StoryEditorWiadomości rolnicze

Zarzecki: Gospodarstwa rodzinne będą egzystować na poziomie minimum socjalnego

22.04.2022., 08:04h
Komisja Europejska chce zrównać gospodarstwa rodzinne utrzymujące zwierzęta powyżej 150 DJP z instalacjami przemysłowymi. Według hodowców, jest to uderzenie w sektor, który jest niezbędny do zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego i dotknie średnie gospodarstwa rodzinne.

KE chce uznać średnie gospodarstwa hodowlane za instalacje przemysłowe

W środę 20 kwietnia 2022 roku w Copa-Cogeca odbyło się posiedzenie grupy roboczej „Zwierzęta Hodowlane”. Głównymi tematami rozmów unijnych rolników była kwestia dobrostanu zwierząt w transporcie oraz propozycje dot. dyrektywy o emisji przemysłowych. W myśl propozycji Komisji Europejskiej, hodowla zwierząt gospodarskich powyżej 150 DJP za instalacje przemysłową.

Według hodowców z całej Unii Europejskiej, inicjatywa KE jest absurdalna. Zwrócono uwagę, że Bruksela w arbitralny sposób ustaliła poziom 150 DJP i nie poparła tego żadnymi analizami. Tymczasem będzie to się wiązało z kosztownymi obciążeniami administracyjnymi. Co więcej, wszystkie gospodarstwa powyżej tego poziomu będą pozbawione pomocy dobrostanowej. 

To są średnie gospodarstwa rodzinne, a nie fermy przemysłowe

Podczas posiedzenie zespołu Cop-Cogeca na szkodliwość proponowanych przepisów zwracał uwagę m.in. Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego i jednocześnie ekspert Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.

W cyklu zamkniętym 150 DJP jest to minimalna ilość, która gwarantuje opłacalność produkcji rolniczej. Czy produkcją przemysłową można nazwać rolnika, który ma 100 ha i utrzymuje 100 krów mamek, z opasami i innymi zwierzętami? Nie jest to w żaden sposób produkcja intensywna i wielkoprzemysłowa. Trzeba będzie przekonywać, że jest to rozwiązanie, które wpłynie negatywnie na dochodowość rolniczą – mówił Jacek Zarzecki.

Gospodarstwa rodzinne nie będą się rozwijać, a jedynie wegetować

W opinii prezesa PZHiPBM, KE zamiast wspierać rodzinne gospodarstwa, które chcą się rozwijać, swoimi absurdalnymi pomysłami zmian w prawie, sprawi, że będą one utrzymywać się jedynie na poziomie minimum socjalnego.

Podobnego zdania byli także inni uczestnicy spotkania, którzy podkreślali, że obecna sytuacja międzynarodowa powinna Komisję Europejską skłaniać raczej do inicjatyw zmierzających do wzrostu produkcji rolnej a nie jej ograniczenia.

- Jeżeli chcemy utrzymać obecną ilość gospodarstw to nie możemy stwarzać takich sztucznych barier. To nie jest dobry kierunek, w którym powinniśmy iść. Powinniśmy iść w kierunki produkcji zrównoważonej, ale z zachowaniem jakiegoś zdrowego rozsądku. Wydaje się, że w tej pogoni za poprawnością polityczną idziemy zbyt szybko i daleko. Zapominamy o jednej podstawowej rzeczy. Emisja gazów cieplarnianych z rolnictwa w UE to jest niewiele ponad 8%, z samej produkcji zwierzęcej to jest ok. 4%. Zamiast zająć się rzeczami, które mają większe znacznie czyli emisjami gazów cieplarnianych z transportu czy gospodarki odpadami to my uderzamy w sektor, który jest najważniejszym sektorem niezbędnym do zapewniania bezpieczeństwa żywnościowego. Nie widać tu ani sensu ani logiki - kontynuował Jacek Zarzecki.

Zakaz transportu cieląt mogą zwiększyć koszty produkcji bydła mięsnego i mleka

Kolejną omawianą kwestią był trwający przegląd unijnych przepisów dobrostanowych w zakresie transportu zwierząt. Proponuje się w nim m.in. zakaz transportu cieląt poniżej 34 dni życia. Zmiany zdaniem hodowców doprowadzą do wzrost kosztów produkcji. I to nie tylko wołowiny, ale także mleka. Np. w Polsce znaczna część produkcji opasów opiera się na cielętach pochodzących z ras mlecznych.

Uczestnicy spotkania uznali, że organizacje rolnicze muszą naciskać na ministrów rolnictwa i posłów do Parlamentu Europejskiego, żeby działania UE były bardziej racjonalne, zwłaszcza w obecnej sytuacji międzynarodowej.

wk 
​fot. pixabay

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 13:11