StoryEditorWiadomości rolnicze

Wieś nie chce krematorium

14.06.2016., 14:06h
Czy spopielarnia zwłok zagraża mieszkańcom i środowisku? Protestujący mieszkańcy Czerniejowa są o tym przekonani. Inwestorzy uspokajają, że nikomu nic nie grozi, i dodają, że inwestycja zostanie zakończona i oddana do użytku bez względu na protesty.

Niech pan popatrzy, jakie tutaj jest zagęszczenie domów! – Leszek Niedźwiadek z Czerniejowa wskazuje na budynki mieszkalne sąsiadujące z powstającą spopielarnią. Budowlańcy pracują na terenie należącym do Domu Pogrzebowego Hades. Spopielarnia buduje się przy drodze przecinającej Czerniejów na pół. Po sąsiedzku jest cmentarz, domy mieszkalne i pola.
Mieszkańcy nie chcą dopuścić do zanieczyszczenia środowiska. Pan Leszek wskazuje na jeden z wielu wiszących na okolicznych płotach banerów. Napis na nim głosi: „Urzędnicy, my tu mieszkamy, cofnijcie decyzję”.

Bojowe nastroje

Kilkadziesiąt metrów dalej stoi dom, w którym mieszka Kazimierz Wajrak, były sołtys Czerniejowa, kierowca i rolnik. Osiem lat temu sprzedał działkę po drugiej stronie drogi firmie pogrzebowej Hades.
– Kupili ode mnie i od sąsiadów w sumie trzy działki po 16 arów po drugiej stronie drogi – mówi mieszkaniec Czerniejowa. – Jak wiatr zawieje w tę stronę, to dym z krematorium będzie leciał w moje okna. Gdy sprzedawałem działkę, nie było mowy o żadnym krematorium.
Kazimierz Wajrak twierdzi, że jego sąsiad, będący stroną postępowania administracyjnego, zgodził się na inwestycję, bo został wprowadzony w błąd.
– Powiedzieli mu, że tu będą budowane garaże na karawany. Gdy się zorientował, jak jest naprawdę, pojechał do starostwa. Tłumaczył, że na spopielarnię by się w życiu nie zgodził, ale usłyszał, że już jest za późno – tłumaczy.
Były sołtys uważa, że właścicielka firmy Hades powinna budować spopielarnię tam, gdzie mieszka, a nie w Czerniejowie.
– Dlaczego mamy cierpieć? Moja rodzina mieszka w tym miejscu z dziada pradziada. Oni są ze Świdnika Dużego, niech tam postawią krematorium, obok swojego domu.
Nastroje mieszkańców są bojowe. Kilkanaście dni temu zablokowali drogę wojewódzką. Podpisy przeciw inwestycji zbierali nawet w wojewódzkim Lublinie.
– Będziemy się bronić przed tym rękami i nogami. Jak będzie trzeba, ustalimy dyżury, będziemy stać przy drodze dzień i noc i nie przepuścimy karawanów z ciałami – mówi Kazimierz Wajrak, który nie jest zadowolony z miejscowych urzędników. – W urzędzie o planach budowy wiedzieli przecież od dawna. Wcześniej niż my. Wójt powinna była zrobić zebranie wiejskie i zapytać, czy wieś się na takie coś godzi. Jeśli się okaże, że jest za inwestycją, bierzemy taczki i idziemy do gminy.

To nie jest w porządku!

