Kiedy w 1997 roku Toyota pokazała światu hybrydowego Priusa, większość producentów samochodów z Zachodu uśmiechała się z politowaniem. „To nie ma sensu, za drogie, za skomplikowane, za mało trwałe” – mówiono. A dziś?
Dziś hybrydy Toyoty biją rekordy niezawodności, a sama marka zbudowała na tej technologii potęgę. Na przekór wszystkiego przekonali się do niej także inni producenci, którzy mają już takie napędy w swojej ofercie.
Historia jednak lubi się powtarzać – tyle że teraz scenariusz piszą już nie Japończycy, ale Chińczycy. I tym razem dotyczy on… ciągników rolniczych.
Hybrydowe ciągniki z Chin zaskakują
Rolnicy w Polsce przyzwyczaili się już, że producenci z Państwa Środka potrafią błyskawicznie reagować na potrzeby rynku. Tak, oczywiście można przyjąć, że najpierw kopiowali rozwiązania amerykańskie i europejskie. Jednak później zaczęli je ulepszać, a dziś coraz częściej proponują coś naprawdę nowego. Tak jest właśnie w przypadku ciągników hybrydowych dużej mocy.
W ciągu zaledwie roku aż trzy chińskie marki – Ensign (YX 3504-8HEV), Zoomlion (DV3804) i LiuGong (LT3504-CE) – zaprezentowały swoje hybrydowe modele ciągników. To już nie są prototypy z hal targowych, które jeżdżą tylko po czerwonym dywanie wystawowym. To w pełni sprawne maszyny, przetestowane w polu i przygotowane do normalnej eksploatacji.
Dlaczego Chiny wyprzedzają resztę świata w hybrydach?
Powód jest prosty – Chiny są dziś światową potęgą w elektryfikacji transportu. Mają fabryki baterii, technologie silników elektrycznych, całe zastępy inżynierów i – co najważniejsze – ogromne środki na badania i wdrożenia. To dzięki nim w Chinach rodzi się dziś hybrydowa rewolucja w traktorach, tak jak kiedyś w Japonii w samochodach.
Chińskie firmy korzystają przy tym z kilku atutów:
- technologia – rozwój motoryzacji elektrycznej dał im ogromny zapas know-how, który teraz przenoszą do maszyn rolniczych,
- wsparcie rządowe – państwo mocno inwestuje w „zielone” rozwiązania,
- rynek wewnętrzny – rolnictwo w Chinach potrzebuje coraz wydajniejszych maszyn,
- ekologia i polityka – hybrydy pomagają zmniejszyć zużycie paliwa i emisję spalin, co świetnie wygląda w statystykach,
- koszty – dzięki skali produkcji i własnej bazie przemysłowej Chińczycy są w stanie obniżać ceny szybciej niż konkurencja z Zachodu.
To początek rewolucji na polach?
Nie ma w tym wielkiej magii. Silnik spalinowy pracuje w zakresie obrotów, w którym jest najbardziej trwały i oszczędny. Napędza generator, który wytwarza prąd. Zamiast klasycznej skrzyni biegów – z jej drogimi i często zawodnymi elementami – mamy elektryczne przeniesienie napędu. A to oznacza:
- mniejsze zużycie paliwa,
- lepszą trakcję (bo moment obrotowy silnika elektrycznego dostępny jest od razu),
- łatwiejszą obsługę – operator wybiera tryb pracy, a resztą steruje elektronika,
- dłuższą żywotność silnika, bo nie musi pracować w niekorzystnych zakresach obrotów,
- stabilne obroty WOM, niezależne od silnika – co daje nowe możliwości w pracy z maszynami.
Co ciekawe, hybrydowy ciągnik o mocy 350 KM realnie potrafi konkurować z klasycznym dieslem 400 KM – właśnie dzięki mniejszym stratom w przeniesieniu mocy.
Kosztowne na start, oszczędne w długim czasie
Oczywiście, jest i on – koszt. Hybrydy wciąż są nieco droższe od klasycznych traktorów. Drogie są akumulatory, okablowanie, sterowniki. To wszystko trzeba dobrze zabezpieczyć przed kurzem, błotem i wilgocią.
Ale – i tu wracamy do Toyoty – podobnie mówiono o Priusie. Dziś każdy wie, że oszczędności na paliwie i trwałość rekompensują wyższą cenę zakupu. Choć ta, dziś po latach, wcale nie jest droższa od klasycznej.
Hybrydy – przyszłość traktorów czy tylko moda?
Patrząc na tempo rozwoju, trudno nie odnieść wrażenia, że stoimy u progu nowej epoki napędów maszyn rolniczych. Hybrydowe ciągniki to nie tylko ciekawostka – to poważna propozycja dla dużych gospodarstw, gdzie każdy litr paliwa i każda godzina pracy silnika liczą się w kosztach.
Nie wiemy jeszcze, czy za dziesięć lat wszystkie ciągniki będą hybrydowe. Ale jedno jest pewne – Chińczycy już teraz postawili na tę technologię i mają wszelkie narzędzia, by poprowadzić światową rewolucję w rolnictwie.
oprac. Adam Ładowski
