Jakie są bezpośrednie straty finansowe producentów trzody chlewnej?
Straty polskiego rolnictwa i gospodarki po latach walki z afrykańskim pomorem świń przedstawiono podczas konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Krajowy Związek Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej POLPIG. Na zlecenie tej organizacji powstało opracowanie „Koszty ekonomiczne 11 lat afrykańskiego pomoru świń w Polsce”, przygotowane przez zespół naukowców: Benedykta Peplińskiego, Janusza Wojtczaka, Zygmunta Pejsaka i Grzegorza Woźniakowskiego. Eksperci alarmują, że mimo ogromnych nakładów finansowych i wysiłku hodowców wirus nadal jest obecny w środowisku, a koszty społeczne i ekonomiczne z roku na rok rosną.
Z przedstawionych danych wynika, że w ciągu 11 lat epidemii ASF średnia cena tuczników w strefach czerwonych była o około 70 gr/kg niższa niż w regionach wolnych od choroby. Dla wielu gospodarstw oznaczało to różnicę między utrzymaniem się a koniecznością zamknięcia chlewni. W skali kraju przełożyło się to na 2,2–3,3 mld zł strat. Kolejne 73 mln zł pochłonęły przymusowe przestoje w sprzedaży zwierząt, gdy z powodu blokad sanitarnych tuczniki przerastały i traciły na wartości.
– Afrykański pomór świń w Polsce nie jest już tylko problemem weterynaryjnym. To zjawisko gospodarcze, społeczne i administracyjne, które od lat testuje granice wytrzymałości rolników i efektywność państwowych instytucji – podkreślał prof. Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jak wyglądał dramatyczny scenariusz likwidacji ognisk ASF?
Do tej pory ASF stwierdzono w 576 gospodarstwach. W każdym przypadku scenariusz był podobny – decyzja administracyjna, przyjazd inspektorów weterynarii, wyznaczenie strefy i przymusowa likwidacja całego stada. W sumie wybito niemal 210 tys. świń o łącznej wartości ponad 106 mln zł. Jak podkreślali prelegenci, za tymi liczbami kryją się dramaty rolników, którzy w jednej chwili tracili dorobek życia i często również motywację do dalszej pracy.
W tzw. stadach kontaktowych – nawet jeśli nie potwierdzono tam obecności wirusa – również podejmowano decyzje o likwidacji zwierząt. W ten sposób usunięto kolejne 300–400 tys. świń, co przełożyło się na 160–213 mln zł strat. Średni koszt jednego ogniska ASF w gospodarstwie szacowany jest na 530–630 tys. zł, lecz – jak zaznaczają autorzy raportu – prawdziwy ciężar epidemii stanowią koszty pośrednie, odczuwalne przez całą branżę trzody chlewnej.
– ASF nie uderza wyłącznie w tych, którzy mieli pecha znaleźć się w czerwonej strefie. Zmusza wszystkich producentów do życia w permanentnej niepewności i pod presją coraz surowszych przepisów. W strefach zapowietrzonych i zagrożonych obowiązuje szereg restrykcji administracyjnych, które skutecznie paraliżują handel i logistykę. Dla rolników to miesiące przestojów, niższe ceny skupu i utracone dochody – mówił dr Janusz Wojtczak, producent trzody chlewnej z Wielkopolski i wiceprezes POLPIG.
W jaki sposób "biurokratyczny ASF" obciążył rolników?
Nie mniej dotkliwa okazała się biurokracja. Producenci trzody chlewnej poświęcają dziesiątki godzin rocznie na wypełnianie formularzy, przygotowywanie się do kontroli, aktualizowanie planów bioasekuracji i uzyskiwanie świadectw zdrowia.
– W sumie koszt „papierowego ASF” szacuje się na 1,6 mld zł, z czego 430 mln zł pochłonęły same obowiązkowe świadectwa zdrowia. Do tego dochodzą koszty bioasekuracji – 4,0–4,2 mld zł, utracone zyski i zamrożone inwestycje – wyliczał prof. Benedykt Pepliński.
Jakie są łączne koszty i społeczne skutki epidemii dla rolnictwa?
Łączne straty po stronie producentów świń do końca 2024 roku wyniosły 8,5–9,8 mld zł, a w 2025 roku dojdzie kolejne 1,5 mld. Jednak liczby nie oddają w pełni społecznych skutków epidemii. Afrykański pomór świń szczególnie dotknął małych i średnich producentów, dla których produkcja świń była często jedynym źródłem utrzymania. W ciągu dekady z mapy Polski zniknęły tysiące rodzinnych gospodarstw, a w wielu regionach upadek produkcji trzody pociągnął za sobą zamknięcie lokalnych ubojni, zakładów paszowych i punktów skupu. Tempo spadku produkcji w regionach dotkniętych afrykańskim pomorem świń było ponad dwukrotnie wyższe niż w obszarach wolnych od choroby. Zdaniem ekspertów, za statystykami kryje się cichy proces wyludniania się wsi i utraty przedsiębiorczości w regionach, które przez lata stanowiły fundament polskiego rolnictwa.
– W ciągu 11 lat walki z ASF państwo wydało 8,2 mld zł na zwalczanie choroby, odszkodowania i programy bioasekuracyjne. W kwocie tej mieszczą się między innymi koszty likwidacji ognisk, utylizacji zwierząt, inspekcji weterynaryjnych, a także kampanii informacyjnych i prewencyjnych. Jeśli doliczyć do tego koszt obsługi długu publicznego (około 1,2 mld zł), całkowity ciężar dla budżetu wynosi 9,4 mld zł – równowartość rocznego budżetu ministerstwa rolnictwa lub trzech lat dopłat inwestycyjnych dla rolników. Łącznie więc koszty ASF przekroczyły 20 mld zł, co odpowiada kilkuletniemu budżetowi całego sektora rolnego – tłumaczyli prelegenci.
Dlaczego walka z ASF jest nieskuteczna i co dalej?
Jak zauważa Aleksander Dargiewicz, prezes POLPIG, gdyby te środki zostały przeznaczone na rozwój krajowej produkcji prosiąt, poprawę dobrostanu i modernizację gospodarstw, Polska mogłaby dziś być samowystarczalna w wieprzowinie. Tymczasem ogromna część pieniędzy została skonsumowana przez administrację i działania doraźne, które nie rozwiązały problemu u jego źródła.
– Od początku roku powinien obowiązywać dwuletni plan zarządzania populacją dzików, ale nie został zatwierdzony, bo ministerstwo klimatu sprzeciwia się ograniczaniu populacji tych zwierząt. Zamiast tego radzi rolnikom wzmocnienie bioasekuracji w gospodarstwach – mówił Dargiewicz.
W jego opinii choroby nie da się zwalczyć zza biurka. Wirusa nie powstrzymają formularze, pieczątki ani kolejne rozporządzenia.
– Potrzebna jest praktyczna współpraca w terenie i skoordynowane działania lokalne. Bez odbudowy krajowej produkcji prosiąt, skutecznej bioasekuracji i dialogu z administracją Polska nadal będzie płacić wysoką cenę za chorobę, której nie udało się zatrzymać – podsumowuje Dargiewicz.
Dominika Stancelewska
fot. A. Kurek
