
Dzięki „Chłopkom” wiemy więcej – Joanna Kuciel-Frydryszak o kobietach wsi
– Mówi się, że mężczyzna to głowa, ale kobieta jest szyją, która tą głową kieruje. Kobiety na wsi to wielka siła i potencjał. O ich roli dziś i w przeszłości można by mówić godzinami. My postaramy się to, co najważniejsze, zawrzeć w półgodzinie. Czas na „Kobiety w głównych rolach” – powiedziała prowadząca pierwszy dzień Kongresu, przedstawiając Annę Skoczek – dziennikarkę Radia Poznań i moderatorkę dyskusji, oraz Joannę Kuciel-Frydryszak – autorkę bestselleru „Chłopki”, i Magdalenę Sobkowiak-Czarnecką – wiceminister ds. Unii Europejskiej.
„Chłopki” bez tabu: życie kobiet na wsi, o którym milczano
– „Chłopki” to bestellerowy reportaż historyczny, dzięki któremu możemy poznać historię kobiet i ich życie na polskiej wsi. Było to życie ciężkie i nastawione na pracę, a z drugiej strony życie w strachu i lęku, by nie stać się kobietą „zbędną” – rozpoczęła Anna Skoczek.
– Kiedy przystępowałam do pracy nad książką, mimo iż znałam epokę, którą opisuję, czyli czas międzywojenny, nie zdawałam sobie sprawy, z jakimi trudami mierzyły się ówczesne wiejskie kobiety. Dopiero po przeczytaniu licznych dzienników i pamiętników dotarło do mnie, jak trudne było to życie z jednej strony, a z drugiej jak wiele zaangażowania i niebywałej siły okazywały te kobiety i jak bardzo ich styl życia różnił się od stylu życia kobiet miejskich – mówiła Joanna Kuciel-Frydryszak, która też jest mieszkanką wsi.
Przyznała, że proces pisania książki był dla niej trudny, ale jednocześnie satysfakcjonujący, ponieważ zdała sobie sprawę, że trud i wysiłek naszych babek nigdy dotąd nie został dostrzeżony i opowiedziany.
Za dużą zmianę uznała też fakt, że Kongres zaczął się od rozmowy o kobietach. To, czego kobiety wciąż potrzebują, to zauważenie i docenienie. Autorkę cieszy też fakt, że mimo iż książka obfituje w czasem drastyczne opisy, czytelnicy odbierają ją jako mówiącą o sile kobiet.
– Nam się wydaje, że nasze babcie były pokorne, nieskarżące się, pogodzone z losem, że „robiły to, czego naprawdę chciały”. Ja pokazuję co innego – że one już wtedy domagały się uwagi, pomocy, współprowadzenia domu. To może wydawać się szokujące, bo wielu myśli, że to wynalazek ostatnich lat. Ten problem już wtedy był podnoszony przez społeczników i aktywistów. Z drugiej strony kiedy społecznicy czy lekarze trafiali na wieś, byli zszokowani ogromem obowiązków spoczywających na kobiecie. A to praca, która wymagała wielu talentów i umiejętności (...). Kobiety potrafiły uczyć się na przykład montowania w domach prowizorycznych umywalek – mówiła pisarka.
Wiejskie kobiety dziś: bardziej niezależne, bardziej świadome
Za książkę podziękowała Magdalena Sobkowiak-Czarnecka, która prowadzi Stowarzyszenie Kobiety w Centrum i współpracuje z kobietami od lat.
– Widzę, ile ta książka zmieniła, jak otworzyła oczy, nie tylko kobietom, ale i innym grupom społecznym (...). Czy pokolenie naszych babć głośno mówiło o tym, co je dotyka? Dużo się mówiło o sukcesach czy porażkach dziadków, natomiast życie babci czy prababci było „życiem towarzyszącym”. „Wychowała dzieci, zrobiła obiad”. Te historie, które pani opisuje, nie były opowiadane w rodzinach – mówiła wiceminister i dodawała, że współcześnie sporo w sytuacji kobiet, zwłaszcza wiejskich, zmieniły fundusze unijne i cyfryzacja.
– Dziś kobiety, pozostając na obszarach wiejskich, mogą prowadzić życie zawodowe. Wiele dziewczyn zakłada działalność gospodarczą, prowadzi sklepy internetowe. To zmniejszyło dystans dzielący je od kobiet z miast. Bo ważnym elementem równouprawnienia są kwestie finansowe, niezależność finansowa kobiet – mówiła Magdalena Sobkowiak-Czarnecka, dodając, że na tej niezależności szybko korzystają domownicy, członkowie rodzin.
Zdaniem autorki „Chłopek” kobiety są nie do zatrzymania i jedynym hamulcem jest ograniczanie im środków albo niedostrzeganie ich potrzeb. Zauważyła też, że to, co kobiety ogranicza, to bariery mentalne odziedziczone po poprzednich pokoleniach.
– Ta książka sprowokowała do dyskusji, na ile jesteśmy w stanie wyjść ze starych schematów. Nie słuchać tych, którzy nas hamują. Brakuje nam wiary w siebie, pewności siebie, ale to, co nas, kobiety, leczy, co nam pomaga i daje siłę, to współdziałanie. Są tacy, którzy uważają, że siostrzeństwo to hasło zideologizowane, sztuczne, papierowe. Ja tak nie uważam. Widzę, że zrzeszanie się – formalne i nieformalne – ma ogromną siłę przemiany życia kobiet i zawsze będę do niego namawiać – mówiła Joanna Frydryszak-Kuciel i dodała, że wzruszające dla niej jest, kiedy na spotkania z nią przychodzą mężczyźni, którzy w ten sposób chcą złożyć hołd swojej mamie czy babci.
