WHO bije na alarm. Choroby odzwierzęce coraz częściej przenoszą się na ludzi
Raport Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt z maja bieżącego roku stwierdza, że wiele chorób zwierzęcych dociera do nowych obszarów, a połowa z nich może przenosić się na ludzi.
WOAH ostrzega przed rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych zwierząt na nowe regiony, zwłaszcza że wiele z nich ma potencjał zoonotyczny. Prawie połowa chorób zgłoszonych do Światowej Organizacji Zdrowia w latach 2005–2023 została uznana za zagrożenie dla zdrowia ludzkiego.
Czy świnie mogą przenosić groźne choroby na ludzi?
Zoonozy to choroby odzwierzęce, a świnie mogą być źródłem zarówno zoonoz bakteryjnych, wirusowych, jak i pasożytniczych. Należą do nich między innymi leptospiroza, bruceloza, różyca, salmonelloza czy kokcydioza.
Przestrzeganie zasad higieny w produkcji trzody chlewnej, unikanie kontaktu z zakażonymi zwierzętami, stosowanie środków ochrony osobistej podczas pracy i regularne badania zwierząt pomagają uchronić się przed zakażeniem. Najważniejsza oczywiście jest ochrona samych świń, aby nie stały się źródłem patogenów.
Odwrócona bioasekuracja? Ekspert mówi: „Zmieńmy podejście”
Globalizacja i przemieszczanie zwierząt powodują, że bardzo szybko można zawlec patogen na dużą odległość. To ogromne wyzwanie, gdyż każdy transport może być ryzykiem dla zdrowia. Sprzyjają temu również zwiększona podatność współczesnych ras na infekcje, zachodzące szybciej i w coraz mniej przewidywalny sposób mutacje wirusów, rosnąca antybiotykooporność oraz adaptacja mikroorganizmów do nowych warunków.
– Wzrost zapotrzebowania na żywność, w tym na białko pochodzenia zwierzęcego, powoduje coraz większą intensyfikację produkcji zwierząt gospodarskich. Oczywiście potencjalnie może to doprowadzić do zwiększenia liczby infekcji. Musimy więc nauczyć się analizować ryzyko i ocenić, czy nasze działania nie przyniosą negatywnych skutków. Pamiętajmy, że chroniąc zwierzęta, chronimy samych siebie – twierdził dr Jakub Borkowski z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie podczas webinarium na temat zoonoz.
Zdaniem specjalisty przestrzeganie zasad bioasekuracji pozwala zminimalizować zagrożenie wystąpienia choroby odzwierzęcej, gdyż zdrowe zwierzę jest jednocześnie bezpieczne dla osób, które je obsługują. Dezynfekcja, utrzymanie czystości i higieny sprzyjają temu, aby zwierzęta były zdrowe.
– Odwróćmy trochę bioasekurację. Musimy patrzeć na wymogi pod kątem naszego zdrowia, bezpieczeństwa i stworzyć warunki, które będą niwelowały skutki ryzykownych zachowań. Profilaktyka to jest to, z czym musimy się zmierzyć, kiedy pracujemy ze zwierzętami. Kiedy obsługujemy zwierzęta, spróbujmy powstrzymać się od dotykania rękoma twarzy, oczu, ust. Wśród dróg szerzenia się chorób odzwierzęcych są rany i zadraśnięcia, więc opatrzmy je przed rozpoczęciem pracy – podkreślał dr Borkowski.
Małe błędy – wielkie zagrożenia. Oto jak chronić się przy pracy ze zwierzętami
Po pracy w chlewni należy myć ręce z użyciem mydła, a w razie potrzeby również dezynfekować, szczególnie przed spożyciem posiłku. Najlepiej pracujmy w rękawiczkach jednorazowych. Odzież ochronna powinna być dedykowana do konkretnej pracy i musi nas zabezpieczać w całości. Podstawą powinny być kombinezon, buty, rękawiczki, a nawet maseczka.
– Okazuje się, że założenie zwykłej maseczki podczas obsługi zwierząt może uchronić nas przed problemami z układem oddechowym i zmianami w płucach. Wdychamy powietrze i pył w chlewni, patogen dostaje się do dróg oddechowych i osiada na błonach śluzowych. Zwłaszcza że obsługa zwierząt wprowadza zamieszanie, zwierzęta biegają, intensywniej oddychają, co zwiększa ruch powietrza i zapalenie. Maseczki, które zaczęliśmy używać pod przymusem podczas pandemii COVID-19, okazują się bardzo skuteczne również w obiektach inwentarskich podczas obsługi zwierząt – przekonywał ekspert.
Nie lekceważ zranienia! To furtka dla patogenów
Zakażamy się poprzez kontakt bezpośredni, czyli dotykanie zwierząt, mikrourazy i uszkodzenia błony śluzowej, a także ugryzienia, zadrapania oraz drogą kropelkową.
– Pamiętajmy, że patogeny bytują nie tylko w powietrzu czy wydzielinach zwierząt, ale także na różnych powierzchniach, sprzęcie, w glebie, w gnojowicy – mówił ekspert.
Bioasekuracja od A do Z – najważniejsze zasady bezpieczeństwa
Bioasekuracja chroni przed chorobami, dlatego najlepiej jeśli część produkcyjna jest oddzielona od budynków mieszkalnych. To sprawi, że jej zabezpieczenie będzie łatwiejsze, a obsługa efektywniejsza.
