Zdzisław i Anna Kutznerowie przed gankiem domu w Ochodzy. Gospodyni lubi mieć dookoła kwiaty, więc podwórko zdobią m.in. pelargonieTpr
StoryEditorProsto z gospodarstwa

Rolnicy z Ochodzy czytają „Tygodnik” od 20 lat. Ich historia to gotowy scenariusz na film

27.07.2025., 15:00h

Rolnicy, którzy są z naszym „Tygodnikiem” od 20 lat, chętnie dzielą się swoimi radościami, ale i smutkami. Opowiadają o historii swoich rodzin, bo wiele z tego, co dzieje się w ich gospodarstwach dzisiaj, ma swoje korzenie w decyzjach rodziców, dziadków, pradziadków. Te opowieści pokazują, jak bardzo zależymy od siebie i jak to, co robimy, ma wpływ na innych. Taką opowieścią podzielili się z nami Anna i Zdzisław Kutznerowie z Ochodzy w powiecie wągrowieckim.

20 lat z „Tygodnikiem” – historia rolników z sercem do ziemi i ludzi

Ochodza leży tuż za Wągrowcem – właściwie się do niego przytula. Malowniczy kraj­obraz wyraźnie wskazuje, gdzie kończy się miasto, a zaczyna wieś. Gdzieś pośrodku leży kilkunasto­hektarowe gospodarstwo Zdzisława i Anny Kutznerów, w którym mają 70 opasów i uprawiają zboża, kukurydzę, buraki. Są jednymi z najstarszych prenumeratorów „Tygodnika” i zgodzili się opowiedzieć nam o historii gospodarstwa, o tym jak zaczęła się ich przygoda z naszą gazetą i jak minęło im 20 lat z „Tygodnikiem”.

Z Niemcem przy stole – wojenne losy dziadka i niezwykła przyjaźń

Nie pamiętam już. Chyba ktoś z „Tygodnika” jeździł po okolicy i proponował prenumeratę. I prenumerujemy, pewnie już prawie 20 lat – opowiada Anna.

Gospodarstwo w Ochodzy należało do dziadka Anny, Franciszka Stefańskiego. Dziadek urodził się w pobliskim Gołaszewie, ale przyszedł do pracy na majątek w Ochodzy do polskiego gospodarza. Wynajmował tam mieszkanie. W Ochodzy, w tym domu, w którym rozmawiamy, mieszkała babcia – Zofia Dereżyńska. Jej rodzina gospodarowała na 4 ha, a później z parcelacji dostali kolejne 5.

– Dziadek przyszedł do wsi w 1930 roku. Pobrali się z babcią jeszcze przed wojną. Mój ojciec urodził się w starym domu, tam, gdzie teraz jest budynek gospodarczy. Dziadkowie łatwo nie mieli. Posiadali jednego konia. Za drugiego wypożyczanego do pary odrabiali u gospodarza. Dziadek w czasie drugiej wojny poszedł walczyć i dostał się do niewoli. A to gospodarstwo dziadków Niemcy dołączyli do gospodarstwa sąsiadów. W naszym domu mieszkała jakaś Polka. Babcię z dziećmi wysiedlono do Lubelskiego. Niech kto mówi, co chce, ale dziadek w tych Niemczech nie był traktowany jak niewolnik, tylko swój. Był w gospodarstwie koło Kassel. Młody gospodarz, Niemiec, poszedł na wojnę, a tam zostali jego żona, dziecko i stary gospodarz. Polak, wiadomo, nie powinien był jeść z Niemcami przy jednym stole. A gospodarz na to: „Nie może być tak, żeby Franz jadł przy oddzielnym stole! Pracuje tu z nami jak u siebie, dobrze wszystko wykonuje, je z nami”. Do swojego stołu dostawili drugi i tak jedli. Wymyślili, że kiedy wpadnie kontrola, natychmiast rozsuwają stoły – opowiada Anna.

image
Zdzisław i Anna Kutznerowie przed gankiem domu w Ochodzy. Gospodyni lubi mieć dookoła kwiaty, więc podwórko zdobią m.in. pelargonie
FOTO: Karolina Kasperek
Pozostało 71% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. grudzień 2025 05:39