StoryEditorInterwencja

Tartak niezgody

12.07.2017., 17:07h
Dużo emocji, wzajemne pretensje i niekończący się konflikt – to skutek powstałego w okolicy tartaku. Mieszkańcy skarżą się na zanieczyszczenie i hałas, właściciele tartaku zapewniają, że w żaden sposób nie szkodzą ani ludziom, ani środowisku.

Uciążliwa produkcja


Paweł Iwanowski kupił działkę wraz z budynkami po byłej Gminnej Spółdzielni w Nurze w grudniu 2010 r. Przez rok trwały remonty i dobudowywanie wiat do magazynów. Na przełomie 2011/2012 r. firma „Westal” rozpoczęła działalność. Nie była uciążliwa, bo polegała na sprzedaży nawozów, pasz i innych środków do produkcji rolnej. W 2013 r. powstał tartak zajmujący się produkcją palet, a to nie jest obojętne dla otoczenia.

Dokucza nam hałas maszyn pracujących nawet po 22.00, pył, trociny, które pokrywają samochody, sprzęt na podwórzu, a przede wszystkim łąki – mówi Krystyna Stokowska, prowadząca z mężem Stanisławem gospodarstwo położone w sąsiedztwie tartaku. – Właściciel tu nie mieszka, więc jemu to nie przeszkadza.

Ich gospodarstwo specjalizuje się w produkcji mleka, mają 30 krów, jałówki nie są wypasane, bo trawa jest zbyt zanieczyszczona.

Jak mamy spełniać normy jakościowe, skoro wszędzie dostaje się pył tartaczny? – pyta pani Krystyna. – Mieszkają tu ludzie starsi, chorzy i dzieci a nie można normalnie oddychać.

Hałas i zapylenie są nie do zniesienia – dodaje Krystyna Waśniewska. – Jak można tak lekceważyć ludzi, którzy mieszkają tu od lat. Kiedyś było świeże powietrze, teraz nie da się tu żyć.

Pracowaliśmy z żoną na tzw. etatach. Postanowiliśmy zmienić swoje życie i kupiliśmy obiekty i teren po byłym SKR – mówi Paweł Iwanowski. – Włożyliśmy w to dużo pracy, czasu i pieniędzy, nie braliśmy żadnych dotacji. Chcieliśmy normalne pracować. Na przełomie 2014/2015 r. nastąpiła awaria wyciągu trocin i zapylenie było większe, ale to się zdarzyło raz.

W grudniu 2014 r. Stokowscy wnoszą do wójta gminy Nur podanie w sprawie zanieczyszczeń wytwarzanych przez tartak, szkodliwych dla ludzi, zwierząt i użytków zielonych. Proszą w nim o cofnięcie pozwolenia na prowadzenie tartaku. Dołączają zdjęcia i zapraszają na oględziny. Dodają, że dwukrotnie zwracali się do właściciela firmy „Westal” z prośbą o ograniczenie uciążliwości. Wycofują jednak swoją skargę, gdyż Paweł Iwanowski zobowiązał się, że do końca grudnia 2014 r. zabezpieczy maszyny przed wydostawaniem się pyłu i trocin na sąsiednie działki.


Bliskość tartaku przeszkadza okolicznym mieszkańcom

Dwie racje

Na początku 2016 r. sąsiedzi tartaku ponownie zwracają się do Jacka Murawskiego, wójta gminy Nur, o zbadanie poziomu zapylenia związanego z działalnoścą firmy „Kormac” (dawniej „Westal”). Podkreślają, że tak uciążliwa firma nie powinna działać na obszarze Natura 2000, gdzie znajdują się gospodarstwa agroturystyczne i działki letniskowe. Wójt przekazuje ich pismo do ostrołęckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Pod kolejnym pismem z protestem przeciwko tartakowi podpisało się już 27 mieszkańców Nura.

W połowie sierpnia ub. roku Paweł Iwanowski zgłosił zamiar zwiększenia produkcji dzięki zakupowi bardziej wydajnych maszyn do obróbki drewna – mówi wójt Jacek Murawski. – Nałożyłem na niego w związku z tym obowiązek przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko w zakresie emisji zanieczyszczeń do powietrza, hałasu i odpadów i sporządzenia raportu.

