Mniej farm, więcej mleka. Gigantyczna koncentracja produkcji w Stanach Zjednoczonych
Dane ze Stanów Zjednoczonych jednoznacznie wskazują na stabilną dynamikę wzrostu. Warto jednak podkreślić, że struktura sektora nieustannie się zmienia. Proces ten trwa od lat. Liczba gospodarstw mlecznych od długiego czasu maleje, ale ich skala produkcji rośnie. Coraz mniej jest małych, rodzinnych farm, a coraz więcej wielkotowarowych przedsiębiorstw, które utrzymują tysiące sztuk bydła. Największe skupiska produkcji znajdują się w Kalifornii, Wisconsin, Nowym Jorku, Idaho oraz Teksasie. To właśnie te stany odpowiadają za kluczową część amerykańskiej podaży mleka surowego.
Amerykańskie inwestycje mleczne biją rekordy
Amerykańskie mleczarstwo od lat opiera się nie tylko na produkcji, lecz także na silnym przetwórstwie. Większość surowca trafia do mleczarni, gdzie przerabia się go na sery, masło, mleko w proszku czy koncentraty białkowe. Sama logistyka ogranicza możliwości transportu mleka płynnego, dlatego wyjątkowe znaczenie ma lokalizacja w pobliżu największych obszarów hodowlanych. Ostatnie lata przyniosły w tym obszarze prawdziwą falę inwestycji. Szacuje się, że do końca 2025 roku uruchomione zostaną nowe moce przerobowe, których wartość przekroczyła już 8 miliardów dolarów. Do największych przedsięwzięć należy między innymi budowa zakładu Fairlife w stanie Nowy Jork za około 650 milionów dolarów oraz inwestycja sieci handlowej Walmart w Teksasie, gdzie powstaje zakład mleczarski wart 350 milionów dolarów. Dzięki tym działaniom Stany Zjednoczone zyskują możliwość coraz większej produkcji wyrobów o dużej wartości dodanej, takich jak sery, produkty funkcjonalne czy koncentraty białek serwatkowych, które dają znacznie wyższe marże niż mleko w swojej podstawowej postaci.
Mleczni giganci rządzą rynkiem
Rynek amerykański zdominowany jest przez duże spółdzielnie i koncerny o zasięgu krajowym i międzynarodowym. Największą rolę odgrywa Dairy Farmers of America. Spółdzielnia mleczarska skupiająca tysiące rolników, która należy do czołówki światowych producentów wyrobów mleczarskich. Ważną pozycję zajmuje również Darigold, działająca na północnym zachodzie USA, która łączy role organizacji rolniczej i dużego podmiotu przetwórczego. Obok nich obecne są także globalne marki jak Lactalis, Nestlé, Danone, Arla czy kanadyjski Saputo, które poprzez przejęcia i inwestycje zdobyły istotne udziały na amerykańskim rynku.
Amerykanie odwracają się od mleka. To ser i masło są na topie
W kwestii konsumpcji krajowej obraz jest mniej jednoznaczny. Spożycie mleka płynnego w Stanach Zjednoczonych systematycznie spada już od kilkudziesięciu lat, a Amerykanie coraz częściej sięgają po napoje roślinne lub inne alternatywy. Jednocześnie jednak rośnie konsumpcja przetworzonych wyrobów mlecznych. Ser, masło, jogurty czy wysokobiałkowe przekąski zyskują coraz większy udział w diecie. Szczególnie dynamicznie wzrasta spożycie sera. Amerykanie jedzą go średnio 42 funty na osobę, czyli około 19 kilogramów.
Eksport mleka z USA bije rekordy. Chiny i Meksyk kluczowymi rynkami
Coraz większe znaczenie ma nie tylko rynek wewnętrzny, ale również eksport. W 2024 roku wartość amerykańskiego eksportu produktów mlecznych sięgnęła 8,2 miliarda dolarów, podczas gdy import wynosił około 5,4 miliarda. Tylko do kwietnia 2025 roku wartość eksportu przekroczyła już 3 miliardy dolarów, co pokazuje, że sektor ma szansę na kolejny rekord. Główne kierunki zbytu to Meksyk, Kanada i Chiny, ale coraz ważniejsze stają się także Japonia, Korea Południowa i rynki Ameryki Łacińskiej. USA eksportują głównie sery, masło i tłuszcze mleczne, koncentraty białek i mleko w proszku. Eksport mleka płynnego jest marginalny, gdyż koszty transportu i ograniczenia logistyczne czynią go nieopłacalnym.
Szczególnie ciekawy w odniesieniu do eksportu jest wątek chiński. Władze w Pekinie deklarowały w 2024 roku otwartość na współpracę z amerykańskimi firmami mleczarskimi, co stwarzało wrażenie dużego potencjału. Jednak relacje handlowe Stanów Zjednoczonych i Chin pozostają napięte. Cła, kontrole i okresowe ograniczenia importowe sprawiają, że amerykańscy eksporterzy wciąż napotykają bariery.
USA rozwija produkcję mleka, a Europa tonie w przepisach
Porównując amerykański sektor z europejskim, różnice są wyraźne. W Unii Europejskiej produkcja mleka jest większa osiągając poziom 160 mld kg, z czego 149 trafia do zakładów przetwórczych. Polska w tej puli pełni rolę trzeciego co do ilości producenta w Unii Europejskiej. Unijna produkcja, zarówno ze strony gospodarstw, jak i przetwórców ma jednak swoje problemy, które ostatnio nieustannie się pogłębiają. Wdrażanie polityki klimatycznej oznacza coraz ostrzejsze restrykcje środowiskowe i limity emisji, które ograniczają możliwości dalszego wzrostu produkcji, co regularnie jest w praktyce, jak i w przypadku publikowanych prognoz. Dla wielu gospodarstw oznacza to konieczność dostosowań technologicznych, inwestycji w zrównoważone praktyki i niepewność co do przyszłości.
Stany Zjednoczone, choć również poddane różnorakim rodzajom presji, mają w tej dziedzinie znacznie większą elastyczność i możliwość zwiększania skali produkcji. Wynika z tego, że amerykański sektor mleczarski ma przed sobą być może umiarkowane, ale realne perspektywy wzrostu. Stabilna baza surowcowa, ogromne inwestycje w nowe zakłady i rosnące zapotrzebowanie na białko mleczne na świecie czynią z USA gracza, który w najbliższych latach może znacząco zwiększyć swój udział w światowym handlu. Jeśli udałoby się jednocześnie rozwiązać napięcia handlowe z Chinami i utrzymać konkurencyjność wobec Europy oraz Oceanii, Stany Zjednoczone mogą nie tylko pozostawać nadal jednym z filarów światowej produkcji mleka, ale również ugruntować swoją pozycję jako jeden z najważniejszych eksporterów produktów mleczarskich na świecie.
Amerykanie wygrywają z Europą kosztami i stabilnością
Główną przewagą amerykańskich zakładów mleczarskich nad unijnymi jest kwestia kosztów. Zjawisko to ma znaczenie zarówno w przetwórstwie, jak i gospodarstwach, które mogą swobodniej zwiększać produkcję. Wyjątkowo ważny jest też czynnik związany z otoczeniem regulacyjnym, które pomimo ciągle przekazywanych rewelacji na temat amerykańskiej administracji, z punktu widzenia producenta rolnego jest stabilne. Tego z kolei w ostatnich latach unijne mleczarstwo nie może się doczekać.
Artur Puławski