Istotne jest również zwiększanie świadomości obsługi na temat zagrożeń i skutków nieprzestrzegania procedur. Należy regularne sprawdzać, czy ustalone zasady są przestrzegane i nikt nie pomija aspektów związanych z higieną produkcji.
Dokładne mycie i dezynfekcja niszczą drobnoustroje na sprzęcie i powierzchniach inwentarskich. Warunkiem jest używanie preparatów w odpowiednim stężeniu i zawierających skuteczną substancję aktywną. Jeżeli środki są stosowane w niewłaściwym stężeniu, problemy będą narastały.
Elementem dobrze prowadzonej bioasekuracji jest walka z gryzoniami i zabezpieczenie budynków przed ich przedostawaniem się do środka. Mogą one bowiem być źródłem zakażenia świń salmonellozą, leptospirozą, dyzenterią lub włośnicą.
Leptospiroza, różyca, toksoplazmoza – te choroby zagrażają rolnikom
Kiedy myślimy o zoonozie, najczęściej przychodzi nam do głowy wścieklizna, która jest niezwykle groźną chorobą. Jednak również w produkcji świń możemy zarazić się patogenami, choć czasem rolnikom może się wydawać, że ten problem ich nie dotyczy.
Tymczasem chorobą bakteryjną rozpowszechnioną na całym świecie, której głównym rezerwuarem są gryzonie, jest leptospiroza. U świń powoduje zaburzenia rozrodu, w tym ciche ruje, nieregularne powtórki, poronienia w trzecim trymestrze ciąży. U ludzi natomiast gorączkę, bóle głowy i mięśni. Może być przenoszona przez kontakt z moczem zakażonych świń.
Przez kontakt z zakażonymi zwierzętami lub ich wydzielinami można zarazić się także różycą wywoływaną przez Erysipelothrix rhusiopathiae oraz brucelozą. Pierwsza objawia się u ludzi charakterystycznymi zmianami skórnymi i gorączką, w przypadku drugiej obserwuje się bóle mięśni i stawów.
– W stadach bydła problemem może być toksoplazmoza, która powoduje zarówno u zwierząt, jak i u ludzi poronienia, trudności z rozrodem. Świnie mogą być żywicielami pośrednimi. Najczęściej zarażamy się, spożywając surowe lub niedogotowane mięso, ale także poprzez kontakt z odchodami, często kocimi, gdyż te zwierzęta także roznoszą toksoplazmozę, która jest niebezpieczna dla kobiet w ciąży – mówił ekspert.
Kokcydioza, wywołana przez pierwotniaki z rodzaju Eimeria, może być przenoszona ze świń na ludzi poprzez kontakt z zanieczyszczonym kałem. Bakterie z rodzaju Campylobacter występują w przewodzie pokarmowym wielu gatunków zwierząt. U ludzi mogą wywoływać zakażenia umiejscowione w różnych narządach, jednak najczęściej powodują ostre biegunki. U świń bakteria Lawsonia intracellularis, która została wyodrębniona z rodzaju Campylobacter, jest czynnikiem etiologicznym rozrostowego zapalenia jelit, określanego również jako zapalenie jelita biodrowego. Zoonozami są też schorzenia pasożytnicze.
– Przez ostatnie miesiące tematem numer jeden była pryszczyca, która również ma pewien niewielki potencjał zoonotyczny. Nie jest to, póki co, poważny problem, ale trzeba ją brać pod uwagę – mówił Jakub Borkowski.
Grypa ptaków u kotów i ludzi? Eksperci biją na alarm
przytaczanym na początku artykułu raporcie WOAH podano też, że ponad dwukrotnie wzrosła w ubiegłym roku w porównaniu z rokiem 2023 zgłoszona liczba ognisk ptasiej grypy u ssaków (1022 ogniska w 55 krajach w porównaniu z 459 ogniskami w 2023 roku). Ta ekspansja zwiększa ryzyko adaptacji wirusa do przenoszenia się między ssakami i ostatecznie na ludzi.
– Wirus grypy ptaków może przybierać bardzo różne formy, a niektóre z nich mogą powodować ciężką chorobę u ludzi ze śmiertelnością do 50%. Jak dotąd zakażenia były rzadkie i dotyczyły głównie Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Niemniej, musimy o niej pamiętać. Stwierdzone przypadki zachorowań dotyczyły osób narażonych na bezpośredni kontakt z zarażonymi, czasami martwymi ptakami albo z zanieczyszczonym wirusem środowiskiem.
W Polsce, jak dotąd, nie zidentyfikowano infekcji objawowej u ludzi. Nie odnotowano także zakażeń wśród osób, które miały kontakt z chorymi kotami, gdyż w Polsce latem 2023 roku choroba ta przeniosła się na koty, które być może zjadły martwe ptaki – tłumaczył Borkowski.
W zbiornikach wodnych wirus grypy ptaków zachowuje zakaźność nawet przez 4 dni w 22°C i ponad 30 dni, jeżeli temperatura zbliża się do 0°C.
Mutacje, które niepokoją badaczy. Czy jesteśmy gotowi na kolejną pandemię?
To, co najbardziej niepokoi naukowców, to mutacje, które mogą zwiększać zoonotyczny charakter chorób oraz związany z tym potencjał przenoszenia międzygatunkowego różnych patogenów.
Dominika Stancelewska
