W tym państwie miastowy musi dostosować się do rolnika. W Polsce też tak będzie?Justyna Czupryniak-paluszkiewicz/canva
StoryEditorWiadomości

W tym państwie miastowy musi dostosować się do rolnika. W Polsce też tak będzie?

05.06.2025., 14:30h

Polscy rolnicy od lat czekają na uregulowanie prawa w taki sposób, by to nowi mieszkańcy wsi musieli się dostosować do nich, a nie na odwrót. Jak się okazuje, w UE jest już państwo, które takowy zapis wprowadziło. Czy polski rolnik również tego doczeka?

Donosy na rolników i kary za zapachy z chlewni

W stereotypach rolnik pracuje u siebie, na swoim i w taki sposób, jaki uważa za najlepszy. W praktyce nie dosyć, że jest obciążony licznymi wymogami i przepisami nakładanymi m.in. przez Komisję Europejską, to jeszcze musi zważać na to, w jakiej porze pracuje, czy z jego gospodarstwa, aby na pewno nie wydobywają się uciążliwe zapachy, no i oczywiście, czy maszyny rolnicze, których musi używać na co dzień w gospodarstwie, przypadkiem nie pracują za głośno.

Na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i portalu tygodnik-rolniczy.pl niejednokrotnie informowaliśmy o absurdach, z którymi mierzą się polscy rolnicy przez nowo przybyłych sąsiadów z miasta, którzy myśleli, że na wsi nadal orze się ziemię pługiem zaprzęgniętym do konia, świnia i krowa mogą mieszkać w jednej oborze, a w niedzielę rolnicy odpoczywają i nawet im przez myśl nie przejdzie, żeby odpalić ciągnik czy kombajn.

Absurdalna sprawa Szymona Kluki z woj. łódzkiego, który został skazany przez sąd za zapachy wydobywające się z jego chlewni na karę grzywny o wartości ponad 100 tys. zł, jest prawdopodobnie znana większości rolników. Równie głośno było o Krzysztofie Pędraku, na którego sąsiad nasłał kontrolę, bo jego ciągnik pracował zbyt głośno, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.

Zapachy i dźwięki charakterystyczne dla wsi dziedzictwem sensorycznym

Temat uregulowania prawa w zakresie pracy rolników, a konkretnie wiążących się z nią dźwięków i zapachów, był podejmowany niejednokrotnie zarówno przez rolników, jak i polityków.

Jednym z pomysłów Krajowej Rady Izb Rolniczych skierowanym do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Czesława Siekierskiego w grudniu 2024 r. była „Deklaracja świadomego wyboru życia na wsi”. Jak wskazywali wówczas rolnicy, do podpisania ww. dokumentu powinni być zobowiązani nabywcy nieruchomości na terenach wiejskich, którzy dotychczas nie byli mieszkańcami wsi i nie zajmowali się rolnictwem, o czym pisaliśmy TUTAJ.

W styczniu br. o spokojną pracę rolników na wsi upomnieli się również posłowie Konfederacji, którzy przygotowali i skierowali do sejmu projekt ustawy uznający charakterystyczne zapachy i dźwięki będące wynikiem prowadzonej działalności rolniczej za element dziedzictwa sensorycznego wsi i stwierdzili, że należy je poddać ochronie prawnej, o czym przeczytacie TUTAJ.

Niestety, czas mija i nic się nie zmienia. Rolnicy niedługo znów wyruszą w pola kombajnami, ale zanim to zrobią pewnie, jak co roku, będą zmuszeni do wystosowania apelu do miastowych, którzy osiedlili się w pobliżu ich gospodarstw, by nie dzwonili na policję i nie utrudniali im zbioru dorocznych plonów zgłoszeniami dotyczącymi m.in. zakłócania ciszy nocnej pracą kombajnu po godz. 22.00. A przecież w UE jest państwo, które zobowiązało miastowych, by dostosowali się do rolników.

Rumuńska ustawa o ochronie gospodarstw rolnych

Wraz z końcem maja br. były komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski za pośrednictwem wpisu na platformie „X” poinformował, że „w Rumunii obowiązuje ustawa o ochronie gospodarstw rolnych, według której budownictwo mieszkalne w pobliżu gospodarstw rolnych wymaga specjalnego zezwolenia”. Dzięki niej to miastowy musi się dostosować do rolnika, a nie na odwrót. Zdaniem Wojciechowskiego, w Polsce też tak powinno być, ale są na to marne szanse.

Organizacje ekologiczne mogą blokować inwestycje rolne

W „Pakiecie 21 postulatów dla wolności rolnictwa” powstałym w celu zwrócenia uwagi na problemy, z jakimi na co dzień muszą się mierzyć rolnicy, w punkcie 15. autorzy przedstawiają problem możliwości blokowania inwestycji przez organizacje ekologiczne i domagają się ograniczenia tego przepisu.

Jak wynika z opisu, chodzi o to, że polskie prawo zezwala organizacjom ekologicznym na zablokowanie inwestycji rolnej polegającej m.in. na budowie chlewni, silosu czy ubojni tylko i wyłącznie na podstawie tego, że w statucie jako cel ogólny mają one wskazaną „ochronę przyrody”. Dzięki tej luce, rolnicy latami mają problem z dokończeniem rozpoczętych budowli, mimo że w większości organizacje, które blokują ich pracę, nie mają wiele wspólnego z wsią i rolnictwem, a ich postępowanie jest powodowane wiarą w ideologię.

Co proponują rolnicy, by rozwiązać problem blokowania inwestycji rolnych?

Zdaniem twórców 21 postulatów, w których spisaniu uczestniczyli również rolnicy, w celu ukrócenia zaistniałego procederu należałoby wprowadzić kryteria „interesu prawnego” i lokalności poprzez np. udowodnienie, że dana organizacja działa na wskazanym terenie od minimum 12 miesięcy. Dzięki temu miałoby dojść do ograniczeń nadużycia oraz odblokowania wstrzymanych, legalnych inwestycji rolnych. Jak czytamy w postulatach: „Zielony Ład nie może być wymówką do paraliżowania produkcji żywności w imię politycznego aktywizmu”.

O szczegółach dot. „Pakietu 21 postulatów dla wolności rolnictwa” przeczytasz w artykule poniżej:

image
Deregulacja w rolnictwie

21 propozycji, jak ułatwić rolnikom życie. "To wyeliminuje bariery w rolnictwie"

Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. „Pakiet 21 postulatów dla wolności rolnictwa”, x.com

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
16. czerwiec 2025 10:09