StoryEditorWiadomości rolnicze

Dla nich wszystko jest możliwe

18.01.2016., 13:01h
  Uzbierać niemal dziesięć tysięcy złotych na szczytny cel? Napisać książkę? Zagrać w Teatrze Dramatycznym? To możliwe – zgodnie twierdzą gospodynie z Krzemienicy. Bo jak się czegoś bardzo chce, można to osiągnąć. 

M

oże to nieskromne, co powiem, ale gospodynie z innych kół mówią, że trzeba chylić czoła przed Krzemienicą. Staramy się być twórcze, pomocne i zawsze działać w zgodzie. O to nietrudno, bo po prostu się lubimy – przyznaje pani Helena Wełnic z KGW Krzemienica w gminie Łańcut.

Gospodynie zapewniają, że zamiast jak inni siedzieć przed komputerami, wolą wyjść do ludzi, spotkać się i porozmawiać. Bo więzi międzyludzkie są w ich działalności priorytetem. Zgodnie dzielą między sobą obowiązki – jedna zarządza pieniędzmi, druga gotuje, trzecia jest specjalistką od stroików.

Dajemy dobry przykład

– Ja jestem od gadania – mówi Helena, a koleżanki wybuchają śmiechem.

– Prawda jest taka, że Helena jest doskonałą organizatorką, nie boi się dzwonić i załatwiać wszelkich formalności – dodaje Zdzisława Liebchen.

Gospodynie, zachęcone sukcesami na deskach teatralnych, często biorą udział w przedstawieniach. Cieszą się z uznania i pasją zarażają dzieci. Dzięki teatrowi oswajają je z kulturą. 

– Na wsi są dzieci, które nigdy nie były w teatrze, nie wiedzą, co to kurtyna – zamyśla się Ewa Frączek. – Dlatego postanowiłyśmy zorganizować dla nich przedstawienie pt. „Zaśnij, Oczko”. Podobało się bardzo!

Jak przyznają, sprawy majątkowe są dla nich drugorzędne. Nowy samochód, ładniejszy dom…? To nie dla nich. Wolą zainwestować w wykształcenie dzieci, być dla nich dobrym przykładem. Energię pożytkują na wzbogacanie i poprawę życia w rodzinnej wiosce.

Jak przystało na aktywne gospodynie, głowy mają pełne pomysłów. Planują zwrócić się do wójta z prośbą o wygospodarowanie pomieszczenia dla koła. Oczywiście będą dalej śpiewać i rozwijać działalność zespołu. Zamierzają kontynuować współpracę ze szkołą. A przed wiosennymi wysiewami chciałyby zorganizować szkolenie na temat ziołolecznictwa.

Przed świętami, jak co roku, pracowały nad oprawą artystyczną spotkania opłatkowego dla mieszkańców wsi. To już tradycja.

– Miłym zaskoczeniem byłoby zorganizowanie po Nowym Roku wernisażu dla naszej koleżanki z koła, która pisze wiersze i maluje przepiękne obrazy, cudne anioły, pejzaże, kwiaty. Myślę, że sprawimy jej ogromną radość. W końcu jesteśmy specjalistkami od ratowania ducha – dodaje z uśmiechem Helena Wełnic.

Duma Krzemienicy

Koło Gospodyń Wiejskich z Krzemienicy powstało w 1934 roku z inicjatywy Józefa Kluza, lokalnego twórcy ludowego, patrioty i działacza społecznego. Dzięki pomocy nauczycielki z sąsiedniej wsi krzemienieckie kobiety założyły własną organizację. Pierwszą prezeską została Aniela z Barnatów Baranowa. 

W tym samym roku gospodynie rozpoczęły prace charytatywne związane z pomocą osobom niedostosowanym społecznie, niepełnosprawnym, a także utworzyły spis dzieci, które wymagały dożywiania w szkole. Już w okresie przedwojennym kobiety z powodzeniem łączyły działalność na rzecz potrzebujących z aktywnością kulturalną. Na deskach sceny Domu Ludowego wystawiały spektakle teatralne, które do dziś są chlubą koła. Ponadto, w 1935 roku zainicjowały założenie „Dziecińca” – instytucji mającej za zadanie zorganizować opiekę dla ponad stu dzieci w czasie żniw. Koło prężnie działało do wybuchu II wojny światowej.