Ireneusz Marek mieszka niecałe 100 m od powstającej spopielarni.
– O tym, że za oknami powstaje nam krematorium, dowiedzieliśmy się pod koniec kwietnia od pracowników budowy – mówi.
Wiadomość błyskawicznie się rozeszła, zaczęto zbierać informacje. Okazało się, że pozwolenie na budowę Starostwo Powiatowe w Lublinie wydało w sierpniu ub.r. Mieszkańcy są zbulwersowani, że spopielarnia powstaje we wsi, w sąsiedztwie domów, a nie gdzieś na odludziu.
– Nikt nam nie daje gwarancji, że piec, który zostanie tam zainstalowany, będzie wysokiej klasy i że nie dojdzie do żadnej awarii. Nie mamy żadnych opracowań naukowych, które by stwierdzały, że dym jest bezpieczny dla ludzi i środowiska – mówi sąsiad domu pogrzebowego.
Mieszkańcy zarzucają władzom samorządowym beztroskę:
– Nikt z nami nie rozmawiał, nikt nie konsultował. To nie fair. Wiemy, że nie ma takiego wymogu, ale w tak kontrowersyjnej sprawie – wypadałoby. Pracownicy samorządowi ślubują przecież działać na rzecz społeczności lokalnej i bronić jej interesów. A tymczasem człowiek spoza naszej społeczności przy biernej postawie władz buduje u nas spopielarnię.
Pan Ireneusz ma też pretensje do firmy Hades:
– Chcieli z nami rozmawiać dopiero, gdy sprawa wyszła na jaw. To chyba trochę za późno. Po pół roku ukrywania prawdy nie są dla nas ludźmi wiarygodnymi.
Mieszkańcy Czerniejowa zebrali prawie 1800 podpisów pod protestem. Dołączyli je do wniosku do wojewody lubelskiego, w którym domagają się wstrzymania budowy i anulowania zgody na nią.
– Chcemy zainteresować sprawą posłów i senatorów. Można znaleźć lokalizację, która nie będzie budziła kontrowersji i nie będzie przeszkadzała mieszkańcom i rolnikom. Chodzi nam także o to, żeby taka sytuacja nie powtórzyła się gdzie indziej – mówi pan Ireneusz.
Protestujący mieszkańcy przekonują, że w Stalowej Woli, gdzie znajduje się spopielarnia zwłok, słodkawy zapach jest odczuwalny nawet w promieniu dwóch kilometrów. Mówią, że tak samo będzie w Czerniejowie.
– A trzeba jeszcze wziąć pod uwagę aspekt psychologiczny. Wielu mieszkańców tej wsi pamięta przecież dymiące w czasie II wojny światowej kominy. Nie wiem, czy w linii prostej jest 10 km do byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku – przekonuje Ireneusz Marek.

Nie ma problemu


Urząd gminy znajduje się w sąsiedniej wsi. Zastępca wójta zapewnia, że gmina nie miała nic do powiedzenia w tej sprawie.
– Pozwolenie wydało Starostwo Powiatowe w Lublinie. W przypadku spopielarni gmina nie wydaje decyzji środowiskowej – mówi Marcin Pastuszak, zastępca wójta gminy Jabłonna. – Inwestor wystąpił o wypis z planu zagospodarowania, ale nie informował, do czego dokument jest mu potrzebny.
Zastępca wójta mówi, że władze gminy dowiedziały się o inwestycji w tym samym czasie co pozostali mieszkańcy.
– Jako kierownicy jednostki nie czytamy wszystkich trafiających do urzędu decyzji z informacją o pozwoleniu na budowę. Kierujemy je do odpowiedniego pracownika.
Z kolei starosta lubelski Paweł Pikula tłumaczy, że skoro nie było zastrzeżeń do wniosku o pozwolenie na budowę, jego urząd nie mógł nie wydać zezwolenia i dodaje, że na tej decyzji jego rola się zakończyła.
Starosta ma też odpowiedź na pretensje mieszkańców Czerniejowa o brak powiadomienia o budowie. Tłumaczy, że jeden z nich, będący stroną w postępowaniu, taką informację dostał. Należało się spodziewać, że zawiadomi innych – na wsi takie wieści szybko się rozchodzą. Starosta mówi również, że informacja o pozwoleniu na budowę trafiła do gminy Jabłonna. Zwraca też uwagę na zmiany w prawie.
– W 2010 roku takie spalarnie zostały wykreślone z ustawowej listy inwestycji wymagających opinii środowiskowej. Można się zastanawiać, czy to nie był błąd. W każdym razie obecnie prawo nie przewiduje konsultacji społecznych w takim przypadku – wyjaśnia starosta Pikula. Według niego ostatnią nadzieją protestujących jest urząd wojewody.
– Postępowania administracyjnego w tej sprawie nie będzie – mówi Marek Wieczerzak z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Pisma protestujących trafiły do wojewody długo po uprawomocnieniu się pozwolenia na budowę wydanego przez starostwo w Lublinie. Nie można potraktować ich jako odwołania. Mieszkańcy mogą zwrócić się do starosty o wznowienie postępowania. Ustawa w uzasadnionych przypadkach daje taką możliwość.
Firmę Hades, która świadczy usługi pogrzebowe i buduje w Czerniejowie spopielarnię zwłok, prowadzi Agnieszka Olszewska.
– Wszystko odbywa się zgodnie z prawem – zapewnia. – Jest prawomocne pozwolenie na budowę, nie ma kolizji z planem zagospodarowania przestrzennego. Protestujący ze wsi mówią, że dym zatruje ich plony i nikt ich od nich nie kupi, że pszczoły się zatrują. Te obawy są bezzasadne. Niech się nie boją. Wykorzystamy taką technologię, która w pełni gwarantuje brak zanieczyszczeń. Zainstalowane filtry będą wymieniane.

