Zamojskie rzepaki do przesiania
- Zastanawiałem się czy siać rzepak przed kilkudniowym wyjazdem, czy po powrocie – mówi Marcin Gryn, rolnik z Sitańca pod Zamościem. – Zdecydowałem się ostatecznie na siew przed, żeby mieć spokojną głowę. No i taką właśnie mam teraz spokojną głowę…
Rolnik jest poza terenem zamieszkania, więc w chwili, gdy rozmawialiśmy nie był wstanie określić stanu swoich plantacji rzepaku. – Ale z tego, co się do tej pory zorientowałem kontaktując się ze znajomymi rolnikami na miejscu i przeglądając media społecznościowe, to wygląda na to, że zamojskie rzepaki w dużej mierze będą do przesiania - stwierdza.
Pan Marcin liczy, że część jego wysiewów rzepaku przetrwała nawałnicę. – Na tych stanowiskach, gdzie gleba była spulchniona na głębokość 40 cm – wyjaśnia.
Pod Zamościem 80 litrów wody na jeden metr kwadratowy
Marcin Sobczuk z Wysokiego pod Zamościem zachowuje stoicki spokój. Może sobie na to pozwolić, bo jedyne rzepaki, jakie do tej pory wysiał, to te, w ramach prowadzonych usług. Co nie znaczy, że nie docenia siły żywiołu.
- Dało popalić – stwierdza mówiąc o środowej ulewie. – U mnie w gospodarstwie spadło 80l/mkw. I dodaje: - Ci koledzy, którzy wysiali już rzepaki, to raczej będą siać od nowa.
- Natomiast buraki i te kukurydze, dla których nie jest na to jeszcze za późno, z pewnością na tym potężnym zastrzyku skorzystają – zauważa plantator.
Tomasz Szewera z Lipska pod Zamościem mówi, że trudno jeszcze ostatecznie stwierdzić, jak wygląda sytuacja z rzepakami. Tu opad deszczu był taki sam jak w Wysokiem, czyli 80l/mkw.
– Na razie obserwujemy, jak to wygląda. Na lżejszych ziemiach, w dołkach, wiadomo, że spłynęło. I tam pewnie rzepak będzie do przesiania. Ale na razie trudno powiedzieć, jaka będzie skala tego zjawiska, bo w wielu miejscach rośliny już wzeszły.
Dzięki uprzejmości Wiesława Gryna z Rogowa na Zamojszczyźnie do materiału dołączamy filmy wykonane wczoraj przez jego syna w okolicy. Mogą budzić grozę.
Dla porządku przypomnijmy, że rolnik jest prekursorem uprawy pasowej w Polsce. W takiej sytuacji, jaka właśnie wystąpiła, pozytywy wynikające ze stosowania tej technologii widać gołym okiem.
– Zapraszam do gospodarstwa, można się naocznie przekonać, że woda z tak potężnych opadów wsiąkła w glebę, nie spłynęła do kanałów i rzek i nie trafi do Wisły - mówi Wiesław Gryn.
Dobowy rekord opadów w Zamościu. Pobity wynik z 1980 roku
Z informacji zamieszczonych w mediach społecznościowych przez Polskich Łowców Burz wynika, że godzinowy opad osiągnął w Zamościu 88,3 mm. Łączna suma przekroczyła natomiast 131 mm. „Jest to znaczne przekroczenie dotychczasowego rekordu dobowego, który pochodzi z 31 maja 1980 i wynosił 89,9 mm.” – piszą łowcu burz w mediach społecznościowych.
Nic dziwnego więc, że miasto musi się mierzyć się ze skutkami powodzi błyskawicznej.
- Działamy intensywnie, tak aby nie nastąpiło zalanie w niewielkim w rejonie starego dorzecza Łabuńki. W dwóch miejscach układane są trzy warstwy worków z piaskiem – mówi bryg. mgr inż. Andrzej Szozda, zastępca komendanta miejskiego PSP w Zamościu.
Do godz. 8.00 strażacy z tej komendy dostali ponad 150 zgłoszeń z prośbą o interwencję. Dotyczyły głównie Zamościa i gminy Zamość.
Krzysztof Janisławski