Co wypłatą odszkodowań dla rolników z Żuław?Śliwiński, Murawiec/Canva
StoryEditorOdszkodowania dla rolników

„Nie da się skosić ani orać”. Rolnicy martwią się o rekompensaty

23.10.2025., 15:30h

Rolnicy na Żuławach toczą nierówną walkę z czasem. Uprawa pól i zasiewy zbóż ozimych stanowią prawdziwe wyzwanie, a na polach wciąż stoi nieskoszona na kiszonkę kukurydza. Dodatkowe napięcie wzbudzają wyniki zdjęć radarowych, na których podstawie zostanie wypłacone wsparcie de minimis. – Są działki, a nawet całe obręby, do których nie przyznano pomocy na podstawie wykonanych zdjęć radarowych – mówi Damian Murawiec z OOPR.

Zalane pola kontra rolnicy z Żuław

Od czasu, kiedy na Żuławach wystąpiły deszcze nawalne, doprowadzając do uszkodzenia lub zniszczenia wielu upraw rolniczych, minęły już niemal trzy miesiące. Jak się jednak okazuje, pogoda wciąż nie sprzyja, a stan upraw jest fatalny. Rolnicy próbują nadrabiać zaległości w zasiewach i zbiorach, jednak nie jest to łatwe.

– Na polach wciąż jest mokro i w wielu miejscach stoi woda. Nie można wykonać orki zimowej, ponieważ jest tak grząsko, że nasz traktor, który ma 250 KM, nie jest w stanie uciągnąć czteroskibowego pługu – mówi nam Damian Murawiec, rolnik z Żuław i członek Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.

Trudne zasiewy, atak ślimaków i opóźniony zbiór kukurydzy

Jak opowiada Murawiec, zasiewy rzepaku odbyły się w bardzo niekorzystnych warunkach. Cały czas padał deszcz, przez co plantacje są teraz zróżnicowane i nie wyglądają dobrze. Rolnikom gdzieniegdzie udało się posiać pszenicę, ale pojawił się problem ze ślimakami zjadającymi wschodzące rośliny. Co z kukurydzą?

– Sezon do łatwych nie należy. Kukurydza jak stała, tak stoi. Niektórzy zaczęli kosić, ale pola są tak mokre, że wyszła z tego jedna wielka ciąganina kombajnów. Nie mówiąc o tym, że rolnicy nie pościnali jeszcze nawet kukurydzy na kiszonkę z uwagi na to, że nie ma warunków do wjazdu sieczkarnią na pole – tłumaczy rolnik.

Pomoc dla rolników, którzy ponieśli najmniejsze straty

Rolnicy na Żuławach nie są również usatysfakcjonowani wynikami pomiarów radarowych wykonanymi przez ARiMR w celu wypłacenia szybkiej pomocy finansowej w ramach de minimis.

Przypomnijmy, że w ramach pomocy de minimis rolnicy mieli złożyć wnioski w okresie od 16 do 24 października br. i otrzymać:

  • 1 500 zł/ha w przypadku upraw na zielony nawóz, mieszanek strączkowo-zbożowych, użytków zielonych i traw;
  • 3 000 zł/ha w przypadku pozostałych upraw.

– Zdjęcia radarowe są jedną wielką pomyłką i dają tak samo błędne wyniki, jak aplikacja suszowa. Okazało się, że obraz radaru nie widział pół metra lub metra wody na powierzchni gruntu. Przez to są działki, a nawet całe obręby, do których nie przyznano pomocy na podstawie wykonanych zdjęć radarowych. Pomoc płynie do rolników, którzy ponieśli najmniejsze straty i oni w ogóle są zdziwieni, że Agencja do nich dzwoni i mówi, że coś się im należy – komentuje Murawiec.

ARiMR o wypłacie odszkodowań dla rolników z Żuław

W związku z zaistniałą sytuacją Agencja wyjaśniła, że wypłata wsparcia w ramach pomocy de minimis była rozwiązaniem „na szybko”. Po tym, jak rolnicy z Żuław zaczęli zgłaszać, że nie wszystkie komisje klęskowe wyruszyły na szacowanie, podjęto decyzję, by do oceny strat wykorzystać zdjęcia satelitarne i radarowe.

