
Szacowanie strat po gradobiciu na Dolnym Śląsku już trwa
Trwa szacowanie strat po nawałnicach i gradobiciu, które przeszły nad woj. dolnośląskim 4 czerwca br. Jak mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej Ryszard Borys, widok zniszczonych upraw jest zatrważający i choć rolnicy ratują, co mogą, to w wielu przypadkach nie mają czego ratować, bo straty wynoszą 100%.
Komisje klęskowe wyruszyły na pola najszybciej, jak było to możliwe, po to, by rolnicy, którzy ponieśli całkowitą stratę, mogli coś jeszcze zasiać i zebrać w tym roku plon.
– Dzięki temu, że mamy powołane stałe komisje klęskowe, bardzo szybko udało się je skierować na pola i w większości powiatów, gdzie wystąpiły szkody, trwa już szacowanie strat. Zależało nam na tym, by szacowanie rozpoczęło się jak najszybciej, ponieważ w niektórych przypadkach rolnicy ponieśli 100% strat i chcieliśmy, by zdążyli coś jeszcze posiać – wyjaśnia prezes Borys.
Zobacz też: Grad i zalanie. Jak nie stracić dopłat bezpośrednich?
Jak wygląda sytuacja po gradobiciu na Dolnym Śląsku?
Z relacji prezesa DIR wynika, że czerwcowa nawałnica nie oszczędziła żadnych upraw, zwłaszcza tych, na które spadł grad.
– Z upraw, nad którymi przeszło gradobicie, nie zostało nic. Byłem dwa czy trzy dni po gradobiciu na polach w gminie Żmigród, tam były różne uprawy, żyto, pszenżyto, pszenica, kukurydza, buraki itd. To wszystko zostało zniszczone – relacjonuje prezes DIR.
Jak mówi, obraz zniszczonych upraw jest zatrważający. Z odległości wydaje się, że wszystko jest w porządku, a z bliska oczom ukazuje się prawdziwy dramat.
– W gospodarstwie u jednego z rolników, ok. 90% strąków z uprawy rzepaku leży na ziemi. To zatrważający widok, bo z boku patrząc, łodygi stoją, a kiedy podejdzie się bliżej, to prawie wszystkie strąki leżą na ziemi, a te strąki, które zostały, są poobijane i pewnie niewiele z tego będzie. Rolnik jest załamany, bo rzepak był naprawdę piękny i on szacował, że zbierze 4 tony z hektara, stwierdził, że jak namłóci tonę z hektara, to będzie bardzo dobrze – opowiada prezes Izby.
Nawałnica w połączeniu z gradobiciem zniszczyła również uprawy kukurydzy i kapusty. Obfite opady deszczu doprowadziły do zalania pól. W wielu miejscach rolnicy musieli odpompowywać wodę.
– Tak samo zbita jest kukurydza, buraki, nie mówiąc o kapuście czy innych warzywach. Rolnicy, kiedy byłem na polach, próbowali odpompowywać wodę. Ratują, co mogą, ale straty są ogromne – dodaje prezes DIR.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO:
Czy ministerstwo wesprze po gradobiciu rolników z Dolnego Śląska?
Jak informuje prezes DIR, do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zostało już skierowane pismo w sprawie podjęcia działań mających na celu, jak najszybszą wypłatę odszkodowań. Niestety, podjęcie jakiejkolwiek decyzji będzie możliwe dopiero po dokładnym oszacowaniu strat.
– Wystąpiliśmy do ministra rolnictwa z prośbą o wsparcie finansowe dla poszkodowanych rolników, ale czekamy na odpowiedź. Zawsze w takich sytuacjach, podobnie było po powodzi, najpierw komisje klęskowe muszą oszacować straty, a dopiero potem będzie można ustalić, ile tych pieniędzy tak naprawdę potrzeba – przyznaje prezes DIR.
Rolnicy, których uprawy zostały zniszczone podczas gradobicia i nawałnic, mieli wykupione również prywatne ubezpieczenia, niestety, w takiej sytuacji kwestia szacowania strat, bywa bardzo problematyczna.
– Rolnicy mieli też ubezpieczenia w firmach ubezpieczeniowych, ale z firmami to jest tak, że one bardzo długo zwlekają z szacowaniem strat, bo czekają, czy roślina się zregeneruje. Firmom zależy, żeby wypłacić rolnikowi, jak najmniej, a nie dać mu jak najwięcej – wyjaśnia prezes DIR.
Przeczytaj również: Rolnik został z niczym, bo grad trafił na karencję w polisie
Gradobicie na Dolnym Śląsku – gdzie było najgorzej?
Jak wynika z relacji prezesa DIR, gradobicie i nawałnice zniszczyły najwięcej upraw w następujących powiatach:
- karkonoskim,
- lubińskim,
- głogowskim,
- bolesławieckim,
- wołowskim,
- trzebnickim (tutaj nie było gradobicia, tylko ulewy i doszło do podtopień upraw),
- legnickim (gmina Chojnów),
- lubańskim,
- zgorzeleckim,
- złotoryjskim.
Grad zniszczył uprawy na Dolnym Śląsku
Od dnia gradobicia na Dolnym Śląsku „Tygodnik Poradnik Rolniczy” i tygodnik-rolniczy.pl na bieżąco relacjonuje, jak wygląda sytuacja w tym regionie Polski i co z szacowaniem strat.
W artykule: Kłosy na ziemi, kukurydza ścięta. W wielu wsiach 100 proc. zniszczeń. "10 minut i rok w plecy" pisaliśmy o dramacie rolników, których uprawy zostały zniszczone doszczętnie, a niektórzy z nich mogą się pożegnać z odszkodowaniem, bo znajdowały się w okresie karencji.
W artykule: 20 minut i wszystkie pola pod wodą. Dramat rolników z Doliny Baryczy [FOTO] pisaliśmy o rolnikach z gminy Żmigród, którym gradobicie niemal doszczętnie zniszczyło plantacje warzyw.
W artykule: Katastrofa rolników na Dolnym Śląsku. Rząd poluzuje wymogi i da więcej czasu na dopłaty? sygnalizowaliśmy, że Dolnośląska Rada Wojewódzka NSZZ RI Solidarność wystąpiła do MRiRW z wnioskiem o wydłużenie naboru o dopłaty bezpośrednie i złagodzenie wymogów dotyczących ich przyznawania, a także o przygotowanie specjalnego pakietu pomocy.
Ponadto w artykule: Bardowski pokazuje, co zrobił grad. "Buraka i soję poszatkowało" [WIDEO] na podstawie relacji Grzegorza Bardowskiego pokazaliśmy, w jakim stopniu gradobicie zniszczyło uprawy w powiecie złotoryjskim.
Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz