Czy cła chronią polskie mleczarnie przed zalewem tanimi produktami z Ameryki Południowej?
Współcześnie większość państw na świecie utrzymuje jakieś formy ochrony celnej na produkty mleczne. W Unii Europejskiej obowiązuje wspólna polityka celna, czyli Wspólna Taryfa Zewnętrzna. Oznacza to, że wszystkie państwa członkowskie stosują takie same stawki wobec krajów spoza UE. Import produktów mlecznych z zewnątrz podlega więc cłom ustalanym na poziomie unijnym, a nie krajowym. Dla przykładu, Polska nie może samodzielnie zdecydować o podniesieniu lub zniesieniu ceł na sery z Nowej Zelandii czy mleko w proszku z Ameryki Południowej, bo obowiązuje ją prawo unijne. Stawki te bywają różne w zależności od rodzaju towaru.
W przypadku masła cło może wynosić nawet 189 euro za 100 kilogramów. Z kolei dla mleka w proszku to około 118 euro, a dla niektórych serów nawet ponad 200 euro za 100 kg. Jednak, co ostatnio nabiera większej intensywności, Unia Europejska zawiera liczne umowy handlowe z krajami spoza Wspólnoty, które mogą przewidywać obniżenie lub całkowite zniesienie ceł w zamian za wzajemne otwarcie rynków. Przykładem są porozumienia z Kanadą, Nową Zelandią czy krajami Ameryki Łacińskiej. W praktyce oznacza to, że część produktów mleczarskich może być sprowadzana do Europy bez cła. Cła na produkty mleczne spoza UE chronią więc nie tylko konsumentów, ile producentów ograniczając konkurencję z państw, w których produkcja jest tańsza, jak Nowa Zelandia, Australia czy Argentyna. W praktyce oznacza to, że polskie mleczarnie nie muszą obawiać się zalewu tanimi produktami z południowej półkuli, bo jego import byłby obciążony wysokim kosztem. Jednak wszystko wskazuje na to, że stan obecny już za chwilę przejdzie do przeszłości, a wspomniane ryzyko realnie się pojawi.
Przeczytaj również: Amerykańskie mleko zaleje brytyjski rynek? Rolnicy ostrzegają
Kanada chroni swój rynek mleka
Jednym z państw, które najbardziej chronią swój sektor mleczarski jest Kanada. Obowiązuje tam system zarządzania podażą. Polega on na tym, że państwo ustala limity produkcji mleka oraz przydziela kontyngenty importowe. Tylko określona ilość produktów mleczarskich może być wwożona do kraju po niższej stawce celnej lub bez cła. Każda ilość powyżej tego limitu jest objęta bardzo wysokimi stawkami, często przekraczającymi 200 a nawet 300% wartości towaru. W praktyce oznacza to, że import mleka czy sera z zagranicy jest ekonomicznie nieopłacalny. Dzięki temu kanadyjscy rolnicy mają zapewnione stabilne dochody. Średnia cena mleka w skupie w Kanadzie, to około 0,70 dolara kanadyjskiego (1,82 zł) za litr, czyli więcej niż w wielu krajach eksportujących produkty mleczarskie. System ten pozwala utrzymywać równowagę pomiędzy popytem a podażą, ale wywołuje też napięcia. Stany Zjednoczone od lat domagają się szerszego dostępu do kanadyjskiego rynku mleka. W ramach umowy USMCA Kanada zgodziła się na niewielkie otwarcie swojego rynku, w wyniku czego 3,6% wartość kanadyjskiego rynku mlecznego może pochodzić z importu bezcłowego. Po przekroczeniu tego limitu obowiązują wysokie cła.
Jaka była wartość eksportu mleka z USA w 2024 r.?
Stany Zjednoczone również stosują cła na niektóre produkty mleczarskie, choć generalnie ich polityka handlowa jest bardziej otwarta. USA to drugi po Unii Europejskiej największy eksporter nabiału na świecie. W 2024 roku wartość amerykańskiego eksportu mleka i jego przetworów wyniosła około 8,5 mld dolarów, z czego najwięcej trafiało do Meksyku, Kanady, Chin i Korei Południowej. Równocześnie import do USA był znacznie mniejszy – około 4 mld dolarów. W sytuacji napięć handlowych amerykański rząd jednak postanowił objąć większość produktów cłami. W przypadku Unii Europejskiej docelowo ma być to 15%, z kolei w przypadku importu z USA do UE miałaby obowiązywać stawka zerowa.
Chiny jednym z największych importerów nabiału na świecie
Chiny w ostatnich latach stały się jednym z największych importerów nabiału na świecie. W 2024 roku chiński import produktów mlecznych osiągnął rekordową wartość 13 mld dolarów. Najwięcej sprowadzano mleka w proszku z Nowej Zelandii oraz serów z Unii Europejskiej. Chiny starają się jednak rozwijać własną produkcję i ograniczać zależność od importu. W 2024 roku rozpoczęły dochodzenie antysubwencyjne wobec produktów mleczarskich z Europy, zarzucając europejskim rządom, że poprzez dopłaty do produkcji i eksportu zakłócają konkurencję. Jeśli śledztwo potwierdzi te zarzuty, Pekin może nałożyć dodatkowe cła ochronne, co znacząco utrudni dostęp unijnych producentów do chińskiego rynku. Zrobił to już w przypadku wieprzowiny. Niewykluczone, że takie decyzje zapadną już na początku przyszłego roku. Decyzja ta wywróciłaby kompletnie sytuację europejskich producentów i przetwórców mleka.
Przemysł mleczarski w Nowej Zelandii najbardziej wydajny i konkurencyjny
Na drugim biegunie w odniesieniu do UE znajduje się Nowa Zelandia, która stawia na całkowicie otwartą politykę handlową. Nowozelandzki przemysł mleczarski jest jednym z najbardziej wydajnych i konkurencyjnych na świecie, a blisko 95 procent produkcji trafia na eksport. W 2024 roku Nowa Zelandia sprzedała za granicę produkty mleczne o łącznej wartości 17 miliardów dolarów, głównie do Chin, Japonii i Australii. W styczniu 2024 roku całkowicie zniesiono cła na nowozelandzkie mleko eksportowane do Chin, co jeszcze bardziej wzmocniło pozycję tego kraju na tym rynku.
Indie mają najwyższe cła na produkty mleczarskie
Krajem, który wyjątkowo chroni swój rynek mleka są Indie. Cła na produkty mleczarskie należą tam do najwyższych na świecie. Przykładowo, na mleko w proszku wynoszą około 60%, na masło 40%. Nawet mleko płynne jest objęte stawką 30%. Dodatkowo wprowadzono kontyngenty importowe, które pozwalają sprowadzić tylko niewielkie ilości nabiału z niższym cłem wynoszącym 10–15%, a po ich przekroczeniu obowiązują pełne, wysokie stawki. Rząd Indii stosuje też surowe przepisy sanitarne i wymaga specjalnej rejestracji zagranicznych zakładów, co w praktyce utrudnia handel. Taka ochrona ma na celu głównie wsparcie krajowych producentów, ponieważ Indie są dziś największym producentem mleka na świecie (około 130 mld l mleka krowiego), a sektor ten zapewnia utrzymanie milionom małych gospodarstw. Dzięki temu import mleka i jego przetworów jest w Indiach marginalny i traktowany jedynie jako uzupełnienie rynku w sytuacjach niedoboru.
Artur Puławski
