Sprawa ciągnie się od maja. Chodzi o pole uprawiane przez Justynę i Jerzego Kasprzyków z Buszkowic (gm. Ćmielów), a należące do brata pana Jerzego – Dariusza. Jest zlokalizowane na wzniesieniu, nad Gawrońcem, dzielnicą miasteczka. 23 maja, po gwałtownej ulewie, woda wraz z błotem spłynęła na usytuowane niżej prywatne posesje, teren, na którym stoją bloki mieszkalne i ulice Ćmielowa. Miasto zażądało od właściciela pola pokrycia kosztów sprzątania i zarzuciło mu bliżej niesprecyzowane „zaniechania”.
Wkraczają mieszkańcy
Urzędnicy zaczęli rozmawiać z małżeństwem Kasprzyków dopiero po naszej interwencji. Wydawało się, że sprawa zakończy się kompromisem.
– Bardzo się cieszę, że ze strony tych państwa jest ogromna chęć współpracy – mówiła w maju burmistrz Ćmielowa Joanna Suska.
Rozważano wówczas wydzierżawienie bądź sprzedaż niewielkiej części pola gminie, która następnie przeprowadziłaby tam prace zabezpieczające.
Sytuacja się zmieniła po tym, jak do urzędu pismo skierowała grupa mieszkańców Ćmielowa. Domagała się w nim „rzetelnego wyjaśnienia, co miało wpływ na zmianę stosunków wodnych przy Gawrońcu”....
– Dostaliśmy od Urzędu Miasta i Gminy w Ćmielowie ultimatum: albo zbudujemy na swój koszt palisadę na polu, albo gmina powoła eksperta, za którego pracę będziemy musieli zapłacić – mówi Justyna Kasprzyk. Gmina twierdzi, że to żadne ultimatum, tylko informacja o możliwych rozwiązaniach problemu.