Orzeł w podbytowskich lasach wabi turystów z ziemi i z powietrza. Fotografują go paralotniarze i motolotniarze, a nawet podróżujący wielkimi pasażerskimi boeingami. Anna Kukier, rzeczniczka Nadleśnictwa Lipusz, powiedziała nam, że widać go nawet z samolotów pasażerskich, które startują lub lądują siedemdziesiąt kilometrów dalej. Orzeł jest wtedy podobno wielkości znaczka pocztowego, ale go widać.
Nasadzenia drzew zgodne z gatunkami
Na pomysł sadzenia drzew pod hasłem „Sadzenie dla Niepodległej” wpadła Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych.
– To był 2018 rok, stulecie odzyskania niepodległości. Na jednym ze spotkań padła propozycja posadzenia godła Polski. Rok wcześniej przez nasz teren przeszła nawałnica, mieliśmy tysiące hektarów połamanych drzew. Usuwaliśmy je i zostawały po nich ogromne powierzchnie. Zaczęliśmy szukać takiej, która byłaby odpowiednio duża i płaska, żeby wzór nie był krzywy. Nasadzenie musiało też być zgodne ze składem gatunkowym naszych lasów, potrzebowaliśmy odpowiedniego siedliska. Wybór padł na tereny w okolicach Grabowa Parchowskiego, na terenie Leśnictwa Glinowo. Łączna powierzchnia wzoru to 100 tys. m2, czyli czternaście boisk piłkarskich – mówi Anna Kukier.
Dodaje, że ze względu na fakt, że to niezbyt żyzne gleby, postawiono na sosnę i brzozę, która też jest gatunkiem pionierskim i radzi sobie w trudnych warunkach. Trzecim drzewem był modrzew – najbardziej wymagający, ale też wytrzymały.
Z jakich drzew posadzono orła?
Najpierw nadleśnictwo znalazło w okolicy geodetę.
– Wykreślenie wzoru zajęło mu tydzień. Wzór wyznaczały paliki, a każdy palik miał swój numer i przyporządkowane do niego współrzędne geograficzne. Kiedy podczas kontroli zauważyliśmy, że brakuje któregoś palika, współrzędne i GPS pozwoliły nam ponownie umieścić go z dużą precyzją. Bez tego uzupełnionym palikiem moglibyśmy zmienić wzór – mówi Anna Kukier.
Modrzew posadzono w pazurach i koronie. To dlatego, że to drzewo jesienią przebarwia się na intensywną żółć, a wręcz złoto, ale też dlatego, że w tym siedlisku modrzew powinien mieć najmniejszy udział. Ciało orła to brzoza, której może być więcej, a tło rysunku – sosna, która powinna dominować w tym siedlisku.
– Na sadzenie przyjechało łącznie około 3 tys. osób. Harcerze i nie tylko. Byli ludzie nawet z południa Polski, z Podkarpacia, także grupy bushcratftowe. Bushcraft to przetrwanie w lesie z minimalną ilością sprzętu i w taki sposób, żeby nie zostawić po sobie śladu. Taki surwiwal, tylko w nieco bardziej cywilizowanych warunkach. Czasem takie grupy przyjeżdżają do naszych lasów – mówi Anna.
Z ilu drzew powstał orzeł?
Na sadzenie godła nie potrzeba było specjalnych pozwoleń. Pomysłodawcy korzystali ze wzoru na stronie Rady Ministrów, ale nie było to wierne odwzorowanie, a jedynie inspiracja rysunkiem orła. Ostatecznie na orła złożyły się 23 tys. drzewek brzozy. Tło utworzyło 67 tys. sztuk sosny, a pazury i koronę – 400 sztuk modrzewia.
Wszystko posadzono podczas jednej akcji w 2018 roku. Pierwsze ślady orła było widać po trzech latach – w 2021 roku. Wyraźniejszy obraz pojawił się rok później.
– Sami robiliśmy zdjęcia, ale akcja stała się głośna i co jakiś czas dostawaliśmy fotografie od ludzi. Ktoś pisał na przykład, że poprzedniego dnia latał nad jeziorem Mausz i sfotografował orła. Mamy w okolicy lotniska, więc kiedy tylko się ktoś wzniesie, robi zdjęcia i umieszcza w mediach społecznościowych. Wzbudza to wiele reakcji, a te najciekawsze to komentarze, że to na pewno AI, czyli sztuczna inteligencja – mówi Anna Kukier.
Do czego służy orzeł z brzóz?
Przeważają komentarze pozytywne, choć pojawiają się i inne. Na przykład takie, że szkoda było pieniędzy, że można było je przeznaczyć na coś innego. Rzeczniczka tłumaczy jednak, że taki ponawałnicowy teren i tak w ciągu 5 lat trzeba było obsadzić. Gdyby posadzili tam to, czego wymaga siedlisko, użyliby tych samych gatunków, tylko w innej nieco proporcji i powstałaby mozaika. W przypadku orła jedynym dodatkowym kosztem było wynajęcie geodety. Poza tym akcja miała też charakter promocyjny i edukacyjny.
– Przyjechali licznie harcerze, z którymi współpracujemy. Opowiadaliśmy o nawałnicy, wiele osób dowiadywało się po raz pierwszy o zjawisku i jego konsekwencjach. Na mniejszą skalę już przeprowadzamy akcje edukacyjne, kiedy sadzimy drzewa, na przykład z firmami czy szkołami. Tu skala była nieco większa – mówi Anna Kukier.
Tak się złożyło, że niedaleko „orła” przebiegała granica Polski powstałej po 1918 roku. A jedna z granic Nadleśnictwa Lipusz w dużej mierze pokrywa się z granicą państwa polskiego wyznaczoną w 1918 roku.
Orła odwiedzają tylko zwierzęta
„Orzeł” zmienia się w ciągu roku. Najbardziej wyrazisty jest jesienią, kiedy drzewa się wybarwiają. Brzoza wybarwia się na żółto-brązowo. Modrzew, kiedy już zewrą się korony – to jeszcze się nie stało, ponieważ drzewa mają jeszcze za mało igieł – będzie tworzył złotą plamę. Zimą, kiedy brzoza i modrzew będą gubić igły i liście, będzie widać obrys orła w sosnowym zielonym tle.
Do „orła” dziś wejść jeszcze nie można – nie pozwala na to niedostateczna wysokość drzew. Aby las był dostępny dla zwiedzających, drzewa muszą osiągnąć 4 m wysokości. Wokół powierzchni natomiast już teraz odbywa się Bieg Orła. Do lasku wchodzą bez pozwolenia na razie tylko zwierzęta. Na skraju powierzchni pozostawiono nieobsadzony skrawek pokryty powalonymi przez nawałnicę drzewami w roli swoistego epitafium. Żeby odwiedzający mogli zobaczyć od jakiego stanu zaczynano. Na tym kawałku powalone drzewa pozostaną do naturalnego rozkładu.
Karolina Kasperek