Mieliśmy wiele kontroli z ochrony środowiska i sanepidu. Nie było żadnych zastrzeżeń co do hałasu i zapylenia. Jedyne wątpliwości dotyczyły remontów i prac budowlanych na terenie tartaku. Sprawa jest w toku – opowiada Olga Iwanowska, żona Pawła.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Ostrowi Mazowieckiej, wszczyna postępowanie w sprawie drewnianej wiaty o powierzchni 219 mkw. wraz z linią technologiczną do obróbki drewna oraz budynku magazynowego do składowania palet drewnianych, budowanych bez wymaganego pozwolenia na budowę.

Pod koniec września ub.r. MWIOŚ informuje Krystynę i Stanisława Stokowskich, że po przeprowadzonej w sierpniu kontroli na terenie firmy „Kormac”, nie stwierdzono zanieczyszczenia przyległych terenów trocinami, nie wykazano również przekroczenia standardów emisyjnych hałasu. Podpisany pod pismem kierownik Działu Monitoringu Środowiska Paweł Głowacki stwierdza, że zdjęcia obrazujące zanieczyszczenie trocinami pól w sąsiedztwie tartaku były wykonane w czasie awarii instalacji do odciągu trocin, czyli był to incydentalny przypadek.

Kontrole odbywały się w czasie, kiedy maszyny były wyłączone, a ludzie nie pracowali – wyjaśnia Krystyna Stokowska. – Na tej podstawie kontrolerzy stwierdzili, że to było jednorazowe zanieczyszczenie w 2014 r. Udostępniliśmy więc zdjęcia z innych okresów, także z tego roku, na których widać, że nie było to odosobnione zdarzenie.

W listopadzie 2016 r. PINB w Ostrowi Mazowieckiej postanawia wstrzymać prowadzenie robót budowlanych na terenie firmy „Kormac”. Nakłada na jej właścicieli obowiązek dostarczenia odpowiednich dokumentów świadczących o zgodności z obowiązującym prawem.

Kolejne skargi

W lutym br. Krystyna i Stanisław Stokowscy po raz kolejny zwracają się do WIOŚ w Ostrołęce z prośbą o interwencję w sprawie poziomu zapylenia z tartaku i poziomu hałasu.

Napisałam, że my tu żyjemy, tym oddychamy, hałas jest nie do zniesienia, a zwierzęta, z produkcji których żyjemy, nie mają warunków do odżywiana się zdrową paszą– mówi Krystyna Srokowska. – Nasza działka jest cały czas zasypywana przez pył i trociny tartaczne.

MWIOŚ informuje, że kontrole nie potwierdziły zanieczyszczenia przyległych do terenu firmy „Kormac” trocinami lub pyłem drzewnym. Zaobserwowano ich śladowe ilości.

Pod koniec marca br. Krystyna i Stanisław po raz kolejny zwracają się do WIOŚ w Ostrołęce. Piszą, że w ubiegłym roku wysoko cielna krowa padła po zjedzeniu trawy z zanieczyszczonej pyłem tartacznym działki.

Problem zapylenia działki rolnej najbliższych sąsiadów bez wątpienia istnieje – przyznaje Jacek Murawski, wójt gminy Nur. – Właściciele tłumaczą się jednorazową awarią maszyn. Pod protestem przeciwko działalności tartaku podpisało się jednak ponad 20 osób. Narzekają na hałas, zapylenie, o działanie zakładu po 22.00. Tymczasem właściciele zabiegają o zwiększenie produkcji. Postępowanie w tej sprawie nie jest jeszcze zakończone.

Prosimy pracowników wszystkich instytucji, do których się zwracamy, by słuchali ludzi, nie lekceważyli ich – mówi Krystyna Stokowska. – Czy ktoś z nich chciałby mieszkać w sąsiedztwie takiej firmy?

Kupiliśmy tę działkę z obiektami, ponieważ jest to działka przemysłowa i pozwalająca na prowadzenie takiej jak nasza działalności – stwierdza Olga Iwanowska. – Zatrudniamy 20 osób, płacimy podatki. Gdybyśmy zwiększyli produkcję, pracowników byłoby więcej. Jednak na razie wójt zawiesił postępowanie. To naprawdę mały zakład, nie jesteśmy trucicielami.

Joanna Zwolińska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 12:26