warchlaki pasza odchowalniaDominika Stancelewska
StoryEditorŚwinie

Import prosiąt wzrósł o 5000 proc. Polska uzależniła się od jednego kraju

07.11.2025., 15:00h

W Polsce problemem staje się uzależnienie produkcji wieprzowiny od importu prosiąt. Warchlak jest dziś głównym kosztem tuczu, a nasz kraj – zaraz po Niemczech – największym odbiorcą duńskich prosiąt. Mimo rosnącego zapotrzebowania krajowa produkcja prosiąt nie nadąża za potrzebami, a brak inwestycji w sektor loch sprawia, że Polska traci miliardy złotych rocznie.

Rynek prosiąt w październiku

Rynek prosiąt z reguły w październiku przechodzi trudny okres, gdyż podaż zazwyczaj przewyższa popyt. W tym roku sytuację pogarsza znaczna niepewność na rynku tuczników, która wywiera dodatkową presję na ceny. Wielu producentów tuczników obawia się strat przy ich sprzedaży, jeśli teraz kupią prosięta. Polska to jeden z największych importerów prosiąt, a z powodu braku inwestycji w ten sektor krajowa gospodarka traci miliardy rocznie. W 2024 roku zaimportowaliśmy ponad 8 mln warchlaków, co oznaczało wzrost o prawie 900 tys. sztuk w porównaniu z 2023 rokiem. Import zwierząt do dalszego tuczu w ostatnich 20 latach wzrósł o ponad 5000%, z niespełna 135 tys. w 2004 roku do ponad 7 mln w 2023 roku. Dania, będąca niekwestionowanym liderem eksportu świń do Polski, sprzedała w 2024 roku zwierzęta za 3,28 mld zł. Na drugim miejscu znalazły się Niemcy, które z eksportu świń do Polski uzyskały 116,9 mln zł. Litwa sprzedała do Polski świnie za 49 mln zł, Republika Czeska za 27,7 mln zł, Niderlandy za 24,7 mln zł, a Łotwa za 22,2 mln zł.

Brakuje ok. 40% warchlaków do tuczu w Polsce

Zapotrzebowanie na prosięta jest, ale nie potrafimy stworzyć warunków do rozwoju gospodarstw utrzymujących lochy i poprawy efektywności chowu. Wartość produkcyjna loch, niska plenność oraz duże rozdrobnienie powodują, że brakuje około 40% warchlaków do tuczu w Polsce. Oznacza to, że z około 19 mln ubijanych świń w naszym kraju około 8 mln sztuk trzeba zaimportować jako prosięta do tuczu.      

Rosnące uzależnienie krajowej produkcji wieprzowiny od zagranicznych dostaw prosiąt wynika z tego, że u nas wciąż średnia liczba prosiąt urodzonych od lochy w roku nie przekracza 20 sztuk, a u czołowych producentów wynosi od 29 do 32 sztuk. Dzięki poprawie efektywności produkcji można byłoby uzyskać znacznie więcej prosiąt, niż mamy dzisiaj przy pogłowiu 600 tys. loch w kraju, i pokryć nawet dwie trzecie importu.

image
Import prosiąt wzrósł o 5000 proc. Polska uzależniła się od jednego kraju
FOTO: Dominika Stancelewska

Niska liczba miotów na lochę i brak skuteczności krycia

W Polsce średnia liczba miotów na lochę w ciągu roku nie przekracza 1,83, a skuteczność krycia jest znacznie poniżej 80%. Tymczasem aby produkcja była efektywna, musimy uzyskiwać od lochy 2,2–2,3 miotu rocznie, a skuteczność inseminacji powinna być w dzisiejszych czasach na poziomie 96%. Duże stada są efektywniejsze. W chlewniach utrzymujących powyżej 200 loch uzyskuje się prawie 2,5 prosięcia więcej od lochy rocznie w porównaniu z gospodarstwami, które mają do 50 macior. Może to wynikać z małej wartości genetycznej ich stada podstawowego, gdyż w opinii ekspertów ciągle zdarza się, że loszki do remontu są wybierane spośród zwierząt utrzymywanych do tuczu.

Często zapomina się również, że decydujący wpływ na efekty w rozrodzie ma knur, w tym zarówno jego wartość genetyczna, jak i przestrzeganie zasad eksploatacji, czasu utrzymywania w stadzie oraz prawidłowa ocena nasienia. Nie locha, a knur odgrywa pierwszoplanową rolę w efektach rozrodu. W małych chlewniach korzystanie z włas­nych knurów ogranicza pulę genów i determinuje wolny postęp hodowlany. Dodatkowo samce używane do rozrodu są często żywione tak samo jak lochy stada podstawowego.

image
Świnie

Świnie wybite, ceny w dół. Czy nowa organizacja zatrzyma ASF?

Bez poprawy rozrodu loch nie zapełnimy luki

Zwiększenie potencjału produkcyjnego to nie tylko genetyka, ale także odpowiednie zarządzanie loszkami. Wyniki pierwszego porodu są bowiem kluczowe dla dalszej produkcyjności. Czym więcej prosiąt żywo urodzonych przy pierwszym oproszeniu, tym większa produktywność loch przez całe życie. Przyczyną niezadowalających wyników w rozrodzie loch może być niewłaściwa struktura wiekowa stada podstawowego, która przekłada się na słaby wskaźnik skuteczności inseminacji i wyproszeń.

Najczęściej pogorszenie wyników przypisuje się paszy i tam szuka oszczędności. Jednak fakt, że zwierzęta słabo wykorzystują mieszankę w tuczu, może wynikać z ich złego stanu zdrowia. W chlewniach starego typu chów często odbywa się w cyklu ciągłym, nie ma możliwości wydzielenia komór dla poszczególnych grup. Nie można też przeprowadzić mycia i dezynfekcji przy przemieszczaniu świń do innych kojców i dalszego etapu produkcji. Wydzielenie osobnych pomieszczeń dla poszczególnych grup technologicznych powinno być priorytetem. Badania amerykańskie pokazały, że w chlewniach stosujących zasadę „całe pomieszczenie pełne – całe pomieszczenie puste” lochy rodzą o 2,6 prosięcia więcej w roku. Więcej jest też sprzedanych tuczników, a zużycie paszy na kilogram przyrostu zmniejsza się, nie mówiąc już o niższych kosztach weterynaryjnych.

Bez odbudowy wewnętrznego potencjału produkcyjnego trudno będzie mówić o niezależności i odporności sektora trzody chlewnej na kryzysy. W Niemczech liczba gospodarstw utrzymujących lochy maleje. Nie będą więc samowystarczalne, jeśli chodzi o dostawy prosiąt. Według szacunków aż jedna trzecia niemieckich producentów prosiąt zamknie swoje gospodarstwa w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Polscy producenci tuczników będą więc musieli walczyć o importowane prosięta, których może brakować.

Dominika Stancelewska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
16. grudzień 2025 11:03