Po wojnie do Krzemienicy dotarły idee socjalizmu, działalność organizacji i tradycje ludowe zostały wyciszone. Dopiero po 1956 roku koło na nowo nabrało rozpędu, a działalność kobiet z Krzemienicy przedstawiana była jako wzorcowa. Na lata 60. i 70. ubiegłego wieku przypadł rozkwit działalności koła, które liczyło wówczas ponad sto członkiń. Kobiety podejmowały wiele inicjatyw – uczyły się ogrodnictwa, uczęszczały na kursy i szkolenia, by poprawić jakość życia na wsi. Przełom wieków to w historii koła okres reaktywacji działalności kulturalnej. Do dziś gospodynie prężnie działają na tym polu. Co ważne – z sukcesami. 

– Jak kobiety z Krzemienicy coś zrobią, to zawsze jest ze smakiem, na wysokim poziomie – twierdzi dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Czarnej, Małgorzata Wisz.

Nam się uda

Od piętnastu lat kołu przewodniczy Krystyna Guzek. Jak mówi, jest dumna, że w Krzemienicy mieszka tyle zdolnych – i pracowitych! – kobiet. Szeregi koła zasilają m.in. malarka, pisarka i nauczycielka. 

– Dzięki zaangażowaniu naszych kobiet podejmujemy wiele ciekawych inicjatyw. W 2013 roku założyłyśmy zespół śpiewaczy. Trzynaście z nas śpiewa tradycyjne pieśni ludowe, żeby ocalić je od zapomnienia. Często, bo dwa razy w tygodniu, spotykamy się, by przećwiczyć repertuar – mówi przewodnicząca.

– A nasza koleżanka, Zdzisława Liebchen, spisała historię koła, przygotowała prezentację multimedialną na 80-lecie działalności organizacji, a wraz z mężem wydała również książkę o Krzemienicy. Z kolei Teresa Dziedzic w wielu tomach kronik dokumentowała ostatnie lata pracy koła, ale i – mam wrażenie – Polski. Teraz pracy kronikarskiej podjęła się Ewa Frączek. Mamy zdolne dziewczyny – uśmiecha się Helena Wełnic, dobry duch koła.

Jednak największym przedsięwzięciem, jakiego się podjęły, był pomnik Julii Turzyńskiej – zasłużonej działaczki społecznej i nauczycielki z Krzemienicy.

– Pierwsza podjęła temat Marysia. Pomyślałam, że to wariacki pomysł. Ale Marysia jest uparta i nie porzuciła swojego planu. Pierwszego listopada 2014 roku zorganizowałyśmy kwestę i zebrałyśmy trzy tysiące złotych. Później wystąpiłyśmy na deskach Teatru Dramatycznego w Krzemienicy w spektaklu „Opowieść wigilijna” na podstawie powieści Dickensa. Dzięki uprzejmości dyrektora teatru dochód ze sprzedaży biletów został przeznaczony na budowę pomnika. Liczba widzów przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. I znów uzbierałyśmy kilka tysięcy – opowiada Helena Wełnic.

Potem gospodynie sprzedawały stroiki, piekły placki – aż zebrały niemal dziesięć tysięcy złotych. Znalazły wykonawcę i zamówiły piękny pomnik w postaci otwartej książki.

– Warto było się starać – uśmiecha się Ewa Frączek.

Jednak pomnik okazał się tylko pretekstem do dalszych działań. Zachęcone sukcesem gospodynie z Krzemienicy postanowiły wydać monografię o Julii Turzyńskiej. Dzięki pomocy wójta gminy Czarna zorganizowały środki i prosiły Zygmunta Kluza, reżysera teatralnego, o spisanie życiorysu zasłużonej nauczycielki. Paniom z Krzemienicy nie można przecież odmówić, więc... w niedługim czasie na rynku ukazała się książka. Sukces wydawniczy uczciły nastrojową uroczystością poświęconą pamięci bohaterki monografii.

Małgorzata Janus

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 06:37