Po pierwszym szacowaniu Agencja oceniła, że zalaniu uległo 10 tys. ha i stwierdziła to na podstawie zdjęć satelitarnych. Kiedy rolnicy powiedzieli, że to niemożliwe, została przeprowadzona kolejna analiza, na podstawie zdjęć radarowych, czyli odbitego sygnału od powierzchni wody i okazało się, że powierzchnia zalanych upraw wynosi niecałe 23 tys. ha.

To wszystko działo się przed spotkaniem rolników z Żuław z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Stefanem Krajewskim w Nowym Dworze Gdańskim, które odbyło się 27 sierpnia br. Jak przyznaje ARiMR, było to rozwiązanie jednorazowe, a rolnicy zostali poinformowani, że zostanie im wypłacone na razie tylko to, co jest widoczne na zdjęciach, a w październiku ruszy kolejny nabór i resztę płatności dostaną z pomocy z publicznej.

Rolnicy: pomysł ARiMR słuszny, ale jest problem ze zdjęciami

W ocenie Murawca założenie Agencji było słuszne, ponieważ chodziło w nim o zorganizowanie szybkiego naboru, który potrwa tydzień, na podstawie uproszczonego wniosku, niemalże bez załączników. Jedyne, co należało zrobić, to udokumentować, że korzysta się z pomocy de minimis, by nastąpiła wypłata pieniędzy na konta rolników.

– Moim zdaniem, to obrazowanie radarowe jest jakimś pierwszym krokiem do odejścia od tego, żeby strat nie szacowały komisje, ale w przypadku Żuław, okazało się pomyłką. Dlaczego obraz tej sytuacji został tak zniekształcony, to nie mam pojęcia. Po tym wszystkim powstały bardzo duże podziały wśród rolników. Chodzi o to, że ci, którym zalało więcej, mają pretensje do tych, którym zalało mniej, że oni dostali pomoc, choć ponieśli mniejsze straty – tłumaczy Murawiec.

Przeczytaj również: Rolnicy z Żuław patrzą, jak toną ich pola. Minister Krajewski: będą wypłaty [WIDEO, FOTO]

Drugi nabór wniosków dla rolników z Żuław

Jak przyznaje Murawiec, rolnicy zdają sobie sprawę z tego, że od 27 października br. będą mogli wnioskować o wypłatę wsparcia z pomocy publicznej, która będzie przyznawana na podstawie protokołów z szacowania strat. Jego zdaniem, nie będzie to jednak tak wartościowa pomoc, jak ta wypłacana ze środków de minimis.

– Drugi nabór wniosków o wypłatę odszkodowań po deszczach nawalnych rusza 27 października. Ale chodzi o to, że w wielu miejscach, gdzie tej wody było bardzo mało, stawka ze zdjęć radarowych wynosi 3 tys. zł do hektara i nie ma żadnych wymogów, nawet nie trzeba mieć ubezpieczonych upraw – wyjaśnia rolnik.

Jak twierdzi, proporcje zostały odwrócone.

– Tam, gdzie szkoda była mniejsza, wypłacono po 3 tys. zł do ha, a my musimy liczyć na pomoc z drugiego naboru, z którego pieniądze będą wypłacane na podstawie protokołów. Wiadomo jednak, że tu wchodzimy w inny pułap i jak ktoś będzie miał 30% strat, to dostanie tylko 1 tys. zł i tak dalej – dodaje Murawiec.

image
Pomoc dla rolników

3000 zł do hektara. Będzie drugi nabór wniosków dla rolników z Żuław

Radar „łapał” działki położone najwyżej

Z relacji Murawca wynika, że radar doskonale rejestrował działki położone wyżej, akurat te, na których straty były najmniejsze.

– W moim gospodarstwie z 330 ha, na które złożyłem wniosek, radar złapał 16 ha i to są działki położone najwyżej, czyli te najmniej zalane przez wodę. Każdy jest zdziwiony, bo załapały się te działki, które były najmniej zalane, a działki, gdzie woda stoi do dziś, się nie złapały na radar, ARiMR ich nie widzi. Całe żniwa męczyliśmy się w wodzie, bez względu na to, czy to był rzepak, czy pszenica. I takich przypadków jest mnóstwo, moje gospodarstwo nie jest jedyne – podsumowuje rolnik.

Nie da się więc ukryć, że rolnicy z Żuław wciąż czekają na rozliczenie strat. Wielu z nich obawia się, że mimo kolejnego naboru sytuacja nie ulegnie poprawie. Tymczasem prace w polu muszą toczyć się dalej, niezależnie od problemów z odszkodowaniami.

Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. grudzień 2025 19:03