Niczego nie ukrywali?


Mąż właścicielki firmy, Adam Olszewski, wyjmuje pozwolenie na budowę. Jest w nim m.in. napisane, że inwestycja „nie spowoduje kolizji z zagospodarowaniem przestrzennym terenu i nie spowoduje pogorszenia stanu środowiska, w którym będzie się znajdować”.
– Najlepiej byłoby zabrać kilku ludzi z Czerniejowa do samochodu i zawieźć tam, gdzie spopielarnia działa. Wtedy sami by się przekonali, że to nic strasznego – tłumaczy.
Pani Agnieszka podkreśla, że podczas spotkania z mieszkańcami zorganizowanego przez gminę Jabłonna ludzie w ogóle nie chcieli dowiedzieć się, jak działa spopielarnia.
– Przywiozłem na to spotkanie technologa z Raszyna, który miał wytłumaczyć sprawy techniczne – mówi pan Adam.
– Ludzie nie dali nam nawet dojść do głosu. I w końcu nas wyprosili – dodaje pani Agnieszka.
Na pytanie, czy to prawda, że przygotowania do budowy odbywały się w tajemnicy, odpowiada:
– Nikt niczego nie ukrywał, nie chowałam budowy za płotem, każdy mógł zapytać. Przecież sąsiad, który był stroną postępowania, wiedział o spopielarni i nie wniósł żadnego sprzeciwu. Mógł innym o tym opowiedzieć. I wcale nie chodziło o garaż, bo ten był budowany trzy lata temu. Z kolei przyłącze gazu do domu pogrzebowego było budowane jeszcze zimą. Wszyscy widzieli, każdy mógł zapytać: „Po co?”. To ja miałam chodzić po chałupach i wszystkim z osobna mówić?
Państwo Olszewcy mówią, że nie ma lokalizacji, która w przypadku tego rodzaju inwestycji zadowoliłaby wszystkich. Zwracają uwagę, że protesty są specjalnością mieszańców Czerniejowa.
– Kilka lat temu dwa tygodnie protestowali przeciw budowie stacji przekaźnikowej telefonii komórkowej. Stacja powstała. W 2009 roku na placu przed kościołem dwa miesiące stały namioty w proteście przed przeniesieniem księdza do innej parafii. W końcu się do nowego księdza przekonali. Teraz słyszeliśmy, że ma być budowana Biedronka. I też się nie podoba – dodają.
Pani Agnieszka liczy, że także w przypadku jej inwestycji finał sprawy będzie szczęśliwy. A gdy ludzie zobaczą, że nic złego się nie dzieje, konflikt z sąsiadami się zakończy. Jednocześnie zapowiada, że nie ma mowy o przerwaniu budowy.
– Nie wycofam się – mówi. – Za dużo mam do stracenia. – A jak nas zablokują,  pójdę do sądu po odszkodowanie – nie wypłacą się.

Krzysztof JANISŁAWSKI

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 16:20