Paweł Kuroczycki komentuje najnowsze informacje dotyczące rolnictwa.Fot. Arch. Red.
StoryEditorkomentarz naczelnego

Bruksela tnie dopłaty w żniwa. W zamian rolnik dostanie na elektryka

02.08.2025., 18:00h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Bruksela planuje drastyczne cięcia w budżecie Wspólnej Polityki Rolnej, obniżając wydatki o 90 mld euro w kolejnej siedmioletniej perspektywie, jednocześnie zwiększając cały budżet UE. Propozycje te, ogłaszane strategicznie w środku lata, nakładają na rolników nowe obciążenia klimatyczne i dobrostanowe, jednocześnie otwierając granice na masowy import żywności.

Cięcia w WPR

Kiedy najlepiej przedstawić projekt drastycznego ograniczenia budżetu Wspólnej Polityki Rolnej? Oczywiście w żniwa, kiedy rolnicy zajęci są zbiorami. Zboże pomłócili już Grecy, Sycylijczycy i Hiszpanie, ale oni nie stanowią o sile europejskiego rolnictwa. Termin w środku lipca jest więc bezpieczny, nie da się w okresie wzmożonych prac polowych sparaliżować Europy protestami jak na początku 2024 r.

image
Prosto z gospodarstwa

Rolnik z Podlasia wygrał folię do kiszonki za 20 tysięcy zł. Pomogły dzieci [WIDEO]

Plan opracowany w Brukseli jest szatański. Z jednej strony bowiem nakłada się na barki rolników nowe obciążenia związane z klimatem i dobrostanem zwierząt, a z drugiej, obcina wydatki na rolnictwo. Do tego wszystkiego trzeba dodać otwieranie granic na import żywności. Skumulowany efekt może być, zwłaszcza dla gospodarstw z Europy Zachodniej, zabójczy. W polskim rolniczym krajobrazie dominują bowiem typowe gospodarstwa rodzinne. Pracują w nich całe rodziny, obszarowo nie są zbyt duże, nikt nie liczy kosztów pracy dziadków, rodziców i dorastających lub dorosłych dzieci. Oczywiście sytuacja wygląda inaczej, gdy tych rąk do pracy brakuje. Na Zachodzie gospodarstwa to przedsiębiorstwa, o których przetrwaniu decyduje rachunek ekonomiczny, a nie przywiązanie do ojcowizny. Jeśli produkcja przynosi straty, to trzeba z niej zrezygnować i szukać innego zajęcia.

Bruksela już dawno straciła serce do rolnictwa. Na płatności bezpośrednie w ciągu siedmiu lat wydaje ponad 390 mld z budżetu wynoszącego 1,2 bln euro. W kolejnej 7-latce chce wydać o 90 mld euro mniej, choć cały budżet wzrosnąć ma do 2 bln euro. Nadwyżka pójdzie na sfinansowanie zielonego szaleństwa.

Nikt tam nie wchodzi w szczegóły, że w ciągu tych siedmiu lat siedem razy są żniwa, siedem albo i siedemdziesiąt siedem razy mogą przydarzyć się jakieś klęski, że na poszczególnych rynkach (mleka, wieprzowiny, zbóż) mogą być w tym czasie dwa albo i trzy poważne kryzysy, że po Europie grasują choroby zwierząt, wreszcie, że ziarno zbiera się raz w roku. Nie produkuje się go w maszynach, które można dokupić i zwiększyć produkcję. Zapomnieli też, że obecny system dopłat został pomyślany jako rekompensaty za niskie ceny skupu płodów rolnych. Dzięki temu ceny nie rosną a inflacja, a co za tym idzie, także stopy procentowe, są niskie i cała gospodarka może się szybciej rozwijać.

Komisja Europejska chce utworzyć fundusz na rzecz zrównoważonego dobrobytu i bezpieczeństwa

Do jednego worka wrzuci pieniądze na rozwój regionalny, handel emisjami, wydatki na obronność i rolnictwo. Czeka nas więc redukcja dopłat. Ci, którzy otrzymują od 20 do 50 tys. euro dopłat rocznie, stracą 25% i dalej konsekwentnie, co 25 tys. euro, redukcja o kolejne 25%, aż do zera dla gospodarstw otrzymujących 100 tys. euro. Przykładowo, w Niemczech jedno gospodarstwo otrzymuje w dopłatach średnio ok. 25 tys. euro rocznie (6,3 mld euro na 255 tys. wniosków). W Polsce to 20 tys. złotych (19,3 mld zł na 956 tys. wniosków), więc większości gospodarstw ta redukcja specjalnie nie zagraża. Ale stracą najwięksi, którzy stanowią o produkcji zbóż, rzepaku i kukurydzy w Polsce. Czy będą w stanie skutecznie konkurować z niemieckimi i francuskimi farmami, w które inwestowano od trzech pokoleń, a ich znacznie bogatsze państwa w razie potrzeby wesprą je 2–3-procentowymi kredytami, dla nas nieosiągalnymi?

image
Aktywny rolnik

Dopłaty 2026 na nowych zasadach. Krajewski: tylko aktywny rolnik dostanie pieniądze [WIDEO]

Niestety, 80 lat bez wojny i głodu w Europie utwierdziło decydentów w przekonaniu, że Unia się wyżywi. Jeśli nie własną żywnością, to przywiezioną z Ameryki Południowej, Ukrainy, Rosji, Nowej Zelandii czy Australii. Kryzys związany z wojną w Ukrainie okazał się zbyt krótki, aby nauczyć Brukselczyków rozumu. Na dodatek, wojny handlowe Donalda Trumpa przyspieszają proces otwierania europejskiego rynku na importowaną żywność, bo Unia siłując się z Waszyngtonem znajduje sojuszników zawierając umowy o wolnym handlu.

Zapaść europejskiego rolnictwa

Jeśli spojrzeć na całość europejskiego rolnictwa i politykę rolną, to propozycje idą w bardzo złym kierunku. Mniej pieniędzy na rolnictwo to mniejsza sprzedaż środków produkcji. A po zapowiedzianej likwidacji drugiego filaru WPR, dodatkowo spadnie sprzedaż maszyn, ciągników, części zamiennych. Takie podejście wzmocni trend zmiany nowoczesnej i wydajnej gospodarki żywnościowej w techniczny skansen. Symbolem proponowanej reformy WPR będą zielone (w różnych odcieniach), czerwone i niebieskie ciągniki pracujące w naszych gospodarstwach przez 30–40 lat i dłużej, bo rolników nie będzie stać na wymianę zużytego sprzętu na nowy. Będą mogli za to kupić sobie dotowane samochody elektryczne. Tylko, że elektrykiem gnoju nie wywieziesz.

Paweł Kuroczycki

fot. red TPR

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 21:50