Kryzys zdrowia na wsi: starzejące się społeczeństwo i brak dostępu do lekarzy
Redakcja „Tygodnika” przysłuchiwała się także panelowi o kondycji zdrowotnej polskiej wsi. Jak powiedziała we wstępie prowadząca, Polska jest najszybciej starzejącym się krajem w Unii Europejskiej. Wymaga to szybkich i konkretnych decyzji.
Dyskutowali o tym dr inż. Tomasz Pilawka – dyrektor Biura Zarządu Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników, dr hab. Sylwia Michalska, prof. Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk, dr hab. Wojciech Knieć, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierownik Katedry Ekologii Społecznej w Instytucie Socjologii, Anna Majda – przewodnicząca Komisji Zdrowia i Bezpieczeństwa Publicznego Sejmiku Województwa Wielkopolskiego, Dariusz Rohde – prezes KRUS, i prof. Judyta Cielecka-Piątek z Zakładu Farmakologii i Fitochemii Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich.
Tomasz Pilawka przytoczył dane Eurostatu, z których wynika, że w Polsce w 2024 roku wskaźnik urodzeń osiągnął rekordowo niski od drugiej wojny światowej poziom.
Populacja zamieszkująca wsie starzeje się podobnie jak reszta społeczeństwa. Dziś na wsi 17% mieszkańców rezygnuje z pierwszej wizyty umówionej u specjalisty. Na terenach wiejskich jest o połowę mniej przychodni niż w miastach. Spada tam też liczba aptek.
Rolnicy bez wsparcia zdrowotnego. Zdrowotna luka między wsią a miastem
Dariusz Rohde przypomniał, że nie ma dotąd żadnych cyklicznych kompleksowych badań społecznych monitorujących stan zdrowia ludności wiejskiej, a kiedy wrzuci się do internetowej wyszukiwarki takie pytanie, wyskakuje informacja o kondycji zdrowotnej XIX-wiecznego chłopa.
Jedyne dotąd badania – PolSenior 2 – mówią o tym, że 45% seniorów na wsi nigdy nie korzystało z badań profilaktycznych, a 24% mężczyzn mieszkających na wsiach nigdy nie było u lekarza specjalisty. Rolnicy chorują na choroby układu kostno-stawowego, układu krążenia i nowotwory, a także choroby układu nerwowego.
– Zwracam jednak uwagę na bardzo wysoki poziom zachorowań na choroby psychiczne. To jest tendencja w całym kraju. Mamy 7 tys. orzeczeń. Lekarz orzecznik w Poznaniu sam zwrócił ostatnio na to uwagę – mówił Dariusz Rohde.
Rolnik do lekarza idzie w ostateczności
– Rolnicy są grupą zawodową, która najrzadziej w Polsce korzysta ze specjalistycznej pomocy lekarskiej. Nie są też gotowi do tego, by być objętym opieką, która ma charakter długofalowy. (...) Wśród starszej generacji rolników korzystanie z opieki zdrowotnej nie jest popularne, bo zdrowie, zdrowe odżywianie są wartościami na drugim, trzecim planie ze względu na ilość pracy w ciągu dnia. Przyznawanie się do problemów jest przyznaniem się do słabości. Dotyczy to zwłaszcza problemów psychicznych – mówił prof. Knieć i dodawał, że to problemy rozwiązywane generacyjnie i nowe pokolenie ma już inny stosunek do zdrowia.
Ziołolecznictwo i profilaktyka – niewykorzystany potencjał wsi
Profesor Sylwia Michalska mówiła o tym, że oferta prywatnej służby zdrowia na wsiach jest znacznie uboższa. Na ogół nie można wybrać sobie „ulubionego” stomatologa czy ginekologa, jak dzieje się to w miastach. Często usługi są droższe, ponieważ nie ma konkurencji. W gminach pod granicą z Białorusią już dziś brakuje pielęgniarek opieki długoterminowej.
Doktor Majda, która jest lekarzem pracującym na wsi, zaznaczyła, że rolnicy nie przychodzą z „błahostkami”. Kiedy pojawiają się w gabinecie, zazwyczaj jest to już zaawansowany stan.
Profesor Judyta Cielecka-Piątek przypomniała, że Polska odstaje od reszty Europy pod względem fitoterapii, czyli ziołolecznictwa. Jest ono tam standardem proponowanym pacjentowi w pierwszym kontakcie ze specjalistą i jest tak w Szwajcarii i Austrii.
Najlepszym przykładem jest leczenie łagodnego przerostu prostaty. W Polsce dostępne są trzy preparaty, podczas gdy w Austrii pacjenci mają do dyspozycji dwadzieścia siedem roślinnych preparatów.
Zdrowie na wsi: czy coś się zmieni?
Czy będzie lepiej ze zdrowiem na wsi? Istnieje wiele programów profilaktycznych i środków na edukację w zakresie zdrowia, ale, jak mówi dr Majda, są one mniej popularne wśród włodarzy.
Wciąż wygrywają z nimi te wspierające poprawę infrastruktury. Atrakcyjniejsze jest to, co daje natychmiastowy, widoczny efekt.
Karolina Kasperek