomego i nieruchomości Stacji. Zarząd Bio-Semu uznał, że ewentualne kredyty byłyby wysoko oprocentowane – najniższą stawkę miał dać Bank Spółdzielczy w Brodnicy (7–8%) – a przedstawione warunki „nie były do spełnienia”. 

Jak się okazało, Bio-Sem mógł liczyć na sprawdzonych przyjaciół z Francji. Zarząd „rozpoczął intensywne poszukiwania prywatnych inwestorów, którzy byliby skłonni do udzielenia kredytu spółce na zakup udziałów SHiUZ. Jedynie przedstawiciele firmy Genes Diffusion Immobiliere and Financiere, z siedzibą pod adresem 3595, Route de Tournai, BP 70023 at 59501 Douai Cedex (Francja), podjęli rozmowy ze względu na wieloletnią współpracę firmy Genes Diffusion ze SHiUZ Sp. z o.o. w zakresie hodowlanym. Po kilku miesiącach negocjacji zarządowi spółki udało się wynegocjować kredyt na korzystnych warunkach”.

Dzięki temu prywatyzacja okazała się sukcesem. Nie dość, że uprawnieni kupili udziały, to jeszcze powołali odrębną organizację, która reprezentuje ich interesy na walnym zebraniu. Niestety, dokładniejsza lektura dokumentów skłania do refleksji, że mogą to być pozory.

7,5 mln zł od Francuzów

Genes Diffusion Immobiliere and Financiere przelał na konto spółki Bio-Sem w dwóch ratach 7 542 990 zł. Pozwoliło to na udzielenie pożyczek na zakup udziałów w SHiUZ 130 osobom. Oprocentowanie pożyczki miało wynosić 7% rocznie. Nie udało nam się ustalić, jakie było dokładnie zabezpieczenie tego kredytu. Polskie banki ustaliły jasne kryteria. Należy więc przypuszczać, że Genes Diffusion Immobiliere and Financiere pieniądze pożyczał nie z miłości do pracowników SHiUZ, lecz zabezpieczył je prawem do ich przewłaszczenia. Okres ochronny dla przepływu udziałów poza uprawnionych do ich zakupu mija w 2021 r.

Francuzi zadbali także o zabezpieczenie kosztów operacyjnych przeprowadzanych transakcji.

„Zarząd spółki przeprowadził również dwa szkolenia dla przedstawicieli firmy Genes Diffusion Immobiliere and Financiere z zakresu: procesu prywatyzacyjnego dotyczącego spó-
łek inseminacyjnych, koncepcji prywatyzacyjnej polskich spółek, a także obowiązujących w tym zakresie przepisów na łączną kwotę 48 tys. zł netto. Uzyskane pieniądze zostały przeznaczone na opłacenie kosztów kancelarii notarialnych, w których były podpisane umowy zbycia udziałów SHiUZ Sp. z o.o. w przypadku osób, które zaciągnęły kredyty w firmie Genes Diffusion Immobiliere and Financiere na zakup udziałów SHiUZ Sp. z o.o.” – czytamy m.in. w sprawozdaniu zarządu firmy Bio--Sem za 2011 r.

Jesteśmy w posiadaniu listy pożyczkobiorców wraz z dokładnymi kwotami. Informacje o tym można też znaleźć m.in. w oświadczeniach majątkowych radnych z lokalnych samorządów, którzy pracują w SHiUZ. W oświadczeniach za kolejne lata kwota pożyczki nie maleje, więc można przypuszczać, że kredyt nie jest spłacany.

Dlaczego Wojciech Wachowicz i Adam Budzyński, członkowie zarządu spółki Bio-Sem i pracownicy SHiUZ, podczas ostatniego walnego zebrania wspólników reprezentowali ponad 350 udziałowców? 

„Niepomyślny przebieg walnego zgromadzenia wspólników SHiUZ w Bydgoszczy w czerwcu 2013 roku wpłynął na podjęcie decyzji o konieczności zabezpieczenia interesów firmy i pracowników SHiUZ poprzez zebranie jak największej ilości stałych pełnomocnictw. Obecnie Bio--Sem posiada około 38% udziałów w kapitale zakładowym SHiUZ. Nie mniej, stale pracujemy nad jej powiększeniem” – czytamy w sprawozdaniu zarządu Bio-Semu za 2013 r.

