Świat ucieka, Europa stoi. Dlaczego na mleku coraz trudniej zarobić?Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz/Canva
StoryEditorRynek mleka

Świat ucieka, Europa stoi. Dlaczego na mleku coraz trudniej zarobić?

20.12.2025., 17:00h
Jarosław MalczewskiJarosław Malczewski

Jeszcze dwie dekady temu europejskie mleczarstwo uchodziło za jeden z najlepiej zorganizowanych i najbardziej stabilnych segmentów globalnego rynku żywności. Wówczas dominowało przekonanie, że wzrost wolumenu i wydajności jest naturalną drogą rozwoju, a globalizacja rynku będzie raczej szansą niż zagrożeniem.

Wartość światowego rynku mleka sięgnie 800 mld USD?

Dziś ten obraz przestaje być aktualny. Światowy rynek mleka faktycznie rośnie, ale w sposób, który coraz rzadziej premiuje tych, którzy produkują dużo, a coraz częściej tych, którzy produkują tanio albo sprzedają drogo. Według prognoz międzynarodowych instytucji, wartość globalnego rynku produktów mleczarskich ma zbliżyć się w nadchodzącej dekadzie do 800 miliardów dolarów. To liczba robiąca wrażenie, jednak ukrywa ona fundamentalną zmianę struktury tego rynku. Wzrost ten nie jest równomierny. Koncentruje się przede wszystkim poza Europą.

Kluczową cechą tej transformacji jest to, że popyt rośnie szybciej niż opłacalność jego zaspokajania w krajach wysokokosztowych. Regiony Azji Południowo-Wschodniej, Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu czy Ameryki Łacińskiej zwiększają konsumpcję mleka i przetworów w tempie kilkukrotnie wyższym niż Europa. Jednak znaczna część tego popytu dotyczy najtańszych segmentów – mleka w proszku, masła, produktów o długim terminie przydatności. Jednocześnie produkcja tych właśnie towarów jest przesuwana do krajów o niższych kosztach strukturalnych, gdzie ziemia, energia i praca są znacznie tańsze, a regulacje środowiskowe mniej rygorystyczne.

Polski nabiał konkuruje z zagranicznym

W ten sposób tworzy się sytuacja, w której Europejczycy widzą rosnący światowy popyt, ale nie zarabiają na nim. Europa – w tym Polska – pozostaje ważnym producentem, lecz jej produkty coraz częściej konkurują bezpośrednio z wyrobami z Argentyny, Urugwaju, Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii a w przyszłości z Ukrainy. Różnica polega na tym, że dla tych krajów niska cena jednostkowa jest elementem strategii, a dla Europy – skutkiem ubocznym konieczności utrzymania pozycji rynkowej.

Globalny rynek mleka przestał być rynkiem chronionym dla Europy. Przez lata wspólna polityka rolna, system ceł, kontyngentów i norm technicznych pełniły rolę amortyzatora. Nawet jeśli europejskie produkty były droższe, ich dostęp do rynku był uprzywilejowany. Dziś, w imię wolnego handlu i międzynarodowych porozumień, wiele z tych barier znika lub traci znaczenie.

To właśnie segment produktów masowych jest najbardziej podatny na globalną presję. Odtłuszczone mleko w proszku, pełne mleko w proszku, masło czy sery w blokach, mają charakter surowca giełdowego. Ich cena ustalana jest na podstawie relacji podaży i popytu w skali światowej, a nie lokalnej. W momencie, gdy nadpodaż pojawia się w jednym regionie świata, skutki tego zjawiska bardzo szybko rozlewają się na pozostałe rynki.

Europejskie mleczarnie powinny postawić na markę własną

Dobitnym przykładem tej sytuacji są ceny z ostatnich lat. Odtłuszczone mleko w proszku, które w okresie szczytowej koniunktury kosztowało 16–17 zł za kilogram, obecnie notowane jest na poziomach 8,5–9,0 zł. Pełne mleko w proszku, wcześniej sprzedawane powyżej 20 zł/kg, spadło do przedziału 12–14 zł. Masło, które stało się symbolem drożyzny staniało z 33 do 17 zł/kg. Te liczby nie są anomalią – są wynikiem globalnej normalizacji, w której producenci o najwyższych kosztach strukturalnych tracą zdolność dyktowania warunków.

Globalny rynek będzie się zmieniał niezależnie od tego, czego chcą europejscy producenci i przetwórcy. Liberalizacja handlu nie zostanie cofnięta, konkurencja kosztowa nie zniknie, a presja regulacyjna prawdopodobnie będzie rosła. W tej rzeczywistości jedynym realnym polem manewru pozostaje sposób organizacji własnego rynku, własnych produktów i własnych relacji z konsumentem. Europejskie mleczarnie powinny strategicznie postawić na markę własną i rynek lokalny, co nie oznacza rezygnacji z eksportu produktów masowych, które jednak nie powinny być już podstawą ich strategii. W gospodarstwach robotyzacja, automatyzacja i cyfryzacja nie powinny być celem samym w sobie, bo nie gwarantują wyższej ceny skupu.

Jarosław Malczewski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. grudzień 2025 17:02