„Zaorali nas”. Rolnicy o decyzji, która może zmienić wszystkoJustyna Czupryniak-Paluszkiewicz/Canva, Fb/StanisławBarna, Fb/DamianMurawiec
StoryEditorCo z polskim rolnictwem?

„Zaorali nas”. Rolnicy o decyzji, która może zmienić wszystko

14.10.2025., 14:45h

Decyzja Rady UE wstrząsnęła rolnikami. Bruksela zgodziła się na nowe limity bezcłowego importu z Ukrainy, otwierając rynek na żywność produkowaną poza unijnymi normami. – Zaorali nas, to koniec polskiego rolnictwa” – mówią zgodnie przedstawiciele OOPR.

Nowe limity importu z Ukrainy

Rada Unii Europejskiej nie pozostawiła rolnikom złudzeń, a 13 października br. okazał się dla nich naprawdę pechowy. Nowa umowa handlowa z Ukrainą utrzymująca bezcłowy handel produktami rolnymi i zwiększająca kontyngenty importowe została podpisana. Jak informuje Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników, nie ma tu mowy o drobnej korekcie.

– To nie jest drobna korekta. To pełne otwarcie rynku unijnego na żywność produkowaną bez unijnych norm, bez kontroli i bez odpowiedzialności – czytamy w stanowisku OOPR.

Nowe limity importu z Ukrainy przy stawce celnej wynoszącej 0 EUR, są następujące:

  • pszenica – 1,3 mln t,
  • jęczmień – 450 tys. t,
  • kukurydza – 1 mln t,
  • cukier – 100 tys. t,
  • miód – 35 tys. t,
  • etanol – 125 tys. t,
  • mięso drobiowe – 120 tys. t,
  • jaja – 18 tys. t,
  • sok jabłkowy – 30 tys. t.

– Uważam, że będzie bardzo ciężko konkurować z naszymi sąsiadami – Ukraińcami. Widzimy, co się dzieje z płodami rolnymi teraz w kraju. Mamy napływ płodów rolnych z różnych stron. Żadna gałąź produkcji się nie opłaca. Ludzie robią samozbiór, talerzują ziemniaki, paprykę, pomidory. To, co się teraz dzieje, jest nieprawdopodobne. Myślę, że to jest koniec polskiego i europejskiego rolnictwa. Tylko jakiś przewrót czy rewolucja mogłyby to naprawić. Nie widzę innych rozwiązań, dzięki którym można byłoby konkurować z tą dużo gorszą żywnością – ocenił Stanisław Barna z OOPR.

Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:

Produkcja żywności bez norm i wytycznych

Jak wskazuje OOPR, decyzja podjęta przez Radę UE jest przez nich odbierana jako bezpośredni atak na polskie i europejskie rolnictwo.

– To bezpośrednie uderzenie w naszych plantatorów, pszczelarzy, hodowców i producentów zbóż. Skutki? Spadek cen, utrata rynków zbytu, presja kosztowa, rezygnacje z produkcji. To przepis na zapaść polskiego rolnictwa, a w konsekwencji zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego kraju – alarmuje OOPR.

Zobacz też: Byliśmy potęgą w hodowli świń, dziś importujemy miliony sztuk. Co poszło nie tak?

Jednolite normy produkcji dopiero od 2028

W ocenie OOPR decyzja Rady UE jest szczególnie przerażająca w perspektywie tego, że ujednolicenie norm produkcji zostało przewidziane dopiero na koniec roku 2028, co oznacza, że do tego czasu żywność produkowana w Ukrainie, niespełniająca unijnych standardów, produkowana przy użyciu niedozwolonych pestycydów czy antybiotyków, będzie wjeżdżała na unijny i polski rynek.

– Polski rolnik musi przestrzegać każdej normy środowiskowej i sanitarnej, a ukraiński producent nie musi i jeszcze (produkowana przez niego żywność przyp. red.) wjedzie na nasz rynek bez cła – dodaje OOPR.

Podobnego zdania jest rolnik z woj. warmińsko-mazurskiego i członek OOPR Damian Murawiec: – Jest to bardzo zła informacja nie tylko dla polskich rolników, ale dla wszystkich konsumentów, bo niezdrowa żywność, zawierająca wiele substancji szkodzących naszemu zdrowiu, będzie do nas przyjeżdżać i będziemy mogli ją spotkać na sklepowych półkach. Będzie się mogło wydawać, że ta żywność jest tańsza w zakupie, ale nie dla konsumentów, tylko dla sieci handlowych, które mogą kupić ją taniej, a my tego przy kasie i tak nie odczujemy – stwierdził.

Przeczytaj również: Rolnicy mówią jedno, minister drugie. Kto ma rację w sporze o nadprodukcję?

Rząd nie reaguje na to, co dzieje się z rolnictwem

Rolnicy nie przebierają w słowach i otwarcie przyznają, że oni piszą gotowe rozwiązania, które zawierają analizy i są uzasadnione prawnie, by chronić polski rynek i zapewnić bezpieczeństwo, a politycy tylko mówią, że ich rozumieją i chcą dialogu.

– Nie wiem, dlaczego tak się robi, że handel towarami rolno-spożywczymi jest luzowany. Handel z Ukrainą został poluzowany, z Ameryką Południową podpisano Mercosur, ze Stanów Zjednoczonych już przypływają bloki masła, co pogarsza sytuację gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła mlecznego. Te decyzje bardzo mocno wpływają na to, żeby chyba zaorać polskie, a także europejskie rolnictwo – zastanawia się Murawiec.

Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:

Jak przypomina OOPR, Ukraina jest państwem, w którym niezależne kontrole wykryły przypadki produkcji rolnej na terenach skażonych radioaktywnie, skąd żywność trafiała na europejski rynek. – Trudno nawet znaleźć słowa na to, że w takiej sytuacji Bruksela i Warszawa z entuzjazmem otwierają granice i „zapraszają” tę żywność do Europy – podkreślają rolnicy.

Zdaniem OOPR, Bruksela mówi dziś o „solidarności”, ale zapomina o uczciwej konkurencji i zdrowiu konsumentów. Tymczasem polscy politycy, zamiast reagować, otwierają szeroko ramiona. Rolnicy ostrzegają, że środki ochronne zapisane w artykule 3 nowego rozporządzenia to fikcja – obejmują jedynie dodatkowe wolumeny kontyngentów, a nie cały import. Brakuje jasno określonych progów, procedur i odpowiedzialności.

– To oznacza, że nawet jeśli rynek zostanie zalany, nikt nie zareaguje na czas – mówi OOPR. – To już nie jest kwestia opinii czy politycznych sympatii, ale przetrwania polskiego rolnictwa i ochrony zdrowia Europejczyków.

Rolnicy dodają, że od lat apelują o równe zasady, ale w Brukseli i Warszawie wciąż królują deklaracje zamiast decyzji. – Jeśli nic się nie zmieni, polskie gospodarstwa mogą tego nie przetrwać, a bezpieczeństwo żywnościowe Europy stanie pod znakiem zapytania – ostrzega OOPR.

Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. OOPR, FB/Stanisław Barna, FB/Damian Murawiec

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 23:55