Formalnie pracownicy mają aż 38% udziałów Stacji. Jednak udziały o wartości co najmniej 7,5 mln zł zostały kupione za francuskie pieniądze. Jeśli dodamy do tego 10% udziałów, jakie już posiada Genes Diffusion Polska, może się okazać, że pracowniczo-hodowlana kontrola nad Stacją jest już tylko teoretyczna. Bo co mają obecni udziałowcy ze swych udziałów? Nie za wiele, bo ze wspomnianych wcześniej oświadczeń majątkowych wynika, że mogą liczyć na niewielką dywidendę, niewspółmierną do nakładów na wykup swoich udziałów. Ze sprawozdań zarządu Stacji wynika, że zysk wykazuje ona dzięki sprzedaży nieruchomości. Bez tego zjadania własnego ogona SHiUZ przyniósłby stratę. Nie jest to więc atrakcyjna lokata oszczędności, a tym bardziej – kredytów.

A miała być spółdzielnia

Podczas ostatniego walnego zebrania Genes Diffusion Polska (36 tys. udziałów, około 10%) reprezentowała Magdalena Gałgańska. Jej podpis widnieje także przy nazwiskach Wiesława Drewnowskiego, prezesa SHiUZ, i Mariusza Wykrzykowskiego, członka zarządu Stacji. Posiadają odpowiednio 6248 i 52 udziały. Nie można zabronić prezesowi Stacji delegowania w swoim imieniu na walne zebranie byłej prezes GDP. Rodzi się jednak pytanie – dlaczego jako dość znaczący udziałowiec i prezes spółki rezygnuje z wpływu na przebieg obrad?

Udało się nam ustalić, że przed rozpoczęciem prywatyzacji Stacji związki hodowców proponowały ministerstwu skarbu powołanie spółdzielni, która zrzeszałaby te organizacje. Miała kupić w imieniu rolników udziały i byłaby ich właścicielem. Nie byłoby możliwości wtedy ich niekontrolowanego zbycia poza strukturę spółdzielni. Niestety, rozwiązanie spotkało się z brakiem zrozumienia za strony resortu. 

W 2014 r. zapytaliśmy Ministerstwo Skarbu Państwa, czy nie uważa, że warunki prywatyzacji bydgoskiej SHiUZ nie były w stanie utrzymać hodowlano-pracowniczej struktury właścicielskiej.

Wstyd

Prywatyzacja SHiUZ nie była w ostatnich latach jedyną, w której brali udział pracownicy i rolnicy. Porównanie do sprzedaży Krajowej Spółki Cukrowej nasuwa się samo. Kiedy w 2011 r. zostały ogłoszone warunki prywatyzacji KSC, okazało się, że jej akcje mogą wyciec poza uprawnione grono pracowników i plantatorów poprzez tzw. słupy, czyli uprawnione osoby, które otrzymały ogromne pożyczki na zakup akcji. Wówczas przedstawiciele plantatorów w radzie nadzorczej wzniecili bunt i zablokowali przejęcie „Polskiego Cukru” przez spółkę Maspex. 

Przed ministerstwem skarbu odbyła się manifestacja rolników i pracowników. Okazała się skuteczna, bo ówczesny prezes KSC z hukiem został wyrzucony, a prywatyzacja wstrzymana. W przypadku SHiUZ przedstawiciele Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka w radzie nadzorczej siedzieli cicho, choć ze spółką związani są od ponad 10 lat. Mając wgląd w jej sytuację, mogli przynajmniej podejrzewać, co się święci. SHiUZ to dla Genes Diffusion brama do wartego kilkaset milionów złotych polskiego rynku. Smutne jest to, że ani przedstawiciele rolników, ani Skarbu Państwa nie zrobili nic, aby kontrola nad SHiUZ nie trafiła w obce ręce. Dziś Stacja założyła już z Genes Diffusion konsorcjum European Breeding Program. Zapewnia, że dzięki temu nasienie polskich buhajów trafi do Francji. Na razie w katalogu Genes Diffusion znalazł się jeden reprezentant Polski, za to w katalogu SHiUZ roi się od buhajów z Francji. 

 

Tomasz Ślęzak

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 11:58